8 sty 2007

Marymont a Włoszczowa raz jeszcze.

Jarosław Osowski w sobotniej Gazecie kontynuuje temat nowej stacji metra.
Gdy napisaliśmy w "Gazecie": "Stacja Marymont, nasza Włoszczowa", zaczęły się żarty na całego. Bo Włoszczowa, a raczej tamtejszy peron, który poseł PiS Przemysław Gosiewski otworzył dla kilku pasażerów dziennie, to dziś symbol największego obciachu.
Źródło: Jarosław Osowski, Co zrobić z nową stacją metra Marymont, GW, link do strony.

Ale w porównaniu do poprzedniego komentarza redaktor znalazł winnych (nie licząc Przemysława Gosiewskiego oczywiście).
Na polecenie nowych władz Warszawy dyrekcja Metra musi się z tego wytłumaczyć w specjalnym raporcie. Już jednak słyszymy tłumaczenia, że na tymczasowe rozwiązanie szkoda było wyrzucać kilka milionów złotych i że byłoby to technicznie niemożliwe. Po prostu nie da się.

Trudno w to uwierzyć, bo nie takie operacje przeprowadza się w naszych czasach. W dodatku Metro zbyt łatwo lubi zrzucać winę na wszystkich dookoła. Stacji Słodowiec "nie dało się" otworzyć razem z Marymontem, bo według urzędników z powodu zawiłych przepisów jej budowę blokowała odrzucona w przetargu firma. Tyle tylko że przetarg był fatalnie przygotowany, a gdy zaczynała się budowa Marymontu, Metro jeszcze go nawet nie ogłosiło.
Źródło: Jarosław Osowski, Co zrobić z nową stacją metra Marymont, GW, link do strony.

Warto zatrzymać się przy "przetarg był fatalnie przygotowany". Jarosław Osowski powtarza argumenty firmy, która przez pół roku blokowała rozpoczęcie prac. Ale o niej redaktor nie pisze.

No to posłuchajmy co na temat "przetarg był fatalnie przygotowany" miał do powiedzenia sąd.
Żaden z wyroków kolejnych instancji odwoławczych nie podważył prawidłowości prowadzenia postępowania przetargowego ani wyboru wykonawcy przez Metro Warszawskie! Protesty i odwołania od nieprzychylnych dla oferentów decyzji spowodowały opóźnienie rozpoczęcia tej budowy sięgające ponad PÓŁ ROKU! Metro Warszawskie, choć przygotowane do inwestycji, nie miało niestety wpływu na czas rozstrzygania spraw w kolejnych instancjach.
Źródło: Metro Warszawskie, link do strony

Stan przygotowania inwestycji poszczególnych odcinków na początek 2006.



A jaka jest propozycja Jarosława Osowskiego na rozwiązanie problemu:
Dlatego ratusz powinien się dziś mocno zastanowić: czy nadal utrzymywać nową stację-protezę, z której pożytek mamy niewielki, czy zamknąć ją do przyszłego roku. Choćby znowu trzeba się było narazić na śmieszność.
Źródło: Jarosław Osowski, Co zrobić z nową stacją metra Marymont, GW, link do strony.

Ciekawe, jaki komentarz napisałby redaktor, gdyby poprzednie władze podjęły decyzje o nie otwieraniu nowej stacji.

"Stacja widmo nie dla pasażerów"

"Wszyscy śmieją się z Marymontu - stacja jest, ale nie działa"

"Ile pieniędzy traci metro, gdy stacja jest zamknięta?"

"Zamknięta stacja Marymont, Gosiewski winny – śledztwo Pawła Smoleńskiego"

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Michnikowszczyzna wali na oślep. Otworzyli stację - "co za dziadostwo, cała Polska się śmieje", nie otworzyli stacji - "co za dziadostwo, cała Polska się śmieje". Ale "nasza Hania" rozwiąże wszystkie problemy Warszawy. Już niedługo, w drugiej kadencji zacznie je rozwiązywać.

Anonimowy pisze...

To ja znów zacytuję swoją odpowiedź, a co? ;)

Jarek, to co piszecie jest absurdalne - rozmawiam z mieszkańcami okolicy stacji
i jakoś nie spotkałem się z kpinami, tylko raczej z zadowoleniem. Choćby z tego,
że do północy mogą wrócić do domu metrem; nie muszą korzystać z nocnych.

Albo starsi - cieszą się, bo dla nich te 800 metrów to jednak nie jest 9 minut, jak dla bohaterskiego reportera TVN (szkoda, że nie poprosili o pomoc Korzeniowskiego - dopiero by udowodnili nieprzydatność metra w ogóle!).

W dodatku gdyby stacja stała rok zamknięta (razem, za pewne, z przejściem podziemnym pod Słowackiego) pisałbyś, że to absurd, co zresztą sam przyznajesz w komentowanym tu tekście.

Zgoda: nikt się nie spodziewał, że to wyjdzie aż tak mizernie. Wydawało się, że pociąg wahadłowy się sprawdzi, a ten jeżdżący co 12 czy 15 minut to faktycznie pożytek dla niewielu. Ale jednak dla jakiejś tam grupy ludzi tak. Zawsze to jednak kawałek dalej w bezpiecznym metrze, a nie w obskurnym tramwaju. Zawsze to
jednak przejście podziemne z windą, a nie ze schodami. Zawsze to jednak więcej patroli policji w nie tak bezpiecznym rejonie Hali Marymonckiej. Zawsze to kawałek bliżej do metra dla mieszkańców Sadów czy Słodowca i wygodniejsza
przesiadka na takie autobusy jak 510, 112 czy 186.

Okej, z tej stacji nie skorzysta od razu tylu ludzi, co z innych, ale jednak nie mała grupa będzie tam jeździć, a szczególnie tam wsiadać do metra. I nie będą to wyłącznie hobbyści i turyści.

A żeby się na stacji Pl. Wilsona pomylić i wsiąść nie w ten pociąg, co się chce trzeba być albo kompletnie pijanym, albo zupełnie bezmyślnym. Jest system wizualny, są komunikaty, na peronie są pracownicy metra, którzy tłumaczą, a w dodatku zrobiliście z tego taką aferę, że już chyba każdy wie, że na tej stacji trzeba się pilnować.

Zawsze powtarzałem, że gazeta w swoim bronieniu interesu zwykłych ludzi nie powinna przekraczać granicy i robić z nich umysłowych inwalidów. Jeśli ktoś nie radzi sobie z obsługą warszawskiego metra, to może jednak powinien się ogarnąć, a nie lecieć z pretensjami do gazet i do ratusza...

Nie rozumiem też Jarku, jaką przyjemność znajdujesz w czynieniu ze swojej dzielnicy pośmiewiska na całą Polskę? Na siłę porównujesz stację Marymont do wyczynów posła Gosiewskiego w swojej miejscowości, a teraz cieszysz się, że TVN się karmi Twoim pomysłem. Nie masz poczucia, że kiedy cała Polska się
śmieje ze stacji metra, śmieje się też z Ciebie (nie Ciebie - redaktora, tylko Ciebie - mieszkańca Warszawy)?

Nie rozmawiałem z mieszkańcami Ursynowa - jeśli rzeczywiście jest tak, że tam zrobiło się przez stację Marymont ciaśniej, to może istotnie warto rozważyć czy
korzyści na północy są warte strat na południu. Dla Ursynowa metro to podstawa - Żoliborz bez tych 800 metrów da sobie radę. Ale podaliście to pod dyskusję w
taki sposób, że ręce opadają.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.