31 maj 2008

O Szpitalu Południowym w poniedziałkowym tygodniku Wprost.

Tygodnik Wprost na swojej stronie internetowej zapowiada na poniedziałek tekst o budowie Szpitala Południowego: Prezydent Warszawy chce przepłacić ćwierć mld zł za budowę szpitala.
Prawie pół miliarda złotych chce wydać ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz na budowę Szpitala Południowego na warszawskim Ursynowie. To prawie trzy razy więcej niż kosztują podobne placówki w innych miastach.

Początkowo Szpital Południowy miał kosztować ok. 230 mln zł. 460 mln zł, które chcą wydać warszawscy urzędnicy, to tylko o 60 mln zł mniej niż za budowę swojej lecznicy w Warszawie planuje zapłacić Uniwersytet Medyczny. Tyle tylko, że ursynowska placówka będzie zwykłym szpitalem powiatowym z pięcioma oddziałami i 200 łóżkami dla pacjentów. Lecznica uniwersytetu to specjalistyczny szpital z ponad 500 łóżkami dla chorych w 15 klinikach.
Źródło: Link do strony.

Zobaczymy w poniedziałek, co napisze Wprost, ale trzeba pamiętać, że jak na razie według informacji prasowych, Szpital Południowy nie ma ani lokalizacji, ani projektu, więc chyba trudno mówić o konkretnym budżecie.

30 maj 2008

Reakcja Ratusza na artykuł w Życiu Warszawy o darmowych obiadach.

Nie minęło kilkanaście godziny od artykułu w Życiu Warszawy o dzieciach pozbawionych darmowych posiłków w szkołach a Ratusz zdążył już zareagować (co mu się chwali, choć sygnały były przecież wcześniej) i najpierw będzie posiłek, a dopiero później przyjdzie czas na biurokrację.

I przy tej okazji usłyszeliśmy, że w Warszawie nie ma głodnych dzieci (to wiceprezydent Włodzimierz Paszyński), bo "To, że nie jedzą w szkole, nie znaczy, że są głodne". Ciekawe podejście.

Życie Warszawy: Głodne dzieci zjedzą darmowe obiady.

Gazeta Stołeczna: Dlaczego dzieci nie jedzą obiadów za darmo?

Konrad Majszyk (Życie Warszawy) w komentarzu Jesteś głodny? Urząd chce na to dowodów przypomniał też słowa Premiera Donalda Tuska o darmowych obiadach z jego majowego wystąpienia.

Odpowiedni fragment znajduje się w mojej notce sprzed tygodnia.

"Widzimisię pedagoga czy dyrektora", czyli procedury ponad wszystko.

Kolejne artykuły w prasie o spadku liczby dzieci korzystających z darmowych obiadów. Wcześniej o sprawie pisał dziennik Polska o czym pisałem w Premier Tusk deklaruje a Ratusz realizuje. Tylko w drugą stronę.

Życie Warszawy: Kilka złotych od obiadu.

Super Express: Skazała dzieci na głód

Moją uwagę zwróciła wypowiedź p.o. Zastępcy Dyrektora Biura Polityki Społecznej:
Urzędnicy bronią nowych zasad finansowania obiadów. – To dobrze, że cała pomoc społeczna jest w jednym ręku – mówi Andruk. – Przecież to nie tylko obiady, ale i świetlice środowiskowe, zwalczanie innych patologii.

A wiceszef miejskiego Biura Polityki Społecznej Teresa Sierawska mówi wprost: – Pieniądze muszą być rozliczane według przejrzystych zasad. Przecież na samo dożywianie wydajemy rocznie 8 mln zł – tłumaczy i dodaje, że nie można opłacać obiadów na podstawie widzimisię pedagoga czy dyrektora.
Źródło: Link do strony.

Ja bardziej ufam w "widzimisię pedagoga czy dyrektora", który zna dzieci i nie będzie kierował się tylko dochodem rodziny (czy dziecko w którego rodzinie dochód na osobę wynosi np. 720 zł. jest mniej głodne od tego dziecka w którego rodzinie dochód na osobę wynosi np. 680 zł. ?) niż urzędnikowi, czy Pani Dyrektor.

W ten sposób nauczyciel ma też szansę naprawić błąd rodziców, którzy nie chcą zgłaszać się do Ośrodków Pomocy Społecznej i przynosić różne zaświadczenia.

Na szczęście Rada Warszawy może podobno te procedury zmienić.

29 maj 2008

Ligia Krajewska (PO): Warszawiacy nie kupują na Stadionie X lecia.

"Warszawiacy nie kupują na Stadionie. Wiadomo, kto tam kupuje."

Taką błyskotliwą myślą na sesji poświęconej kupcom ze Stadionu X lecia popisała się Ligia Krajewska radna Platformy Obywatelskiej, szefowa gabinetu politycznego Minister Edukacji.

Tak wychodzi z Platformy patrzenie na ludzi z góry, którzy być może z różnych powodów wolą (lub muszą, bo jest tam dla nich taniej) kupować na Stadionie, a nie w eleganckich galeriach handlowych.

28 maj 2008

Ratusz zastanawia się nad CNK.

Artykuł z jutrzejrzej Gazety Stołecznej: Ratusz waha się, czy dołożyć pieniędzy na Centrum Nauki Kopernik.

Ratusz analizuje i czeka z decyzjami, aż rozstrzygnięte zostaną przetargi na modernizację stadionu Legii i budowę drugiej linii metra.

Dlaczego warto zainwestować te dodatkowe 100 milionów zł w Centrum Nauki Kopernik pisałem w notce O Centrum Nauki Kopernik, czyli dlaczego warto wydać trochę więcej.

Włodzimierz Paszyński o legalizacji marihuany.

Ciekawą wypowiedź wiceprezydenta Włodzimierza Paszyńskiego (odpowiedzialny w Ratuszu za edukację, politykę społeczną i sport) o jego stosunku do legalizacji marihuany zacytował portal MMWarszawa.pl:
Włodzimierz Paszyński dodaje, że narkotyki powoli przestają być lekarstwem dla niektórych grup młodzieży. Według niego, jest ich coraz mniej. Podkreśla również, że różne państwa przyjmują różne stanowiska wobec narkotyków.

- Myślę, że nie należy przesadzać w żadną stronę. Mogę powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem legalizacji marihuany, ale mógłbym się nim stać pod pewnymi warunkami. Podobnie nie jestem zwolennikiem pełnej restrykcji, ale wyobrażam sobie pewne takie działania, które mogłyby pogodzić takie odmienne stanowiska i zwalczyć narkotyki skutecznie – zapewnia.
Źródło: Beata Ratuszniak, Urzędnicy: Nie będzie legalizacji marihuany, mmwarszawa.pl, link do strony.

"Mógłbym się nim stać pod pewnymi warunkami" (zwolennikiem legalizacji marihuany), "nie jestem zwolennikiem pełnej restrykcji". Czyli miękkie podejście w całej okazałości.

27 maj 2008

ZDM sobie nie poradzi, więc nadchodzi ZMID.

Warszawscy Radni na czwartkowej sesji rady miasta będą głosowali za powołaniem nowej jednostki pod nazwą Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych.

Jak powstanie ZMID? Z Zarządu Dróg Miejskich wydzielone zostaną wydziały: Wydział Przygotowania Inwestycji, Wydział Realizacji Inwestycji, Wydział Funduszy Strukturalnych i utworzą Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych.

Czym będzie się zajmowała ta nowa jednostka (na podstawie statutu)?
Do zadań ZMID należy w szczególności:

1) opracowywanie projektów planów finansowania budowy i przebudowy dróg oraz drogowych obiektów inżynierskich, powierzonych ZMID do realizacji,

2) bieżąca współpraca i przekazywanie informacji o sporządzonych planach Zarządowi Dróg Miejskich, innym jednostkom organizacyjnym m.st. Warszawy i komórkom organizacyjnym Urzędu m.st. Warszawy uczestniczącym w procesie przygotowania planów inwestycyjnych miasta oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego,

3) wykonywanie zadań inwestycyjnych ujętych w Wieloletnim Programie Inwestycyjnym lub innych powierzonych do realizacji zadań inwestycyjnych związanych z budową lub przebudową dróg i drogowych obiektów inżynierskich oraz drogowej infrastruktury technicznej

4) wykonywanie innych zadań związanych z budową lub przebudową infrastruktury drogowej, technicznej lub komunikacyjnej, zleconych przez Prezydenta m.st. Warszawy.
Dlaczego potrzebny nam ZMID skoro mamy już te wydziały w ZDMie? To wyjaśnia uzasadnienie do uchwały:
Zgodnie z aktualnym zakresem zadań i kompetencji Zarządowi Dróg Miejskich powierzono do realizacji zarówno zadania związane z bieżącym zarządzaniem pasem drogowym, utrzymaniem i remontami dróg, realizacją zadań z zakresu inżynierii ruchu i oznakowaniem dróg publicznych, jak również przygotowywanie i realizowanie wszystkich drogowych zadań inwestycyjnych związanych z budową dróg, obiektów drogowych i pozostałej infrastruktury technicznej związanej z drogami publicznymi krajowymi, wojewódzkimi i powiatowymi, o łącznej długości ponad 800 km.

Tak szeroki zakres działania spowodował, że realizacja zadań, bieżące kierowanie jednostką i nadzorowanie prawidłowego funkcjonowania stało się utrudnione. W głównej mierze przyczyną jest duży rozdział kompetencji pomiędzy poszczególnymi wewnętrznymi komórkami organizacyjnymi i związane z tym wydłużenie całego procesu decyzyjnego, wymuszone koniecznością rozbudowy struktury organizacyjnej ZDM dla umożliwienia realizacji wszystkich nałożonych zadań.

Zgodnie z przyjętymi założeniami w sprawie kierunków dalszego rozwoju Warszawy, a także celów związanych z przygotowaniem Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej EURO 2012, w najbliższych latach dla zapewnienia prawidłowej obsługi komunikacyjnej konieczna jest realizacji dużej ilości ważnych zadań związanych z budową dróg, mostów, wiaduktów oraz pozostałej drogowej infrastruktury technicznej.

Wydzielenie tych zadań i powierzenie do realizacji wyodrębnionej jednostce budżetowej miasta, utworzonej na bazie istniejących służb ZDM zajmujących się sprawami przygotowania i realizacji inwestycji, uprości i ujednolici strukturę organizacyjną obu jednostek, usprawni proces decyzyjny oraz umożliwi lepszy nadzór i kontrolę nad realizacją zadań. Zapewni także czytelny podział zadań związanych z realizacją całego procesu inwestycyjnego i odpowiedzialność za ich wykonanie.

Nowej jednostce zostaną powierzone zadania związane z przygotowaniem i realizacją najważniejszych inwestycji drogowych, natomiast pozostałe zadania zarządcy drogi wykonywane będą przez Zarząd Dróg Miejskich, tj. zarządzanie pasem drogowym, koordynacja robót w pasie drogowym, wykonywanie małych modernizacji, prowadzenie remontów i utrzymania dróg, oznakowania oraz sygnalizacji świetlnej i urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Z uwagi na fakt, że wydzielenie ze struktur Zarządu Dróg Miejskich nowej jednostki spowoduje skutki finansowe dla budżetu miasta, środki na jej funkcjonowanie w 2008 roku wynoszące 6.112.000 zł zostaną przeniesione z planu wydatków bieżących Zarządu Dróg Miejskich. Powołanie nowej jednostki nie wymaga przyznania dodatkowych środków na jej wydatki bieżące.

Zakres zadań i kompetencji nowej jednostki organizacyjnej określa Statut Zarządu Inwestycji Drogowych stanowiący Załącznik do projektu niniejszej uchwały. Zmieniony i uzupełniony Statut Zarządu Dróg Miejskich został przedstawiony w stosownym projekcie Uchwały Rady m.st. Warszawy.
Źródło: Link do strony.

Miejmy nadzieję, że faktycznie pomoże to warszawskim inwestycjom, choć przecież będą to ci sami ludzie tylko pod inną nazwą i z nowym dyrektorem.

HGW w TOK FM.

Hanna Gronkiewicz Waltz udzieliła wywiadu radiu TOK FM. Całość można odsłuchać na stronach radia.

Relacja z tej rozmowy na stronach gazeta.pl skupiła się tylko na rozważaniach Pani Prezydent o Trybunale Stanu dla premiera Kaczyńskiego (Gronkiewicz: Kaczyński przed Trybunał Stanu?), dlatego poniżej dwie deklaracje "warszawskie".

Co będzie koronną inwestycją w kadencji Hanny Gronkiewicz Waltz?

Nie można patrzeć na jedną inwestycję, ale trzeba jak najszybciej rozpocząć i zakończyć budowę Mostu Północnego. I druga linia metra.

Czy centrum będzie częściej sprzątane? Pani Prezydent zadeklarowała, że tak.

Poczekamy, zobaczymy.

23 maj 2008

Z cyklu "Obiecanki Pani Hanki".

Jest impreza, jest dużo ludzi, jest też czasami mikrofon, trzeba do ludzi przemówić i powiedzieć im coś miłego. Fajnie jeżeli będą z tego oklaski i może jakiś przyjazny artykuł następnego dnia.

I żeby ludziom było miło Pani Prezydent zaczyna obiecywać tak, jak tylko ona potrafi. Obietnica bez daty realizacji może wzbudzić podejrzenia, dlatego Pani Hania dorzuca jakiś termin, najlepiej w niedalekiej przyszłości. Co tam, że nie ma żadnego planu, bo jak zrealizujemy w ciągu dwóch kadencji to nie będzie się liczyło, że kiedyś obiecaliśmy coś innego. Ludzie nam wybaczą.

Tak było na demonstracji mieszkańców Białołęki protestujących przeciw budowie spalarni (spalarnia będzie), czy na Dniach Ursynowa gdzie Pani Prezydent obiecała, że dla Szpitala Południowego znajdzie lokalizację do wakacji 2007 a do końca roku 2007 powstanie projekt szpitala (obu rzeczy nie ma do dzisiaj).

I tak było rok temu na majowym święcie Saskiej Kępy, kiedy Pani Prezydent obiecała rewitalizację ul. Francuskiej w ciągu roku. Co stało się z tą obietnicą dzisiaj możemy przeczytać w Gazecie Stołecznej w artykule Święto Saskiej Kępy - obiecywali nam tu salon. Polecam.

Czy Pani Prezydent różni się czymś od innych lokalnych polityków? Pewnie nie, ale to ona kiedyś w kampanii wyborczej mówiła: "Ja nie obiecuję, ja robię to, o czym mówię".

22 maj 2008

Premier Tusk deklaruje a Ratusz realizuje. Tylko w drugą stronę.

Na podstawie artykułu w dzienniku Polska o zaświadczeniach, skomplikowanych procedurach i posiłkach dla dzieci z ubogich rodzin.

Premier Donald Tusk na początku maja w swoim telewizyjnym wystąpieniu powiedział tak:
(...) Zaczniemy od sprawy podstawowej, od bezwarunkowego prawa do ciepłego posiłku. Głodne dziecko to hańba, z którą walczyły już poprzednie rządy. W wyniku tych działań skala problemu znacznie się zmniejszyła, ale ja sam nie zaznam spokoju, dopóki nie będę miał pewności, że w Polsce żadne dziecko nie chodzi głodne.

Wprowadzimy program, dzięki któremu każde dziecko w publicznej szkole podstawowej będzie miało prawo zjeść obiad bez pokazywania zaświadczeń, kwitków, udowadniania, że jest wystarczająco biedne. Jeśli dziecko prosi o jedzenie to znaczy, że jest głodne i ma być nakarmione.
Źródło: Link do strony.

A według artykułu w dzienniku Polska "Praskie dzieci bez obiadów" Ratusz zarządzany przez wiceprzewodniczącą partii Premiera Donalda Tuska zrobił krok dokładnie w drugą stronę.

Skomplikowano procedury i teraz trzeba dokładnie udowodnić, że jest się wystarczająco biednym, aby dzieci mogły skorzystać z darmowych obiadów.

Dłuższy fragment:
Na skutek decyzji ratusza ponad 700 biednych dzieci na Pradze - Północ nie je obiadów. Alarm w tej sprawie podniósł Jacek Wachowicz, radny Praskiej Wspólnoty Samorządowej, w czasie obrad rady dzielnicy.

- Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdy rodzic traci pracę, wpada w długi, a państwo jeszcze stara się go dobić, żądając zaświadczenia na piśmie, że jest biedny - oburza się Wachowicz. - Najgorsze że ofiarami tego systemu są dzieci - dodaje.

- Wydziały oświatowe dzielnic nie były zbyt skrupulatne. Osoby, które dotychczas korzystały z bezpłatnych posiłków, mogły to robić nieuczciwie - odpiera zarzuty Wojciech Gajewski, dyrektor północnopraskiego OPS-u.

(...) Na początku tego roku władze Warszawy przestały przekazywać wydziałom oświaty w dzielnicach pieniądze, z których były finansowane m.in. posiłki dla dzieci z ubogich rodzin. Dożywianiem najuboższych zajmują się teraz tylko ośrodki pomocy społecznej. Ale uzyskanie pomocy jest na tyle skomplikowane, że wiele dzieci, które korzystały dotychczas z darmowych obiadów, zostało bez posiłku.

Gdy ratusz przekazywał dzielnicom pieniądze na realizację tzw. planów pomocy, czyli m.in. na finansowanie obiadów w szkole, załatwienie bezpłatnych posiłków nie było trudne. Wystarczyło, że rodzic porozmawiał z nauczycielem lub pedagogiem szkolnym. Często też sami wychowawcy typowali dzieci, które potrzebowały pomocy.

Od momentu, gdy zajmują się tym tylko ośrodki pomocy społecznej, rodzice muszą udokumentować, że są biedni. Muszą pójść do OPS-u, złożyć zaświadczenie o zarobkach, a pracownicy socjalni robią wywiad środowiskowy. W tej sytuacji wiele rodzin rezygnuje z ubiegania się o wsparcie.

Jednak zdaniem ratusza dzięki takim procedurom można lepiej kontrolować wydatki. - Do tej pory tego rodzaju świadczenia były realizowane przez kilka instytucji, m.in. OPS-y i wydziały oświaty w dzielnicach - mówi Anna Repelewicz-Iwaniuk, p.o. naczelnik wydziału ds. pomocy społecznej w Biurze Polityki Społecznej Urzędu Miasta. - Nie było żadnej koordynacji tych zadań, a środki finansowe były przeznaczane z różnych źródeł budżetu - dodaje. Dlatego władze miasta postanowiły to ujednolicić i w styczniu tego roku scedowały pomoc dzieciom w szkołach na OPS-y.

(...) Dyrektor Liceum im. Ruy Barbosy również decyzję ratusza uważa za błąd. - Trudno się dziwić, że ludzie obawiają się procedur i wizyty w domu pracowników OPS-u - mówi Wiesław Włodarski. - Przyznanie się do ubóstwa i prośba o pomoc to dla wielu rodzin zbyt trudne. Podobnie było ze szczepieniami, które kilka lat temu wycofano ze szkół i przekazano rejonowym przychodniom.
Źródło: Kamil Ciepieńko, Praskie dzieci bez obiadów, Polska, link do strony.

Jak to było? "Sam nie zaznam spokoju, dopóki nie będę miał pewności, że w Polsce żadne dziecko nie chodzi głodne"

To może tak jak już Premier (teoretycznie warszawski poseł) ochłonie z podróży życia do Peru, to przedzwoni do Pani Prezydent i zacytuje jej fragment ze swojego przemówienia.

Dla dobra tych 700 biednych dzieci.

21 maj 2008

Hania w krainie wysokościowców.

Dzisiejszą wspólną konferencję Hanny Gronkiewicz Waltz i architekt Zahy Hadid zapowiadano jako okazję do przedstawienia polityki Ratusza wobec budowy nowych wieżowców:
W trakcie spotkania Zaha Hadid przedstawi swój dorobek architektoniczny oraz projekt wieżowca, który ma stanąć w centrum Warszawy, a Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz omówi politykę władz Miasta w zakresie wysokościowców.
Źródło: Link do strony.

Jak na razie z relacji prasowych nie dowiedziałem się niczego nowego poza zestawem zaklęć o warszawskim Manhattanie i przełamywaniu "kompleksu Pałacu Kultury i Nauki".

Kilka cytatów z Pani Prezydent:
- Zawsze chciałam, żeby stolica była takim miejscem, gdzie konkurują architekci z całego świata i z Polski, zostawiając tu świadectwo swoich czasów, aby Warszawa stała się stolicą Europy XXI wieku. – powiedziała podczas konferencji prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz – Bardzo się cieszę, że stolica przyciąga architektoniczne sławy. Wyobrażam sobie, że będzie mała swój Manhattan, przełamujący kompleks Pałacu Kultury i Nauki.
Źródło: Link do strony.
- Warszawa musi wystrzelić w górę, bo tylko wtedy będzie mogła konkurować z europejskimi stolicami - uważa prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz - Waltz. Jej zdaniem powinniśmy się cieszyć, że zagospodarowaniem miasta interesują się architektoniczne sławy.
Źródło: Link do strony.

Rzecznik Ratusza o blogu HGW Watch: "bardziej obiektywny". Ale tylko od Pawła Piskorskiego :)

Wiem, że to tylko taka mała złośliwość (choć Paweł Piskorski może to uznać za zniewagę) autorstwa Tomasza Andryszczyka (rzecznik Urzędu Miasta), ale jest to nawet dosyć zabawne.

Paweł Piskorski na stronie stowarzyszenia Obywatele dla Warszawy napisał, że według jego informacji Ratusz zastanawia się nad wycofaniem z odbudowy Pałacu saskiego. Link do Pałac Saski nie w tej kadencji?

Tomasz Andryszczyk w artykule dziennika Polska "Pałac Saski nie przyśpiesza" odpowiedział tak:
Ratusz dementuje plotki i odpiera zarzuty: - Bardzo zależy nam na szybkim zakończeniu inwestycji, bo teraz biura urzędu miasta są rozrzucone po całej Warszawie.

O przebiegu inwestycji decydują czynniki od nas niezależne - odpowiada Tomasz Andryszczyk, rzecznik urzędu miasta. - Śledzę kolejne publikacje pana Piskorskiego i wydaje mi się, że już bardziej obiektywny od nich jest blog HGW Watch [internauci oceniają w nim prezydent miasta - red.] - dodaje.
Źródło: P.Olechno, J.Horoch, Pałac Saski nie przyśpiesza, Polska, link do strony.

Z poważniejszych rzeczy to według Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta planowany termin zakończenia tej inwestycji to rok 2011.

Nie wygląda to tak źle, jeżeli przypomnimy sobie, że w styczniu po rozwiązaniu umowy z firmą Budimex-Dromex mówiono o terminie po 2013.

20 maj 2008

Czy lewica rozwiązała sobie problem wyborów 2010?

Po przeczytaniu informacji o zmianach w mazowieckim SLD i wyborze Katarzyny Piekarskiej na szefową partii w regionie, postanowiłem pobawić się we wróżkę i z fusów wyszło mi tak:

Lewica (chodzi mi tu głównie o SLD) poszukując kandydata do wyborów na Prezydenta Warszawy w roku 2010 będzie miała problem. Jest w koalicji z Platformą w Radzie Warszawy, współrządzi w dzielnicach, ludzie lewicy mają w Ratuszu wpływ na edukację, sport i politykę społeczną (te działy za które odpowiedzialny jest wiceprezydent Włodzimierz Paszyński), ale czy jednocześnie mieszkańcy Warszawy są w stanie wskazać jakieś działania, które są inicjatywą Lewicy?

I w ogóle, o co tej warszawskiej lewicy naprawdę chodzi? Z braku sukcesów, za sukces, który ma być wyrazem lewicowości przedstawia się np. głosowanie przeciwko rozszerzeniu strefy płatnego parkowania.

Jak w takiej sytuacji kandydat warszawskiego SLD na Prezydenta Warszawy będzie walczył z Hanną Gronkiewicz Waltz o głosy wyborców w roku 2010? Krytykować Ratusz za bardzo nie wypada, bo w końcu macierzysta partia współtworzyła politykę Ratusza przez 4 lata a na wykorzystanie sukcesów nie pozwoli wyborcza machina PO, która zrobi to ładniej i efektowniej.

No i dochodzimy do wiadomości o zwycięstwie Katarzyny Piekarskiej. Jej kontrkandydatem był Marek Rojszyk, były kandydat na Prezydenta Warszawy (dopóki LiD nie wystawił Marka Borowskiego), radny i wiceprzewodniczący Rady Warszawy grzecznie głosujący z PO. Idealny kandydat na porażkę w wyborach 2010.

Katarzyna Piekarska niezwiązana bezpośrednio z warszawskim samorządem i polidową koalicją może bez problemu odegrać rolę outsidera i przedstawiać się jako prawdziwa lewicowa alternatywa dla Hanny Gronkiewicz Waltz. Do tego należy pamiętać, że była warszawską posłanką przez trzy kadencje, jest w Warszawie rozpoznawana a do wyborów jest wystarczająco dużo czasu, aby zapoznać się ze sprawami lokalnymi i opracować ciekawą ofertę.

Czy mogłaby wygrać z Panią Prezydent? Na razie nie ma to znaczenia, bo na dzisiaj nikt nie miałby szans z HGW. Ale problem lewicy na znalezienie własnego głosu w Warszawie 2010 byłby mniejszy.

Nie piszę tego, bo nagle zapragnąłem zagłosować na SLD.

Ci, którzy powinni stanowić prawdziwą alternatywę dla Platformy i polidowej koalicji niech zaczną poważanie myśleć o wyborach 2010, bo sytuacja, w której ich kandydatowi wybranemu np. w ostatniej chwili i niemającemu czasu na zaprezentowanie się mieszkańcom Warszawy, przyjdzie rywalizować z Hanną Gronkiewicz Waltz i Katarzyną Piekarską, na dzisiaj nie wygląda najlepiej.

Więcej o wygranej Katarzyny Piekarskiej:

Katarzyna Piekarska szefową mazowieckiego SLD


Katarzyna Piekarska w TOK FM.


Katarzyna Piekarska w Salonie Politycznym Trójki.

Taka zdolna to i nawet przedmowę napisze.

Maria Tyniec pisząc w Rzeczpospolitej o książce architekta Daniela Libeskinda poświęciła fragment Hannie Gronkiewicz Waltz:
Ku mojemu zaskoczeniu, polska wersja ukazała się z przedmową prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz - Waltz‚ co zamiast przydać jej splendoru, wygląda na marketing polityczny. Ani Libeskind i jego projekt budynku Złota 44 w Warszawie‚ ani inwestor Orco Property Group nie potrzebują takiego wsparcia. Ale może się mylę.

Libeskind jest mistrzem (auto)marketingu. To znak naszych czasów. Gwiazda świeci‚ gdy wie, jak zabłysnąć. Uwaga dotyczy również pani prezydent.
Źródło: Maria Tyniec, Emigranta z Polski podróż przez ruiny WTC do warszawskich szczytów, Rzeczpospolita, link do strony.

Marketing polityczny? A nawet (auto)marketing? Żadna z tych rzeczy absolutnie nie kojarzy mi się z Panią Prezydent :)



Zdjęcia ze strony um.warszawa.pl

19 maj 2008

Wywiad z Panią Prezydent w programie "Plusy dodatnie, plusy ujemne".

Fragment wywiadu z Hanną Gronkiewicz Waltz w programie Tomasza Wołka (Tele 5), który "przepytuje" Panią Prezydent razem z Władysławem Władyką i Wiesławem Dębskim.

Dla zainteresowanych, część 1:


Część 2:


Pierwsze pytanie dotyczyło metra i innych inwestycji na Euro 2012. Jeżeli chodzi o drugą linię metra Pani Prezydent próbuje tłumaczyć, że Ratusz tylko ze względu na Euro 2012 przyspieszył o cztery lata termin oddania centralnego odcinka. Klasyczny zabieg obniżania oczekiwań, bo wtedy skończenie odcinka w 2014 nadal będzie można przedstawić jako skończenie w terminie.

Jest to być może chwyt wystarczający na reżimowych dziennikarzy, ale nie na tych, którzy dokładnie pamiętają deklaracje Pani Prezydent z kampanii wyborczej 2006:
Pytamy kandydatów: Kiedy czas na drugą linię metra?

Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO): - Komisarz mówi o roku 2012 jako swoim celu. To bardzo ambitny termin, ale my go dotrzymamy.
Źródło: Link do strony.

Nie wspominając o tej deklaracji, że za jej kadencji druga linia metra (bez rozróżnienia, czy chodzi o centralny odcinek): "Będzie skończona. Nie tylko zaczęta, ale i skończona."

Z innych ciekawostek, Pani Prezydent zapowiedziała, że nie zamierza wprowadzać opłat za wjazd do centrum.

18 maj 2008

O Centrum Nauki Kopernik, czyli dlaczego warto wydać trochę więcej.

W piątek poznaliśmy oferty firm, które chcą budować Centrum Nauki Kopernik. Niestety najkorzystniejsza oferta złożona przez Warbud S.A. przekracza o 100 milionów budżet tej inwestycji.

Co w związku z taką sytuacją? Z Gazety Stołecznej:
Teraz komisja przetargowa w ciągu 14 dni sprawdzi oferty pod kątem merytorycznym, formalnym i finansowym. Jeśli wszystko będzie się zgadzać w dokumentach, z wynikiem przetargu zapozna się prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. To ona zdecyduje, czy skierować do rady miasta wniosek o zwiększenie kosztów inwestycji.

- Ratusz będzie analizował najlepszą ofertę pod kątem możliwości kilkuletniego planu inwestycyjnego. Chcielibyśmy bardzo zrealizować wszystkie ważne inwestycje, ale to zależy od stanu finansów miasta i decyzji radnych - powiedział "Gazecie" Tomasz Andryszczyk, rzecznik prasowy urzędu miasta.

Jeśli radni przychylą się do wniosku, to dopiero wtedy zostanie oficjalnie ogłoszony zwycięzca przetargu i nastąpi podpisanie umowy.
Źródło: Jacek Zawadzki, Znamy oferty budowy Centrum Nauki "Kopernik", Gazeta Stołeczna, link do strony.

Dlaczego warto zainwestować te dodatkowe 100 milionów zł, czyli kilka wybranych argumentów za:

1) Centrum Nauki Kopernik to najbliższa realizacji inwestycja, która ma za zadanie zbliżyć miasto do Wisły. Według planów to nie tylko ekspozycje dla wycieczek szkolnych:
W bezpośrednim sąsiedztwie budynku Centrum Nauki znajdą się:

* Rozległy dziedziniec o charakterze patio, częściowo otwarty na Wisłę, służący jako miejsce spotkań, prezentacji i pokazów na świeżym powietrzu, kameralnych przedstawień i koncertów, wystaw, z bogatym programem z zakresu sztuk pięknych, inspirowanym odkryciem, poznaniem, iluzją.

* Park Odkrywców, adresowany głównie do dzieci, zawierający edukacyjne zabawki, jak platforma równowagi czy duży model podwójnej helisy do wspinaczek.
Więcej też w Sztuka, nauka i komercja zmienią brzeg Wisły.

2) Inwestycja jest na tyle zaawansowana, że oprócz samego przetargu na budowę, w Centrum Nauki Kopernik już rozstrzygnięto przetargi na trzy działy wystawy stałej: Świat w ruchu, Człowiek i środowisko, Korzenie cywilizacji.

3) Jeżeli sprawdzą się zapowiedzi Roberta Firmhofera, dyrektora CNK, Centrum ma szansę zostać jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w Warszawie:
– Wyliczyliśmy, że naszą placówkę chciałoby odwiedzać rocznie nawet pół miliona osób, w tym kilkadziesiąt tysięcy z samej Warszawy – wylicza dyrektor CNK Robert Firmhofer. – Poza tym to jedyny od wielu lat tak duży i tak prestiżowy projekt przygotowany przez polskiego architekta. Jest po prostu rewelacyjny, nie wyobrażam sobie, by został zmarnowany.
Źródło: Link do strony.

O popularności działań już podejmowanych przez CNK, niech świadczy fakt, że pokazy przeprowadzane przez Waltera Ginckelsa z belgijskiego centrum nauki Technopolis cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że trzeba było je szybko powtórzyć dla tych, dla których zabrakło miejsc.

4) Centrum Nauki Kopernik, które przecież nie ma jeszcze swojej siedziby odniosło sukces w rywalizacji z 5 europejskimi centrami naukowymi i otrzymało prawo do organizacji konferencji ECSITE (European Network of Science Centres and Museums) w 2011 roku. Jak ta konferencja może przyczynić się do promocji Warszawy i polskiej nauki można przeczytać w Organizujemy konferencję ECSITE.

5) Nie ma żadnego alternatywnego pomysłu jak wykorzystać inaczej ten teren, poza mglistymi propozycjami jego sprzedania zgłaszanymi przez Pawła Piskorskiego. Czy ktoś naprawdę chciałby zamiast Parku Odkrywców i planetarium zobaczyć tam apartamentowce?

Więcej w Paweł Piskorski nie może odżałować terenu pod Centrum Naukowe Kopernik.

Warto wydać więcej na tą inwestycję? Moim zdaniem jak najbardziej tak.

Więcej o Centrum Nauki Kopernik na oficjalnej stronie.

PS. Ceny w przetargu na budowę Centrum Nauki Kopernik potwierdzają wyliczenia zaprezentowane przez wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka pod koniec kwietnia. Przy okazji dyskusji o Szpitalu Południowym wiceprezydent przedstawił najważniejsze warszawskie inwestycje i ich przewidywanych koszt, różniący się od wcześniejszych oficjalnych informacji Ratusza.

Ratusz próbował tłumaczyć, że były to "jego autorskie szacunki" a wiceprezydentowi "brakuje doświadczenia w publicznych wypowiedziach". Ale z CNK trafił idealnie. Więcej o innych inwestycjach i ich przewidywanych kosztach według Jarosława Kochaniaka w Wiceprezydent o wzroście kosztów inwestycji.

16 maj 2008

Dla radnych polidu najważniejszy jest komfort psychiczny wiceprezydenta Kochaniaka.

W połowie kwietnia na wniosek radnych PiS zwołana została nadzwyczajna sesja Rady Warszawy, która miała zająć się sprawą rekrutacji dzieci do przedszkoli. Sesja nie odbyła się, bo z 27 radnych Platformy na sesji pojawiło się tylko czterech a z 11 osobowego klubu Lewicy tylko trzech.

Pod koniec lutego przed omówieniem na sesji punktu dotyczącego sprawy ustawianych konkursów w Ratuszu, nagle zabrakło kworum. Ligia Krajewska z PO tłumaczyła: "moich klubowych kolegów rozbolały głowy i zęby".

Wczoraj radni polidowej koalicji powtórzyli ten sam manewr, kiedy pojawiła się drażliwa kwestia ochrony zdrowia.

Według relacji dziennika Polska najpierw odbyła się nadzwyczajna sesja (wniosek PiS) dotycząca kupców ze Stadionu X lecia a później, gdy miała się rozpocząć sesja dotycząca sytuacji w Publicznych Zakładach Opieki Zdrowotnej w tym Szpitala Praskiego, Szpitala na Solcu i planów budowy Szpitala Południowego, to na sali zabrakło radnych PO i Lewicy.

Jaki był główny powód ich nagłej nieobecności według dziennika Polska?
"Z nieoficjalnych rozmów wynikało, że radni koalicji nie chcą narażać na ostrą krytykę wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka."
Jak to dobrze, że już weekend i ten biedny, nękany psychicznie Pan Wiceprezydent będzie mógł odpocząć od tych wszystkich problemów miasta. Ciekawe czy ten sam komfort psychiczny będą miały pacjentki Szpitala na Solcu.

Cały artykuł z dziennika Polska poniżej:


Noc Muzeów 2008.

Coś pozytywnego na Piątek.

Jak co roku jutro miasto organizuje Noc Muzeów. Warto już teraz pochwalić Ratusz i muzea, bo w tym roku jest więcej miejsc, które można odwiedzić i wiele imprez towarzyszących. Zapowiada się kolejny frekwencyjny rekord (rok temu według Stołecznej 150 tys. osób odwiedziło 80 kulturalnych miejsc).

Pełen program imprez towarzyszących i muzeów biorących udział w akcji można znaleźć na specjalnej stronie miasta poświęconej "Nocy muzeów" i w tej informacji prasowej.

Gazeta Stołeczna wytypowała Hity Nocy Muzeów 2008 i Ciekawostki Nocy Muzeów 2008 a w sobotę do Wyborczej dołączony zostanie specjalny dodatek.

Spojrzałem też z ciekawości do miejskiego budżetu. Akcja Noc Muzeów kosztuje nas prawie tyle samo (200 tys. zł) ile kilkugodzinny koncert "Dzień Europy" na Bemowie z udziałem Dody, Feel i Eweliny Flinty. Proponuje mniej pieniędzy dla rozrywek dodo-podobnych a więcej dla muzeów.

I dla przypomnienia, kiedy w Warszawie pojawiła się Noc Muzeów (wcześniej ten pomysł był już oczywiście realizowany w innych miastach). Był rok 2004 i rządził ten strasznych kaczy reżim, co to mu się podobno nic nigdy nie udało:
Zwiedzaliście kiedyś muzeum nocą? Jeśli nie, nadarza się wyjątkowa okazja. Po raz pierwszy w Warszawie w sobotę odbędzie się Noc Muzeów.

W sobotnią noc, od godz. 19 do północy, za darmo będzie można zwiedzić 11 muzeów i galerii. - To nasz pierwszy raz - mówi Anna Kamińska z Biura Promocji Miasta, które jest organizatorem imprezy. - Wzięliśmy przykład z Krakowa, gdzie podobna impreza cieszyła się ogromnym powodzeniem. Noc Muzeów zorganizowaliśmy przede wszystkim dla zapracowanych warszawiaków i studentów, którzy narzekają, że nie mogą znaleźć czasu, by wybrać się na wystawę.
Źródło: Link do strony.

15 maj 2008

O "nie jest możliwe zawieszenie wpłat".

O tzw. podatku janosikowym w odniesieniu do informacji udzielanych przez rząd i obietnic z kampanii wyborczej.

Czy ktoś wyobraża sobie rząd i posłów (poza posłami warszawskimi), którzy decydują się na zwolnienie Warszawy z płacenia tzw. janosikowego, czyli podatku na rozwój biedniejszych regionów, bo miasto przygotowuje się do Euro 2012?

Moim zdaniem już bardziej prawdopodobny jest wynik 100% głosów na Tak w referendum, które zostałoby przeprowadzone wśród karpi i zawierałoby pytanie: czy Wigilia powinna odbywać się cztery razy w roku.

Choć nadzieje niektórych na ten cud mogła rozbudzić ta wypowiedź wiceprezydenta Jacka Wojciechowicza z końca grudnia 2007:
Na sesję Rady Warszawy zjechali też posłowie PiS. Mariusz Błaszczak i Karol Karski poskarżyli się, że w Sejmie przepadła ich poprawka, by budżet państwa dał w przyszłym roku 60 mln zł na metro. Przeciwko głosowali m.in. posłowie Platformy Obywatelskiej ze stolicy. Bronił ich Wojciechowicz.

– Rozmawiałem już z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem. Są szanse, by stolica do 2012 roku płaciła niższe janosikowe (plan na 2008 r. to 730 mln zł, w tym roku nieco ponad 600 mln). Wtedy mielibyśmy zdecydowanie więcej niż 60 mln zł – zapowiedział.
Źródło: Izabela Kraj, Warszawa przegoni Wrocław, Rzeczpospolita, link do strony.

Jakie są szanse, że spełnione zostaną postulaty Ratusza (i Rady Warszawy, która przyjęła apel do rządu: Rada Warszawy do rządu: zawiesić "janosikowe") można przeczytać w odpowiedziach na interpelacje poselskie.

Rząd o warszawskie janosikowe pytali: Małgorzata Kidawa-Błońska i Krzysztof Tyszkiewicz, Andrzej Halicki i Karol Karski. Wszyscy otrzymali odpowiedź od Elżbiety Suchockiej -Roguskiej - sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów z następującym fragmentem (odpowiedzi dla Andrzeja Halickiego i Karola Karskiego):
(...) Jednocześnie uprzejmie informuję Pana Marszałka, że w dniu 5 grudnia 2007 r. na posiedzeniu Zespołu ds. Systemu Finansów Publicznych Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego wypracowane zostało stanowisko w sprawie postulatu zawieszenia wpłat gmin do budżetu państwa z przeznaczeniem na część równoważącą subwencji ogólnej dla gmin, zawartego w stanowisku rady m.st. Warszawy Nr 11 z dnia 22 listopada 2007 r.

W ww. stanowisku zespołu strona samorządowa uznała, że w razie zawieszenia tzw. janosikowego rząd musiałby zrekompensować ubytek dochodów słabszym gminom, w innym razie nie poprze wniosku. Likwidacja ˝janosikowego˝ - zdaniem samorządów - nie może się odbyć kosztem przekazania dotacji z budżetu państwa na realizację dużych imprez o charakterze międzynarodowym, takich jak Euro 2012.

Strona rządowa poinformowała, iż nie jest możliwe zawieszenie wpłat jednostek samorządu terytorialnego do budżetu państwa. Ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego nie zawiera regulacji, na mocy których jednostki samorządu terytorialnego mogłyby być zwolnione z obowiązku dokonywania wpłat. Ponadto zawieszenie wpłat oznaczałoby zburzenie obowiązującego systemu subwencjonowania jednostek samorządu terytorialnego, gdyż środki pochodzące z wpłat są przeznaczone w tej samej wysokości na część równoważącą subwencji dla gmin i powiatów oraz część regionalną dla województw i dzielone według ściśle określonych kryteriów ustawowych, z uwzględnieniem między innymi wydatków dotyczących dodatków mieszkaniowych, rodzin zastępczych czy poziomu zrealizowanych dochodów.

Zwolnienie miasta stołecznego Warszawy z wpłat na część równoważącą subwencji ogólnej spowodowałoby więc ubytek dochodów w uboższych jednostkach samorządu terytorialnego, co w konsekwencji może spowodować pogłębienie różnic w rozwoju ekonomicznym poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego.
Źródło: Link do strony.

Dlaczego o tej sprawie jest notka? Ze względu na ten fragment programu wyborczego Hanny Gronkiewicz Waltz kampanii 2006:
Warszawa realizuje wiele zadań wynikających z jej stołeczności, a nie otrzymuje za to żadnych pieniędzy od państwa. Dodatkowo, co rok musi oddawać do budżetu blisko pół miliarda "janosikowego", czyli podatku nakładanego na najbogatsze gminy. Nie chcemy żyć na cudzy koszt, chcemy po prostu, aby więcej pieniędzy wypracowanych w Warszawie zostawało na miejscu. Będziemy dążyć do przyjęcia przez Sejm ustawy, która obniża wysokość wpłat miasta do budżetu o pewną kwotę niezbędną do realizowania zadań stołeczności.
Może przy następnej kampanii darujemy sobie slogany o możliwej rezygnacji z tzw. janosikowego i pogodzimy się z sytuacją, że nie jest to możliwe, albo przynajmniej nie damy się nabierać na takie zaklęcia.

14 maj 2008

Pani Dyrektor miała "zbyt dużo swobody" i teraz musi odejść.

W połowie kwietnia Jarosław Kochaniak, wiceprezydent odpowiedzialny za ochronę zdrowia, publicznie zarzucił szefowej Biura Polityki Zdrowotnej złe przygotowanie do budowy Szpitala Południowego. Więcej w Winni zostali odnalezieni. We własnych szeregach.

Dzisiaj Gazeta Stołeczna w artykule Dymisja za kryzys w stołecznej służbie zdrowia i Życie Warszawy Zdrowie bez szefowej zapowiadają dymisję Elżbiety Wierzchowskiej.

Życie Warszawy nazywa to "pierwszym tak poważnym konfliktem personalnym w ekipie Hanny Gronkiewicz - Waltz."

Ponieważ Pani Dyrektor przestaje być Panią Dyrektor to można w prasie mówić "co złego to nie my":
Konflikt między dyrektor a wiceprezydentem narastał od miesięcy. Gdy za sprawy zdrowia odpowiadał wiceprezydent Jerzy Miller, Wierzchowska miała wolną rękę. Dziś władze miasta twierdzą, że być może było to zbyt dużo swobody.

– Gdy przejąłem sprawy zdrowia, poprosiłem panią dyrektor o ścisłą współpracę, bo cenię jej doświadczenie. Miała zająć się sprawami medycznymi, ja – strategiczno-finansowymi. Ale wiele działań podjęła bez uzgodnienia ze mną i panią prezydent – stwierdza Kochaniak.
Źródło: Agnieszka Sijka, Izabela Kraj, Zdrowie bez szefowej, Życie Warszawy, link do strony.

My nie jesteśmy niczemu winni, bo Pani Dyrektor miała "zbyt dużo swobody".

Czy to nie jest efekt uboczny decentralizacji w wykonaniu Ratusza, jeżeli Pani Prezydent zajmuje się głównie wykonywaniem funkcji reprezentacyjnych i nie kontroluje działalności dyrektorów, bo to jest działka wiceprezydentów.

Kto za to miasto faktycznie odpowiada, skoro dyrektor jednego z najważniejszych biur może podejmować działania za plecami swoich przełożonych? Ale tego pewnie od samej Pani Prezydent się nie dowiemy. Są inne ważne sprawy.


Zdjęcie za um.warszawa.pl

13 maj 2008

"Zakaz rodzi bunt", czyli podyskutujmy o biernym paleniu.

Wygląda na to, że ostatecznie miasto nie ma zamiaru wprowadzać projektu zakazu palenia na przystankach komunikacji miejskiej autorstwa ZTM. Wcześniej o zamiarach Ratusza pisała Gazeta Stołeczna w artykułach Co z zakazem palenia na warszawskich przystankach? i Miasto nie chce zakazu palenia na przystankach.

Zamiast zakazu zdecydowano się na akcję "Miejska Strefa NIEpalenia" polegającą na akcji informacyjnej, rozdawaniu przez Straż Miejską jabłek osobom palącym na przystankach i udekorowaniu kilkunastu przystanków zielenią. Oto cel, jaki stawia sobie Ratusz:
Celem kampanii jest zwrócenie uwagi na problem biernego palenia. Ma ona zachęcić warszawiaków do dyskusji na temat palenia papierosów w miejscach publicznych, takich jak przystanki komunikacji miejskiej, wejścia do metra, place zabaw, urzędy i inne placówki publiczne.
Źródło: Link do strony.

Dlaczego Ratusz nie wprowadzi zakazu wytłumaczył dzisiaj w Dzienniku Marcin Ochmański z biura prasowego:


Mam duże wątpliwości czy ktoś kto nie rozumie, że palenie w towarzystwie osób, które tego sobie tego nie życzą jest po prostu niekulturalne, teraz pod wpływem kilku plakatów zmieni swoje przyzwyczajenia.

A jeszcze ciekawiej będzie wyglądała sytuacja, kiedy zrealizują się zapowiedzi odgórnego zakazu palenia w miejscach publicznych. Pisał o tym dziennik Polska w Palenie będzie coraz droższe i w wielu miejscach zakazane i Całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych? PO i PiS zgodne.

Czy wtedy Ratusz zgłosi sprzeciw bo "zakaz rodzi bunt"?

12 maj 2008

"Jak nie odpowiadać na proste pytania" w wykonaniu Pani Prezydent.

W trakcie kwietniowej sesji Rady Warszawy w dyskusji nad realizacją budżetu radny Tomasz Zdzikot zadał Hannie Gronkiewicz Waltz proste pytanie. Fragment z zapytania:
Drugie zapytanie, ile i w jakiej wysokości wypłacono nagrody w 2007 roku?

Pytanie numer 3, komu, (i chodzi mi tutaj o konkretnego dyrektora, ewentualnie burmistrza) i z jakich przyczyn wypłacono najwyższej wysokości nagrodę?
Komu konkretnie i dlaczego. Proste pytanie? Dla Pani Prezydent widocznie za trudne. Oto fragment z odpowiedzi udzielonej radnemu:
W 2007 r. 4 razy wypłacano nagrody uznaniowe pracownikom Urzędy m.st. Warszawy, których łączna wysokość wyniosła 54 944 956,20 zł brutto.

Na stanowisku Dyrektora Biura najwyższa nagroda wyniosła 20 000,00 zł brutto.

Najwyższa nagroda w 2005 r. dla Dyrektora Biura wyniosła 15.000 zł, natomiast w 2006 r. dla Dyrektora jednostki nadzorowanej przez Biuro wyniosła 18.000 zł.
Cóż takiego trudnego jest w udostępnieniu informacji, który dyrektor Urzędu otrzymał największą nagrodę i czym sobie na nią zasłużył?

Ratusz w imię przejrzystości sam z siebie powinien publikować takie informacje, aby mieszkańcy dokładnie wiedzieli, którzy z urzędników otrzymują dodatkowe pieniądze i za co.

Ale Ratusz o przejrzystości lubi mówić.

11 maj 2008

Problem z podporą polidowej koalicji?

W sobotę Tomasz Sybilski został ponownie wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady Warszawskiej SLD. Jest też przewodniczącym klubu radnych Lewica (już nie LiD) w Radzie Warszawy, gdzie jego ugrupowanie współrządzi z Platformą i wiceprzewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.

I przy okazji w prasie pojawiła się taka informacja:
Tomasz Sybilski, szef warszawskiego SLD, od dwóch lat ukrywa, że w sądzie leży akt oskarżenia przeciwko niemu. Ma zarzut składania fałszywych zeznań. Nie poinformował o nim kierownictwa partii i nie zawiesił działalności, co nakazuje statut.

(...) Sprawa zaczęła się cztery lata temu od wypadku samochodowego. Sybilski jechał z żoną autem. Policja nie ustaliła, kto prowadził, więc sprawa trafiła do sądu. Sybilscy zeznali, że kierowała żona. Natomiast właściciel drugiego pojazdu upierał się, że za kierownicą siedział mężczyzna. Prokuratura ustaliła, że działacz Sojuszu kłamał.
Źródło: Małgorzata Kolińska-Dąbrowska, Pupil szefa SLD oskarżony o fałszywe zeznania, dziennik.pl, link do strony.

Ciekawe, co na to Platforma i jej dzielne zaplecze.

Tomasz Sybilski (drugi od lewej strony) w trakcie uroczystego podpisywania porozumienia programowego PO-SLD:


10 maj 2008

Ile za Dodę zapłacą mieszkańcy Bemowa.

Dzień Europy na Bemowie, czyli ile miasto z publicznej kasy wyda na koncert Dody i innych artystów z okazji europejskiego "święta":

Doda - 45 000 zł.

Feel - 30 000 zł.

Ewelina Flinta - 16 000 zł.

I jeszcze "Usługa kompleksowej organizacji koncertu Dzień Europy na Bemowie" czyli dokładnie 99 705 zł.

W ramach imprezy organizator ma też zapewnić:
Zapewnienie cateringu w formie "szwedzkiego stołu" wraz z obsługą, obrusami oraz zastawą wystarczającą dla min. 100 osób w godzinach 18.00-24.00, w sali Urzędu Dzielnicy wskazanej przez Zamawiającego (oferta powinna zawierać min. 2 dania ciepłe, tartinki, koreczki serowe, wędliny, sałatki, ciasta, ciastka, owoce – w tym także filetowane, kawę, herbatę + cukier i cytrynę, soki, napoje gazowane: coca-cola, fanta, sprite, woda).
Jeżeli ktoś będzie na tej imprezie to proszę sprawdzić, czy to wszystko dla mieszkańców, czy głównie dla urzędników i ich gości?

I żeby nie było wątpliwości, za co płacą mieszkańcy:


I Ty też na Bemowie zapłacisz za Dodę.

Zastanawiam się, co z obchodami Dnia Europy ma wspólnego Doda, nazywana w gazetce Urzędu dzielnicy Bemowo "Doda jest nie tylko wokalistką – jest wręcz ikoną polskiej popkultury".

Ale nie można być wybrednym, kiedy honorarium płaci dzielnica, aby trochę popromować "Bemowo - tu żyje się lepiej".


I przy okazji, jak promowana jest dzisiejsza Parada Schumana?
Jedna Parada, jedna Europa, jedno takie wydarzenie w roku – musisz być !!!

10 maja dołącz do wielokulturowego korowodu – poczuj europejską atmosferę bliskości, jedności i siły !!!
"Jeden naród, Jedna partia, Jeden wódz"?

A do tego jeszcze na paradzie "Szkolne Kluby Europejskie szukają prawdziwego Europejczyka". :)

Wysocy blondyni o niebieskich oczach pilnie poszukiwani?

Propaganda ITI w sprawie Stadionu Legii, odcinek 1543.

Dzisiejsza Gazeta Stołeczna i artykuł Kto się boi Legii, czyli politycy grają stadionem i jak zawsze przy takich okazjach ITI pokazuje, kto ma w tym mieście więcej do powiedzenia.

Po pierwsze okazuję się, że nikt nie rozpoczął renegocjowania umowy z ITI na wykorzystanie przez miasto zmodernizowanego stadionu. Prawdopodobną renegocjację zapowiadał w TVP Info Wiesław Wilczyński, dyrektor Biura Sportu miesiąc temu.
W ratuszu zaczyna się mówić o renegocjacji umowy. Radni narzekają, że dwie imprezy miejskie na Legii to za mało, a Warszawa nie zagwarantowała sobie prawa do promocji na budowanym za wielkie pieniądze obiekcie.

Ale rozmów z ITI miasto nie rozpoczęło. - Byłby to jakiś dziwny, sztuczny podział na imprezy miejskie i wiejskie - mówi Paweł Kosmala, wiceszef ITI i szef rady nadzorczej klubu piłkarskiego Legia. - Czy mecz Legii, która jest warszawską ikoną, to nie jest impreza miejska i promocja Warszawy?
Źródło: Iwona Szpala, Jan Fusiecki, Kto się boi Legii, czyli politycy grają stadionem, Gazeta Stołeczna, link do strony.

Oczywiście wbrew słowom wiceszefa ITI nie chodzi tylko o mecze Legii.

W efekcie na wybudowanym za publiczne pieniądze stadionie ITI może sobie co tydzień organizować imprezy typu „mecz TVN kontra TVN24” czy „Taniec z gwiazdami na stadionie”, a miasto może się gdzieś zmieści w harmonogramie z dwoma imprezami na rok. Jak ładnie poprosi, jeszcze rekompensując to obniżką czynszu, czyli faktycznie płacąc za dostęp do swojego stadionu.

Wyjaśnia to ten fragment z artykułu w Rzeczpospolitej:
Nieoficjalnie pracownicy klubu przyznają, że ITI chce średniego stadionu na wyłączność, aby móc na nim organizować dochodowe imprezy transmitowane przez TVN. Stadion Narodowy byłby na takie cele za wielki i zbyt rozbudowany. Architekci i urbaniści uważają bowiem, że obiekt dla reprezentacji powinien być wielofunkcyjny, by można było na nim organizować także np. zawody lekkoatletyczne, a w przyszłości nawet olimpiadę.
Źródło: M Szczepaniuk, Politycy: przenieśmy Legię na Stadion Narodowy, Rzeczpospolita.

Na marginesie: Taką umowę podpisywał Kazimierz Marcinkiewicz.

I dalsza część propagandy w teamie PO-ITI:
- Ten stadion musi powstać, zwłaszcza w kontekście Euro 2012 - mówi Maciej Wyszyński, radny PO z komisji sportu.

- Mówimy Legia, a w domyśle Warszawa! Zapłaciliśmy za projekt rozbudowy stadionu, ponosimy koszty jego utrzymania, które rocznie sięgają 10 mln zł. To jest prawdziwe partnerstwo publiczno-prywatne - wtóruje mu Paweł Kosmala.

I dodaje: - Legia swoją grą promuje Warszawę w Polsce i na świecie.
Źródło: Iwona Szpala, Jan Fusiecki, Kto się boi Legii, czyli politycy grają stadionem, Gazeta Stołeczna, link do strony.

Partnerstwo publiczno-prywatne gdzie strona publiczna wykłada 400 milionów a strona prywatna 10 milionów? Chyba nie do końca.

9 maj 2008

O "Czy przed wojną ktoś przejmował się ochroną lokatorów?"

W Gazecie Stołecznej ukazał się wywiad z Marcinem Bajko, dyrektorem Biura Gospodarki Nieruchomościami.

Problem lokatorów, którzy są oddawani spadkobiercom przedwojennych właścicieli w pakiecie z kamienicami?

Kamienica ma wrócić do spadkobierców, a los lokatorów jest nieznany.

Wspólna szykuje się na wojnę.

Mieszkańcy oddani w prywatne ręce.

Jaki problem? Nie ma żadnego problemu.
Gazeta: A co z lokatorami tych zwracanych kamienic?

Marcin Bajko: - Wszelkie prawa odebrały im sądy.

Gazeta: Pana to nie obchodzi?

Marcin Bajko: - Obchodzi, ale spójrzmy na problem historycznie. Czy przed wojną ktoś przejmował się ochroną lokatorów? Raczej nie, a miasto jakoś funkcjonowało. Były różne kamienice, wtedy już nazywały się czynszówkami. Nie każdy musiał mieszkać w centrum miasta, gdzie czynsze są najwyższe.

Gazeta: Po prostu los?

Marcin Bajko: - Rzeczywistość, za którą wszyscy po trosze odpowiadają.
Źródło: Iwona Szpala, Wszystko co dziwne w reprywatyzacji, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.

8 maj 2008

"Kampania rządzi się swoimi prawami" w wersji ogólnopolskiej.

Co odpowiedział Leszek Ruta (szef ZTM) w grudniu 2006 zapytany o rezygnację z realizacji jednej z obietnicy z programu Hanny Gronkiewicz Waltz?

"Wiadomo, że kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami."

Co odpowiedział dzisiaj Aleksander Grad na pytanie o prywatyzację szpitali przez samorządy o której Platforma nie mówiła w kampanii?

"Kampania rządzi się różnymi prawami."

Widocznie ten platformerski typ tak ma, niezależnie od tego czy to samorząd, czy władza centralna.

6 maj 2008

Sagi z parasolami ciąg dalszy.

W nawiązaniu do Krótki żywot parasola? i Parasole na horyzoncie, czyli jak rozwija się autorski pomysł wiceprezydenta Andrzeja Jakubiaka. A dokładniej jak się nie rozwija.

Materiał z Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego:

O dochodach Pani Prezydent z pracy na UW raz jeszcze.

Kolejny artykuł o zarobkach Pani Prezydent w 2007 roku, tym razem w Gazecie Stołecznej. Miliony Hanny Gronkiewicz Waltz w funduszach inwestycyjnych mało mnie interesują, ale raz jeszcze o dochodach Pani Prezydent z pracy na Uniwersytecie Warszawskim:
Pensje prezydentów ogranicza tzw. ustawa kominowa wyznaczająca górne stawki plac w samorządzie. Hanna Gronkiewicz-Waltz dostaje maksymalną stawkę, dzięki czemu zarobiła w ub.r. 130 tys. zł. Znacznie większe pobory - o ok. 100 tys. - mieli w ratuszu jej zastępcy.

- Bo dostali kilka rocznych nagród, a prezydent nie może przecież przyznać takich bonusów sobie samej - wyjaśnia Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza.

Jednak Hanna Gronkiewicz-Waltz "nadrobiła" ten brak dochodami pracy na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Wciąż prowadzi tam wykłady, dzięki którym zarobiła w ub.r. 109 tys. zł.
Źródło: Jan Fusiecki, Kto ile zarobił w ratuszu, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.

109 tys. zł. oznaczałoby, że Pani Prezydent zarobiła więcej na pracy na UW w 2007, niż zarobiła w roku 2006, kiedy nie była jeszcze prezydentem miasta.

Dla przypomnienia fragment z czatu zorganizowanego na stronach Życia Warszawy w kwietniu 2007:
pretm: Czy Pani Prezydent łączy pracę w Ratuszu z pracą na Uniwersytecie Warszawskim? I jeżeli tak to czy Pani Prezydent prowadzi jakiekolwiek zajęcia w trakcie godzin pracy Urzędu Miasta?

Hanna_Gronkiewicz-Waltz: Prezydent oraz wiceprezydenci mają nienormowany czas pracy i słusznie, bo na ogół pracują nie od 8 do 16. Poza tym zawsze łączyłam pracę naukowa - poza okresem pobytu w Londynie. Tak więc i teraz tak jest, pracuję na UW, mam zajęcia raz na tydzień w godzinach popołudniowych. Zresztą rada wydziału przyjęła dla osób funkcyjnych obniżenie pensum, z czego również i ja korzystam.
Być może jest tak, że HGW nie zmniejszyła swoich obowiązków wynikających z pracy naukowej jak została Prezydentem Warszawy i pytanie nadal pozostaje, czy ktoś odpowiedzialny za zarządzanie miastem powinien łączyć tą pracę z dodatkowymi zajęciami.

2 maj 2008

Pani Prezydent zarabia, czyli o 239 tys. zł.

Życie Warszawy w artykule Prezydenckie miliony opublikowało najważniejsze dane z oświadczeń majątkowych zarządu miasta, czyli Pani Prezydent i wiceprezydentów.

Oto jedna z informacji dotycząca Hanny Gronkiewicz Waltz:
Hanna Gronkiewicz-Waltz stawia z kolei na pracę naukową. Za etaty prezydenta oraz profesora Uniwersytetu Warszawskiego dostała 239 tys. zł.
Źródło: Agata Sabała, Anna Wittenberg, Prezydenckie miliony, Życie Warszawy, link do strony.

Jeżeli 239 tysięcy zł. faktycznie dotyczy tylko pracy w Urzędzie Miasta i pracy naukowej na UW (nie mam dostępu do oświadczenia, więc nie mogę sprawdzić) to:

Pani Prezydent za pracę w Ratuszu otrzymuje nieco ponad 12 tysięcy miesięcznie, co rocznie dawałoby prawie 160 tysięcy zł. (uwzględniając trzynastkę).

A te pozostałe 80 tysięcy zł. rocznie Pani Prezydent otrzymuje za kilka godzin pracy na zajęciach ze studentami w jeden dzień w tygodniu (poniedziałek). Aktualny plan zajęć znajduje się tutaj. Dla porównania w roku 2006, przed objęciem urzędu zarobiła na UW nieco ponad 100 tysięcy zł.

Aż trudno się dziwić, że Hanna Gronkiewicz Waltz pomimo obowiązków prezydenta miasta nie chce zrezygnować z pracy naukowej.

Wcześniej o pracy naukowej Pani Prezydent pisałem w:

Plan zajęć HGW na UW, czyli w poniedziałek kończę pracę wcześniej.


O "zawsze łączyłam pracę naukowa" raz jeszcze.


Na jaką działalność naukową HGW znajdzie jeszcze czas w trakcie swojej prezydentury?


To są prywatne sprawy Pani Prezydent.

1 maj 2008

A macie za Hipokrytkę roku!

Organizacja lewicowa przyznała Pani Prezydent tytuł "Hipokrytki Roku 2008"? No to macie za swoje :)

Za dziennik.pl:
Główny pochód pierwszomajowy w Warszawie stanął jak wryty, kiedy okazało się, że na jego trasie jest przeszkoda nie do pokonania. Nie była to jednak blokada przygotowana przez nacjonalistyczne bojówki, tylko... uliczny festyn. Organizatorów pochodu nikt nie poinformował, że na Nowym Świecie, głównym deptaku stolicy, urządzono imprezę z kiełbaskami i piwem.

W ostatniej chwili trzeba było zmienić trasę manifestacji zorganizowanej przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Około dwóch tysięcy osób musiało obejść festyn bocznymi ulicami. Ostatecznie przemarsz zakończył się, tak jak planowano, przed Sejmem. Jednak jego uczestnicy nie kryli oburzenia.

"Jest wielkim skandalem, że utrudnia się demonstracje osób przywiązanych do wartości lewicowych i w ostatniej chwili zmienia im się trasę" - mówił przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak.

Andrzej Radzikowski z OPZZ dodał, że organizowanie festynu na trasie pochodu można traktować tylko w jeden sposób - "jako próbę zakłócenia obchodów święta pracy".

Organizatorzy demonstracji zapowiedzieli, że będą żądali wyjaśnień od władz miasta, jak to się stało, że w tym samym czasie i miejscu wydano dwie zgody na dwie różne imprezy.
Źródło: Link do strony.