Rzeczpospolita kontynuuje temat konkursu na szefa Straży Miejskiej.
Wygrał go Zbigniew Leszczyński (dotychczasowy p.o. komendanta, podobno związany z PO) a ostatecznemu rozstrzygnięciu towarzyszył dziwny zbieg okoliczności. Na decydującą rozmowę przed komisją stawił się tylko Leszczyński, bo reszta kandydatów postanowiła się wycofać.
Fragmenty pierwszego artykułu z Rzeczpospolitej można znaleźć w moim wpisie z 21 kwietnia pod tytułem O dziwnych zbiegach okoliczności i jednym bardzo szczęśliwym komendancie. Napisałem w nim również: "Czy w takim przypadku konkurs nie powinien być przeprowadzony od nowa?".
Fragmenty z dzisiejszej Rzeczpospolitej:
"Ewa Gawor przyznała, że jedną z kandydatek wysłano wcześniej w delegację".
Jeżeli ta kandydatka została wysłana na delegację przez przełożonych, którzy wiedzieli, że ma stawić się przed komisją to taka okoliczność jak najbardziej nadaje się do wyjaśnienia.
Przy okazji: Takie artykuły nie powinny pojawiać się tylko w warszawskim dodatku. Powinny pojawiać się na stronach krajowych.
Wygrał go Zbigniew Leszczyński (dotychczasowy p.o. komendanta, podobno związany z PO) a ostatecznemu rozstrzygnięciu towarzyszył dziwny zbieg okoliczności. Na decydującą rozmowę przed komisją stawił się tylko Leszczyński, bo reszta kandydatów postanowiła się wycofać.
Fragmenty pierwszego artykułu z Rzeczpospolitej można znaleźć w moim wpisie z 21 kwietnia pod tytułem O dziwnych zbiegach okoliczności i jednym bardzo szczęśliwym komendancie. Napisałem w nim również: "Czy w takim przypadku konkurs nie powinien być przeprowadzony od nowa?".
Fragmenty z dzisiejszej Rzeczpospolitej:
Oficerowie Straży Miejskiej uważają, że konkurs na komendanta powinien być powtórzony. Ratusz nie widzi problemu w nominacji byłego kierowcy pani prezydent.Źródło: Janina Blikowska , Robert Rybarczyk, Komendant po znajomości?, Rzeczpospolita, link do strony.
Strażnicy miejscy coraz częściej mówią o nepotyzmie.
- Jak inaczej nazwać przeforsowanie na komendanta wieloletniego ochroniarza prezydent Warszawy? To załatwianie posad państwowych dla swoich kolegów -mówią.
Zbigniew Leszczyński nie kryje, że zna prezydent Warszawy od 15 lat. Wtedy wszedł w skład grupy oficerów BOR chroniącej Hannę Gronkiewicz-Waltz, prezes NBP. Na początku był kierowcą, ale awansował na szefa ochrony Gronkiewicz - Waltz. Po jej nominacji do EBOR pojechał za nią do Londynu. - Byłem trzy tygodnie i wróciłem -opowiada.
W zeszłym roku nowo wybrana pani prezydent stolicy zaproponowała mu stanowisko komendanta Straży Miejskiej. Początkowo był tylko pełniącym obowiązki, w kwietniu walkowerem wygrał konkurs na to stanowisko. Część strażników uważa, że jego przebieg powinna zbadać komisja z ratusza. - Czy to nie dziwne, że z pięciu osób, które przeszły do ostatniego etapu, wycofały się cztery, a został tylko obecny komendant? -pytają.
O kontrowersyjnym wyborze na szefa straży pisaliśmy w "Rz" 20 kwietnia. Kontrkandydaci Leszczyńskiego mieli wieloletnie doświadczenie. Na przykład Marek Magowski przed laty był szefem SM. W przeddzień decydującej rozmowy konkursowej... wziął urlop. Zbigniew Janyst, od lat sekretarz "Solidarności" w straży, nagle zrezygnował z... powodów osobistych. Natomiast p.o. szefa miejskiego biura bezpieczeństwa Ewa Gawor przyznała, że jedną z kandydatek wysłano wcześniej w delegację.
- Nie widzę powodu, by powtarzać konkurs. Osoby startujące wiedziały, kiedy jest rozmowa kwalifikacyjna, ale nie przyszły. Czy to źle, że pani prezydent dobiera sobie ludzi sprawdzonych, do których ma zaufanie? - pyta dziś Ewa Gawor.
Sam komendant Zbigniew Leszczyński przyznał, że nawet zastanawiał się, dlaczego jego kontrkandydaci wycofali się z konkursu na stanowisko komendanta Straży Miejskiej.
-Może przestraszyli się wyzwań -mówi.
"Ewa Gawor przyznała, że jedną z kandydatek wysłano wcześniej w delegację".
Jeżeli ta kandydatka została wysłana na delegację przez przełożonych, którzy wiedzieli, że ma stawić się przed komisją to taka okoliczność jak najbardziej nadaje się do wyjaśnienia.
Przy okazji: Takie artykuły nie powinny pojawiać się tylko w warszawskim dodatku. Powinny pojawiać się na stronach krajowych.
5 komentarzy:
A co, czy kierowca Leszczyński jest gorszy od kierowcy Wachowskiego?
Polska rajem kierowców!
W temacie kierowców awansujących na wysokie stanowiska:
Tomasz Adryszczyk aktualny rzecznik Pani Prezydent w kampanii 2005 był kierowcą Donalda Tuska.
"Kolejnym przykładem oczyszczenia miejskiego urzędu z kompetencji jest nominacja nowego rzecznika prasowego. Został nim Tomasz Adryszczyk. W październiku 2005 roku tygodnik „Newsweek Polska” napisał o Andryszczyku, przedstawiając go jako... kierowcę Donalda Tuska."
Link do postu Obywatelskiego Centrum Monitoringu
Z drugiej strony to czy kiedyś był kierowcą jest dla mnie mniej istotne niż sposób przeprowadzenia tego konkursu.
Bo taki kierowca to się nasłucha, naogląda, a potem może chcieć zacząć mówić, jeśli nie zostanie dobrze dopieszczony.
No i oczywiście miały być konkursy, konkursy...
Weźcie już stąd tę babę, bo cholera bierze.
"Weźcie już stąd tę babę, bo cholera bierze."
Może i ją weźmie jak media poruszą te tematy ;D. Weźcie ją zostawcie w końcu ja nie wiem czym ona wam tak zawiniła?? Nie umie mówić po polsku?? Rozdaje hajs miasta?? Okłamuje wszystkich dookoła?? Most/stadion/metro?? Ja was nie rozumiem ;>
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.