4 maj 2007

O "gorący kartofel trafił w ręce prezydent Warszawy."

We wtorkowej Wyborczej Małgorzata Zubik dokonała analizy aktualnej sytuacji kupców na Stadionie Dziesięciolecia. Małgorzata Zubik przewiduje, że stragany nie zostaną usunięte w terminie wyznaczonym przez Centralny Ośrodek Sportu.

Fragmenty:
I stołeczny ratusz, i handlujący na Stadionie Dziesięciolecia nie od wczoraj wiedzą, że kres bazaru jest przesądzony, a mimo to nikt nie jest na to przygotowany. Nie ma szansy, żeby udało się usunąć stragany ze stadionu za dwa miesiące, jak chce Centralny Ośrodek Sportu zarządzający stadionem w imieniu Ministerstwa Sportu.

Koniec działającego na stadionie Jarmarku Europa został ogłoszony parę dni po tym, gdy okazało się, że Polska będzie gospodarzem Euro 2012 r. Na tym miejscu ma powstać Stadion Narodowy. Decyzja o tak szybkiej likwidacji bazaru zaskoczyła zarówno kilka tysięcy handlujących, jak i władze miasta.

Dziś obydwie strony liczą na to, że termin likwidacji stadionowego handlu będzie przesunięty, jak już wcześniej obiecywano. I pewnie tak się stanie.
- Trzeba przyznać z ręką na sercu, że kupcy troszkę chyba liczyli na to, że te umowy będzie się wciąż przedłużać i przedłużać - mówi Bożena Kolba, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kupców i Drobnej Wytwórczości. Jej organizacja skupia ponad 300 osób ze stadionu. - Już ponad dwa lata temu spotykałam się z kupcami i mówiłam, że trzeba szukać nowego miejsca. A kupcy nic, tylko stadion i stadion.

Dziś, gdy Euro 2012 w Polsce to już nie mrzonka, ale fakt, kupcy zmienili nieco zdanie. Wskazali na jedną z lokalizacji zaproponowanych przez miasto - teren kolejowy tuż przy Dworcu Wschodnim. Traf chciał, że urzędnicy to miejsce wskazali, ale o pomyśle nie zdążyli poinformować PKP.

- Wydawało mi się, że skoro miasto wskazuje nam teren, to wcześniej dokonuje odpowiednich uzgodnień z właścicielem terenu, że taka jest procedura - mówi Bożenna Kolba.

Jak z tego wybrnąć? Kupcy już piszą do premiera, by szukał porozumienia z PKP. Pomoc w rozmowach obiecał wojewoda mazowiecki.

Rozwiązanie kwestii Jarmarku Europa naprawdę nie będzie łatwe. Każdy coś chce przy tej okazji ugrać dla siebie. I organizacje kupieckie, i rząd, który daje sygnał, że rozwiązał problem, bo nie przedłużył umowy na bazar. Teraz ten gorący kartofel trafił w ręce prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Za tydzień dowiemy się, co postanowił Centralny Ośrodek Sportu. Pewnie usłyszymy, że umowa z kupcami będzie przedłużona. To może być całkiem sensowna decyzja - przecież buldożery nie wjadą na stadion w lipcu. Najpierw trzeba mieć pozwolenie na rozbiórkę. A to potrwa. W tym czasie miasto może zyskać cenne tygodnie na to, by wziąć się do uzbrajania w infrastrukturę np. Koziej Górki (jedno z kilku miejsc pod bazar wskazanych przez ratusz). Ten wydatek może się opłacić. Na wypadek, gdyby koleje szykujące się do gruntownego remontu Dworca Wschodniego nie chciały przy torach Jarmarku, nawet gdyby miał w tytule słowo Europa.
Źródło: Link do strony.

Dwa słowa komentarzu. Ten "gorący kartofel" nie został podrzucony Pani Prezydent. Pani Prezydent w trakcie kampanii wyborczej wyrywała go kontrkandydatom wizytami na stadionie i deklaracjami, że rozwiąże problem kupców. I kiedy wygrała wybory liczyła, że problemu nie trzeba będzie rozwiązywać, gdy rząd wycofa się z idei Stadionu Narodowego. A tu przyszła decyzja o Euro 2012 i kupcy piszą teraz listy do Premiera.

Naprawdę redaktorzy Wyborczej nie powinni pogłębiać przeświadczenia Pani Prezydent, że jest ofiarą rządu, który chce coś "ugrać dla siebie". Bo HGW naprawdę w to wierzy, a to miastu nie pomaga.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No co Ty? Przecież wszyscy wiedzą, że ten wstrętny Kaczor specjalnie pojechał załatwić Euro 2012, żeby zrobić Bufetowej na złość. Przecież oni wszystko robią na złość jej i Wałęsie.

pretm pisze...

Nieprawda. Przyczyny decyzji UEFA o Euro 2012 były poważniejsze.

Premier z pomocą UEFA postanowił przykryć wyjście Marka Jurka z PiSu:)

Anonimowy pisze...

Do mnie natomiast dotarły informacje, że chodziło o sprawę znacznie większego kalibru: o zatuszowanie afery z tanim zegarkiem marki no-name, który sokole oko reportera wiadomej gazety wypatrzyło niedawno na ręce premiera. Byłby wstyd na cały świat, gdyby to dotarło do "prasy międzynarodowej", kompromitacja i z pewnością przedterminowe wybory.

Anonimowy pisze...

Anonimowy napisał:
"Byłby wstyd na cały świat, gdyby to dotarło do "prasy międzynarodowej", kompromitacja i z pewnością przedterminowe wybory."
No i prasa na Jamajce też by napisała o tym a "wielbiciel newsów wiodących mediów światowych" nijaki Bronuś cytowałby,cytowałby,cytowałby...:))

Unknown pisze...

A kiedy to złodziejskie państwo wypłaci mi jako spadkobierczyni odszkodowanie za grunt zabrany dekretem Bieruta na który chcą prznieśc jarmark Europa.W 1945 r.zabrano mojej rodzinie 4.5 ha na Koziej Górce






































































a

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.