Dziennikarze Gazety Wyborczej dostrzegli artykuł "Układzik warszawski", który ukazał się w tygodniku Wprost.
Mają rację wskazując, że część informacji była przez nich publikowana w połowie marca (sam o tym pisałem w niedzielę wieczorem) i biorą na warsztat przedstawione przez Wprost informacje kwestionując trafność niektórych przykładów.
Pomimo tego konkluzja nie jest dla HGW korzystna: "Ale większość faktów nie przemawia na korzyść Hanny Gronkiewicz-Waltz."
Fragmenty z artykułu "Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz reaktywuje "układ warszawski"?":
Tak jak pisałem przy zapowiedzi: mam nadzieję, że zarzuty Wprost są dobrze udokumentowane. Jeżeli te dwa przykłady (z czterech poza "kolekcjonerami") nie są faktycznie trafione to i tak nie można zapominać, że jest to tylko część większej układanki.
I na koniec krytyka PiSu:
Należałoby tylko przypomnieć autorom, którzy pytają o czyste sumienie innych, że ich artykuł z połowy marca ukazał się trzy tygodnie po artykule "POlityczne posady w radach nadzorczych" z Rzeczpospolitej.
I zapewne przypadkiem dwa dni po orzeczeniu TK, który ratował mandat HGW i praktycznie zamykał drogę do nowych wyborów.
Mają rację wskazując, że część informacji była przez nich publikowana w połowie marca (sam o tym pisałem w niedzielę wieczorem) i biorą na warsztat przedstawione przez Wprost informacje kwestionując trafność niektórych przykładów.
Pomimo tego konkluzja nie jest dla HGW korzystna: "Ale większość faktów nie przemawia na korzyść Hanny Gronkiewicz-Waltz."
Fragmenty z artykułu "Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz reaktywuje "układ warszawski"?":
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) sięga po metody niesławnego "układu warszawskiego" i obsadza stanowiska według klucza partyjnego i towarzyskiego - alarmuje ostatnie wydanie tygodnika "Wprost".Źródło: Jan Fusiecki, Dominika Olszewska, Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz reaktywuje "układ warszawski"?, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.
Jako dowód podaje fakty już opisane. Pisze o Ludwiku Rakowskim, który łączy stanowisko szefa klubu radnych PO w sejmiku Mazowsza z członkostwem w radzie nadzorczej spółki Szybka Kolej Miejska (pisaliśmy o tym w połowie marca). Kolejnym przykładem rozdawnictwa partyjnych synekur jest posada wiceprezesa Agencji Rozwoju Mazowsza dana Lechowi Jaworskiemu (PO), szefowi Rady Warszawy (również pisaliśmy o tym na łamach "Gazety").
"Wprost" podaje też nowe fakty. Przykładem nepotyzmu ma być stanowisko rzecznika urzędu Woli przyznane matce żoliborskiego radnego PO Piotra Wertensteina-Żuławskiego oraz praca w bibliotece na Koszykowej załatwiona - jak sugeruje tygodnik - mamie żoliborskiej radnej PO Joanny Tucholskiej.
Pierwsze przykłady faktycznie pokazują praktykę przyznawania dobrze płatnych stanowisk według partyjnego klucza. Jednak historie rodzin dzielnicowych radnych nie wydają się trafne. Okazuje się bowiem, że matka radnego Wertensteina-Żuławskiego pracuje w referacie prasowym urzędu Ochoty od 2003 r. Dostała więc angaż w czasach, gdy miastem rządził Lech Kaczyński (PiS). Zaś mama radnej Tucholskiej pracuje w bibliotece podlegającej zarządowi województwa, a nie miasta - jest kwalifikowanym menedżerem kultury z dużym dorobkiem zawodowym. O jej zatrudnienie w bibliotece nie można więc mieć pretensji do prezydent Warszawy.
Ale większość faktów nie przemawia na korzyść Hanny Gronkiewicz-Waltz. W kampanii wyborczej obiecywała, że kluczowe stanowiska obsadzi w drodze konkursu. Tymczasem rozdała je, kierując się głównie przesłankami politycznymi, dzieląc stanowiska dyrektorskie i miejsca w radach nadzorczych spółek miejskich między zaufanych ludzi PO i jej koalicjanta - LiD.
Tak jak pisałem przy zapowiedzi: mam nadzieję, że zarzuty Wprost są dobrze udokumentowane. Jeżeli te dwa przykłady (z czterech poza "kolekcjonerami") nie są faktycznie trafione to i tak nie można zapominać, że jest to tylko część większej układanki.
I na koniec krytyka PiSu:
Wydawałoby się, że to sytuacja doskonała dla warszawskiego PiS, partii zepchniętej do opozycji. Jej działacze mogą przecież ujawniać braki kwalifikacji dyrektorów z rekomendacji PO i LiD, punktować ich błędy, pokazywać, ile kosztują podatników. A są to kwoty niemałe, bo z pracy w ratuszu i radach samorządowych można "wyciągnąć" kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.Źródło: Jan Fusiecki, Dominika Olszewska, Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz reaktywuje "układ warszawski"?, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.
Ale PiS nie ma czystego sumienia. Stracił władzę w warszawskim samorządzie, ale ma wciąż "swojego" wojewodę Jacka Sasina, który nie zapomniał o partyjnych towarzyszach.
Należałoby tylko przypomnieć autorom, którzy pytają o czyste sumienie innych, że ich artykuł z połowy marca ukazał się trzy tygodnie po artykule "POlityczne posady w radach nadzorczych" z Rzeczpospolitej.
I zapewne przypadkiem dwa dni po orzeczeniu TK, który ratował mandat HGW i praktycznie zamykał drogę do nowych wyborów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.