Ponad miesiąc temu napisałem pierwszy tekst o moich podejrzeniach w sprawie organizowania konkursów na dwa stanowiska urzędnicze w Gabinecie Prezydenta, które wygrali p.o. dyrektora i p.o. zastępcy dyrektora Gabinetu Prezydenta, najbliżsi współpracownicy Pani Prezydent.
Napisałem 5 stycznia, że sposób ustawiania konkursu mógłby wyglądać tak:
Gazeta Wyborcza w dwóch artykułach (w Gazecie Stołecznej) dotarła do dodatkowych informacji np. dotyczących CV kandydatów i uzyskała komentarz z Ratusza (na moje pytania wicedyrektor Gabinetu Prezydenta od miesiąca nie odpowiada). Dzisiaj dzięki jej artykułowi POsady dla znajomych sprawa wreszcie przebiła się do mediów:
Kolesiostwo w stołecznym ratuszu
W Ratuszu PO staremu
Zaufani wygrywają konkursy na stanowiska w ratuszu
Mam nadzieję, że to tylko początek wyjaśniania tej sprawy. Chodzi o oszukiwanie ludzi, którzy chcieli pracować w Ratuszu, poświęcili swój czas na przygotowanie dokumentów i brali udział w procedurze rekrutacyjnej, gdy faktycznie konkurs był już rozstrzygnięty zanim się rozpoczął.
Napisałem 5 stycznia, że sposób ustawiania konkursu mógłby wyglądać tak:
- Istnieje potrzeba zdobycia formalnego dwuletniego stażu na stanowisku urzędniczym, aby później bez problemu wygrać konkurs na dyrektora Biura i zlikwidować p.o.
- Wyszukuje się wolne stanowisko w tym Biurze lub tworzy zapotrzebowanie na nowe, urzędnicy przygotowują opis stanowiska (i wypełniają określone kryteria kwalifikacyjne znając "potrzebę") a Biuro Kadr przygotowuje ogłoszenie.
- Startuje p.o. dyrektora i ma potencjalną przewagę nad kontrkandydatami bo: spełnia idealnie wszystkie kryteria, być może miał już styczność z testami wiedzy i kompetencji jako kierownik Biura a w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej przepytuje ją osoba z kierownictwa Biura, czyli np. podlegający jej p.o. zastępcy dyrektora. Ktoś kto ją zna na co dzień i komu formalnie podlega.
- Wygrywa p.o. dyrektora i zostaje urzędnikiem, ale łączy dwie role: p.o. dyrektora i urzędnika.
- Mijają dwa lata i Urząd ogłasza konkurs na dyrektora Biura. Jedyna przeszkoda formalna, czyli ten dwuletni staż jest już spełniona. Osoba pracując na stanowisku na którym chce być już dyrektorem a nie p.o. bez problemu wygrywa.
Gazeta Wyborcza w dwóch artykułach (w Gazecie Stołecznej) dotarła do dodatkowych informacji np. dotyczących CV kandydatów i uzyskała komentarz z Ratusza (na moje pytania wicedyrektor Gabinetu Prezydenta od miesiąca nie odpowiada). Dzisiaj dzięki jej artykułowi POsady dla znajomych sprawa wreszcie przebiła się do mediów:
Kolesiostwo w stołecznym ratuszu
W Ratuszu PO staremu
Zaufani wygrywają konkursy na stanowiska w ratuszu
Mam nadzieję, że to tylko początek wyjaśniania tej sprawy. Chodzi o oszukiwanie ludzi, którzy chcieli pracować w Ratuszu, poświęcili swój czas na przygotowanie dokumentów i brali udział w procedurze rekrutacyjnej, gdy faktycznie konkurs był już rozstrzygnięty zanim się rozpoczął.
31 komentarzy:
"Mam nadzieję, że to tylko początek wyjaśniania tej sprawy. Chodzi o oszukiwanie ludzi, którzy chcieli pracować w Ratuszu, poświęcili swój czas na przygotowanie dokumentów i brali udział w procedurze rekrutacyjnej, gdy faktycznie konkurs był już rozstrzygnięty zanim się rozpoczął."
Pretm? Nie wiesz czasem ile juz spraw sądowych zostało założonych przez tych ludzi? Pewnie sporo, bo skoro zostali oszukani i narazeni na starty... czasu, to na bank zarządali odszkodowania.
BTW. Widzę że mocno walczysz na onecie w komentarzach do artykułu:).
Nic w tym świecie nie dzieje się przypadkowo. GW - napisała tekst ostrzegawczy w jakim celu nie wiem. Co te typy z GW kombinują to nie wiadomo - jedno jest pewne nic dobrego.
"Na początku stycznia w Bezkonkurencyjni? Czyli raz jeszcze o procedurach naboru kandydatów i postępowaniach rekrutacyjnych. napisałem o naborze kandydatów na wolne stanowisko urzędnicze "Stanowisko ds. wizerunkowo - promocyjnych" w Biurze Promocji Miasta.
Zwróciłem uwagę, że wystartowała w nim i przeszła do następnego etapu Katarzyna Ratajczyk, czyli p.o. dyrektora Biura Promocji Miasta.
Zadałem również następujące pytanie:
ytanie brzmi: czy procedura naboru kandydatów i postępowanie rekrutacyjne spełnia zasadę konkurencyjności i otwartości, jeżeli startuje w niej p.o. kierownika danej jednostki.
Czyli bierze w niej udział osoba, której podlegają urzędnicy (z "komórki organizacyjnej Urzędu, do której prowadzony jest nabór") przygotowujący np. opis stanowiska (podstawa do określenia wymagań w ogłoszeniu o naborze) i biorący udział w rozmowie kwalifikacyjnej. Czy to nie faworyzuje taką osobę w całym procesie?"
Reklamujmy ten blog na Onecie!!!
Wklejajcie ten tekst, tak jak robi to juz Pretm, wszędzie gdzie się da!
"BTW. Widzę że mocno walczysz na onecie w komentarzach do artykułu:).
Nie nie walczę, nie mam czasu na komentarze w onecie. Ale rozumiem że Ty już jesteś na posterunku w obronie HGW.
"Reklamujmy ten blog na Onecie!!!
Wklejajcie ten tekst, tak jak robi to juz Pretm, wszędzie gdzie się da!"
Widzę, że ktoś kopiuje mój czwartkowy post do komentarzy, ale nie jest to w porządku. Proszę bez reklamy.
a kto to wkleja, jak nie ty?
widziałem ten tekst juz przy kilku postach:)
@Turabat
Zacytuje ci tylko Julię Piterę:
"- Oczywiście konkursy na stanowiska w samorządzie powinny być uczciwe. Jeśli się je ustawia, administracja publiczna traci reputację i zaufanie - mówi Pitera."
I tyle w tym temacie.
@Turabat
Nigdy takich chwytów nie stosowałem i tego się trzymam.
Szukasz tematów zastępczych, bo to właśnie Ty walczyłeś pod moimi tekstami udowadniając jak wszystko jest OK i nie ma problemu.
I dzisiaj powinieneś się schować.
Pretm,
"Nigdy takich chwytów nie stosowałem i tego się trzymam. "
Tak, samo się to wkleja:).
Ale nic w tym nagannego Pretm, niepotrzebnie się kryjesz.
A co do konkursów, to odpowiem dokładnie jak Ty w artykule z 30.01 pt. "Sondaże z 2005 i decyzja prokuratury." "..to na razie z dużej chmury mały deszcz.".
I tylko mała zagadka:
Za jakich to rządów się tak działo?
"Prezydent stolicy zatrudnił w swoim gabinecie 20 osób. Szeregowy doradca ....., często ze średnim wykształceniem, zarabia 3 tys. zł. Anna Kamińska, żona posła PiS Mariusza Kamińskiego, zatrudniona w biurze prasowym ............, zarabiała ponad 7 tys. zł."
"Poplecznictwo i klasyczne kumoterstwo rozpleniły się w Warszawie pod ..... rządami. Karierę w samorządzie warszawskim zrobiły nie tylko żony polityków PiS Mariusza i Michała Kamińskich, ale także żony – była i obecna – Przemysława Gosiewskiego, posła PiS."
Kto zgadnie?
Anonimowy napisał: "Nic w tym świecie nie dzieje się przypadkowo. GW - napisała tekst ostrzegawczy w jakim celu nie wiem..." Moze ta publikacja ma związek z rozszerzeniem aktywności hgw na na cala Polskę? (m.in platne ogłoszenia w prasie ogólnopolskiej) Konkurencja dla Donalda w wyborach prezydenckich?
szczęka opadła jednej Turawskiej ;-)
Pani Prezydent wygrała wybory i wraz z tym przyjeła na siebie zobowiązanie, że wypełni złozone objetnice wyborcze.
I z tego mam zamiar ją rozliczyć.
Jeśli masz jakieś uwagi do ich kompetencji to to napisz. Bo jeśli tylko do tego, że wygrywaja konkursy, to ... wybacz, ale widać Pani Hanna otacza się bardzo dobrymi fachowcami.
Nie wiem skąd wasze oburzenie. Przecież jeśli do ratusza nie trafią zaufani ludzie PO to się jeszcze mogłoby okazać, że taki Pretm przypadkiem się tam dostał... a to dla ratusza byłaby katastrofa ;-)
Przestań się tak podniecać GW bo oni nie robią tego z chęci poznania prawdy tylko mają w tym interes.
Przychylam się do opinii, że tekst w "G.W." nie jest przypadkowy. Jeżeli chodzi o działania HGW - nic nowego.
>> wybacz, ale widać Pani Hanna otacza się bardzo dobrymi fachowcami.
A skad wiesz ze tak jest? Masz znajomosci w Ratuszu? Czy standardowo jak w kazdym temacie pieprzysz 3 po 3?
@Arek
"Moze ta publikacja ma związek z rozszerzeniem aktywności hgw na na cala Polskę?"
Ostatnio HGW dwa razy powiedziała, że w 2010 wystartuje w wyborach na Prezydenta Warszawy. Nie jestem przekonany do tezy, że może mieć to związek z jej aspiracjami na Prezydenta kraju.
"Przestań się tak podniecać GW bo oni nie robią tego z chęci poznania prawdy tylko mają w tym interes."
Dla mnie nie jest istotne, że napisała to Gazeta, inne gazety być może również znały temat a jednak nie napisały.
Pretm, po raz kolejny apeluje, abyś nie odpowiadał Turabatce. Ta etatowa POmaniaczka działa na zlecenie HGW (a dokładniej jej otoczenia) i naprawdę szkoda Twojego cennego czasu. Turabatka zrobi wszystko, żeby Cię odciągać od normalnej pracy, bo jej za to po prostu płacą. Dziewczę dniami i nocami będzie wrzucać wszystko, żeby bronić Hieny Gronkowiec.
Ja uważam, że te stanowiska i konkursy są całkowicie fikcyjne w celu wyrwania podwójnych uposażeń dla swojej świty za prawie taką samą działalność i czas pracy oraz mocniejszego jej umocowania.Czy ktoś się orientuje, ile te osoby będą zgarniać kasiory podatników za te dublujące się funkcje?
Super BLOG PRETM!
Pilnuj ich, bo jak nie to porobią to samo co i Kaczyński w Warszawie - tzn. NIC.
Komenrarz z "Dziennika":
»Gronkiewicz-Waltz ustawia konkursy, Pitera odmawia interwencji 2008-02-02 10:09 ~Fryderyk
Warszawski ratusz rozstrzygnął cztery konkursy na posady w gabinecie prezydenta miasta. Na stanowisko koordynatora kontaktów z kombatantami wymagano skończonych studiów z zarządzania. Dlaczego nie można było mieć innego wykształcenia, np. historycznego? Bo absolwentem zarządzania jest Renata Wiśniewska, jedna z najbliższych współpracownic Gronkiewicz-Waltz z czasów pracy w NBP. I to ona wygrała.
W poszukiwaniach specjalisty ds. transportu od kandydatów wymagano minimum dziewięciomiesięcznego stażu w administracji. Tak się złożyło, że dokładnie taki miał zwycięzca - Leszek Ruta, wcześniej namaszczony przez prezydent Warszawy na szefa Zarządu Transportu Miejskiego.
Aby objąć stanowisko "ds. zapewnienia wykonywania funkcji reprezentacyjnych prezydenta", trzeba było skończyć nauki polityczne, znać angielski i francuski, orientować się w problemach ustroju Warszawy. Dlaczego nie wymagano np. znajomości dwóch języków obcych, a wskazano poza angielskim francuski?
Okazuje się, że wszystkie ostre kryteria konkursu spełnia Tomasz Andryszczyk pełniący funkcję rzecznika ratusza. Studiował przez pewien czas we Francji. Od roku pracuje w urzędzie i musiał poznać problemy ustroju samorządowego. Nietrudno zgadnąć, kto wygrał.
Pitera: Piszcie skargi do prezydenta
Zapytaliśmy go, po co organizować konkursy pod kryteria żywcem przepisane z CV zaufanych prezydenta.
- No, nie wiem. Ale wszystko było zgodne z prawem, transparentne - odpowiada Andryszczyk. I po dłuższej chwili zastanowienia dodaje: - Chciałem pracować na normalnym etacie, a nie być ciągle p.o. zastępcy kierownika.
Kłopot najbliższych współpracowników Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO) polega na tym, że nie mają wymaganego prawem dwuletniego stażu w administracji uprawniającego do starania się o stanowiska kierownicze. Mogą być tylko p.o. szefami. Dzięki fikcyjnym konkursom dostali stałe stanowiska i będą je łączyć z funkcjami p.o. dyrektorów.
Gdy Julia Pitera była warszawską radną opozycji, przez lata gromiła kolesiostwo i prywatę rządzących stolicą elit samorządowych, domagała się pełnej uczciwości i transparentności ratusza.
Dziś jako sekretarz stanu w kancelarii premiera i pełnomocnik rządu ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych jest ostrożniejsza. - Oczywiście konkursy na stanowiska w samorządzie powinny być uczciwe. Jeśli się je ustawia, administracja publiczna traci reputację i zaufanie - mówi Pitera. Ale zastrzega: - O opisywanych przez was konkursach nie czytałam. A ludziom niezadowolonym z ich przebiegów radzę, by napisali skargę do prezydent Warszawy.
A na Julcię Piterę do Julci Pitery.Przecież to ona bierze za to pieniądze podatników i w innych opcjach pierwsza to widzi ;nawet sama "na mieście materiały zbiera"!
Pytanie
Czy w 2010
mamy tylko wybory Prezydenta RP czy tez Prezydenta RP i Prezydenta Warszawy
precz z bufetową!!!
sprzedaje kiełbasę na boku !!!
PO (w tym HGW) szła do wyborów pod hasłami powrotu do normalności.
Kolega turabat nie chce już o tych hasłach pamiętać, bo okazało się, że ta "normalność" jest normalna wtedy gdy odpowiada koledze turabatowi choć wszyscy widzą, że ta "normalność" to raczej skutek zarażenia się od osobnika z 200-oma wizytami w psychiatryku na koncie...
Zostań lokalnym patriotą.
Oddaj głos na Warszawę każdego dnia.
http://www.monopolyworldvote.com/pl_PL/world
"Czy ktoś się orientuje, ile te osoby będą zgarniać kasiory podatników za te dublujące się funkcje?"
Jeden z moich wniosków o dostęp do informacji publicznej dotyczył też wynagrodzeń związanych z tymi stanowiskami. Na tą chwilę wygląda, że Urząd nie udostępni mi tych danych.
Pretm,
niejaki Turabat pisze "Pani Hanna" jakby wiedział, że pisze wprost do niej. To jakiś podwładny tej osoby. I te sugestie, że sam autor "Bufetowej" może wklejać cytaty to już śmiech.
A co do publikacji w Gw to podzielam zdanie Foxxa. Jak GW kogoś piętnuje to już się lampka ostrzegawcza powinna włączyć.
Być może to w celu odwrócenia uwagi od wysypiska droższego o niebo więcej niż planowano, bowiem w sprawie ustawienia konkursów szybko można to wyciszyć i zneutralizować, ale już przekręt na tyle baniek może zostać odnotowany w całej Polsce.
Turabat to KOBIETA.
TuraBura to podwładna Bufetowej z PO.
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.