21 mar 2008

Jak Pani Grażyna i jej sąsiedzi zagrażają przyszłości Warszawy.

Dzisiejsza Gazeta Stołeczna w artykule "Sezam do rozbiórki. Będzie nowy drapacz chmur?" opisuje plany inwestorów zakładające budowę 150 metrowego wieżowca w miejscu domu towarowego Sezam przy Marszałkowskiej. Mnie jakoś nie ekscytują kolejne plany budowy wieżowców i nie będę udawał eksperta w tej dziedzinie, ale oczywiście nie zabraniam nikomu promowania wizji kolejnych wysokościowców.

Moją uwagę zwrócił poniższy fragment i reakcje komentujących pod artykułem:
W odległości zaledwie 15 m od domu towarowego stoi dziesięciopiętrowy blok z 1964 r. - Jak zobaczyłam projekty drapacza chmur na wyciągnięcie ręki, to niemal oszalałam. Zabiorą mi słońce, widok na centrum Warszawy, a wartość mojego mieszkania drastycznie spadnie - denerwuje się pani Grażyna z bloku przy ul. Moniuszki 10.

Teraz ponad dachami Sezamu widzi park przy Świętokrzyskiej i panoramę miasta z Pałacem Kultury. Za kilka lat może ujrzeć w oknie megaścianę. Rozmaite firmy na wyścigi występują do ratusza o warunki zabudowy. Jak dotąd najśmielsza koncepcja powstała dla spółki Włodarzewska. Na rysunku z Biura Projektów Kazimierski i Ryba widać wieżę wysokości 120 m z garażem podziemnym na 450 samochodów.

Co ze słońcem dla sąsiadów? - Będą mieć światło. Smukłą wieżę lokalizujemy w miejscu Sezamu, ale na skraju działki, najbliżej narożnika ul. Moniuszki z Marszałkowską. Światło południowe i zachodnie będzie docierać, tym bardziej że w przypadku uzupełniania zabudowy w Śródmieściu nie ma tak ostrych wymogów jak na peryferiach i sąsiadom musimy zapewnić w mieszkaniu tylko półtorej godziny słońca w ciągu dnia, a nie trzy - mówi Tomasz Kazimierski, współautor koncepcji wysokościowca.

W bloku przy ul. Moniuszki 10 okna aż 63 mieszkań wychodzą tylko na jedną stronę - na zachód, właśnie tam, gdzie teraz stoi Sezam. - Zaledwie dziewięć mieszkań jest większych. Tylko ci lokatorzy mają okna również na południe. Władzom miasta przekazaliśmy już dwa protesty. Ostatni w lutym - mówi Alicja Cieślak z zarządu wspólnoty.

Mieszkańcy ostrzegają też, że tak duża inwestycja, która jest w planach, grozi całej okolicy całkowitym paraliżem komunikacyjnym. - Ulica Moniuszki jest ślepa. Tędy odbywa się dojazd do biurowca PZU, gdzie oceniają szkody samochodów po stłuczkach, a także do banku PKO BP. Z kolei parking urządzony przy Filharmonii całkowicie zamknął przejazd do ul. Sienkiewicza - przypomina pani Grażyna.
Źródło: Dariusz Bartoszewicz, Sezam do rozbiórki. Będzie nowy drapacz chmur?, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.

A poniżej komentarze, które zainspirowały mnie do tej notki:
Pani Grażyna mieszkając w centrum europejsiej stolicy chciałaby zapewne, aby z okna miała widoki na łąkę po horyzont, pasące się krówki i romantyczne zachody słońca... Pani Grażyno, forget it!
No własnie, kto widział bloki mieszkalne w ścisłym centrum miasta, jak chce mieć widok na wawe i łąki to na wawer czy do miłosnej niech spada. W centrum powinny być wieżowce i to jak najwyższe.
Pani Grażynko... Pani walnie główką o parapet to jest szansa, że Pani zmądrzeje.... Choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie jak silny musiałoby być to wstrząs by zmądrzał od niego ktoś kto chce blokować inwestycje bo "mu widok z okna ona popsuje". Lecz się kobito ale nie na NFZ tyko za własne bo mi szkoda mojej składkowej kasy by leczyć kogoś takiego jak Pani.
Z całym szacunkiem, ale co mnie obchodzi słoneczko tej pani? Gdy dostawała (!) to mieszkanie w samym pępku miasta, ze świetnym widokiem - było sprawiedliwie. Teraz, gdy inni mają wybudować nowy budynek obok - sprawiedliwie już nie jest? Albo się mieszka w śródmieściu, albo się ma piękne zachody słońca i czyste powietrze, coś za coś.
Bo Pani Grażyna i jej sąsiedzi nie mają prawa, aby zgłaszać swoje wątpliwości, co do budynku, który wybudują im za oknem i mówić o wpływie inwestycji na ich okolicę (czyli bezczelnie wspominać o jakimś paraliżu komunikacyjnym). W ogóle nie powinni się interesować tym, co się dzieje w ich sąsiedztwie.

Pani Grażyna i jej sąsiedzi powinni podziękować inwestorowi za "tylko półtorej godziny słońca w ciągu dnia" i nie domagać się więcej. Bo przecież pytać o przyszłe zaciemnienie mieszkania to jak domagać się łąki i lasu na podwórku. Absurd jakiś.

I w końcu to przecież wina Pani Grażyny i jej sąsiadów, że tyle lat temu ktoś wymyślił budynki mieszkalne w tym miejscu. A jak się wprowadzali to powinni pomyśleć o przyszłości miasta i zrezygnować. Dzisiaj mieszkaliby poza miastem i nie byliby przeszkodą jego cywilizacyjnego rozwoju.

A ja tylko prosiłbym (choć pewnie też nie mam prawa przeszkadzać), aby Ratusz wydając ewentualną zgodę, jednocześnie publicznie zadeklarował, że w otoczeniu inwestycji miasto zapewni taki rozwój infrastruktury (np. w zakresie rozwoju komunikacji), aby inwestycja nie miała negatywnego wpływu na otoczenie. Przy okazji pokazując skąd weźmie na to pieniądze.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy w takim razie rozwój gospodarczo-infrastrukturalny mamy zatrzymać dla jednego bloku który prędzej czy później i tak będzie wyburzony? To nie jest miejsce do mieszkania. Lokując się w centrum można przewidzieć że tego słońca nie będzie wcale. Problemy dotyczące ruchu to bzdura, wydaję mi się że poza kilkumetrowym przewężeniem na czas budowy na pasie który i tak służy jako postój dla busów większych trudności nie będzie. Nie ma to jak myśleć przyszłościowo! Pani Grażynko jesteśmy z Panią!

Anonimowy pisze...

Wesołych świat - Pretm, smacznego jajka i mokrego dyngusa.

Nie zapominaj, kim są ludzie przy władzy w naszym kraju.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.