Jacek Wojciechowicz (PO, wiceprezydent od inwestycji) w piątek wybrał się na ważną uroczystość: przywitanie dwóch goryli w warszawskim ZOO.
Okazuje się, że Pan Wiceprezydent ma czas, aby spotykać się z gorylami w ZOO, ale od czerwca nie znalazł czasu by spotkać się z Joanną Mytkowską, dyrektorem Muzeum Sztuki Nowoczesnej w sprawie jednej z najważniejszych inwestycji w Warszawie.
Warto przeczytać wywiad z Panem Wiceprezydentem w Wyborczej pod wiele mówiącym tytułem: Muzeum nie jest naszym priorytetem. Końcowy fragment:
Arogancja, arogancja, arogancja.
Dorota Jarecka w artykule Nie zatapiajcie Muzeum przedstawia dwie hipotezy:
Dla zainteresowanych ciekawy komentarz również na blogu roody102: Wpadki.
Fajnie, tylko kto będzie bronił MSN przed Ratuszem?
Okazuje się, że Pan Wiceprezydent ma czas, aby spotykać się z gorylami w ZOO, ale od czerwca nie znalazł czasu by spotkać się z Joanną Mytkowską, dyrektorem Muzeum Sztuki Nowoczesnej w sprawie jednej z najważniejszych inwestycji w Warszawie.
Warto przeczytać wywiad z Panem Wiceprezydentem w Wyborczej pod wiele mówiącym tytułem: Muzeum nie jest naszym priorytetem. Końcowy fragment:
To w czym problem?Źródło: Iwona Szpala, Muzeum nie jest naszym priorytetem, Gazeta Wyborcza, link do strony.
- W niczym. To jakby przelot małego ptaszka, na który dyrekcja muzeum w budowie zareagowała histerycznie i chwyciła się wizji: "ta inwestycja padnie". Z doświadczenia wiem, że takie środowiska zwykle nie potrafią zapanować nad emocjami. Może tak działa brak gabinetu i fotela.
Arogancja, arogancja, arogancja.
Dorota Jarecka w artykule Nie zatapiajcie Muzeum przedstawia dwie hipotezy:
Mam dwie hipotezy.Źródło: Dorota Jarecka, Nie zatapiajcie Muzeum, Gazeta Wyborcza, link do strony.
Po pierwsze, plac Defilad w Warszawie to miejsce przeklęte. Architekci powinni trzymać się od niego z daleka. Od 2006 r. obowiązuje tam plan zagospodarowania przyjęty za rządów PiS w stolicy, który przewidywał niską, kilkupiętrową zabudowę. Ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz nieustannie ten plan podważa. Wciąż mówi, że trzeba go zmienić, a najlepiej postawić jak najwięcej wieżowców. Muzeum Sztuki Nowoczesnej mieści się w poprzedniej wizji placu - i tu tkwi zadra. Dla nowych władz jest symbolem starego porządku, może nawet rozrzutności. Niski gmach poświęcony sztuce - a więc zabiera miejsce i nic na nim nie będzie można zarobić, a przecież tu są najdroższe działki w kraju.
Druga hipoteza wiąże się z instrumentalizacją kultury przez władze. Ujawnia się tu niebezpieczne myślenie przypisujące pomysły, które akurat są nam nie po drodze, politycznym wrogom. - Cała sprawa ma swoje początki w działalności warszawskiego PiS -tłumaczy "Gazecie" decyzje władz miasta wiceprezydent Jacek Wojciechowicz.
Władze Warszawy nie myślą o ludziach ani o tym, co zrobić, by mieli oni z życia w mieście jak najwięcej przyjemności i pożytku. Mówią o metrach kwadratowych. I prowadzą handel: skoro dajemy na ten budynek 100 mln zł, to musimy coś z tego mieć. To "coś" to 8 tys. m kw. w projektowanym gmachu. Władze stolicy chcą mieć je "dla siebie", a ponieważ nie wiedzą jeszcze, jak je wykorzystać, wolą zatrzymać cały projekt.
Zapominają, że jeśli muzeum stanie w Warszawie, całe będzie dla miasta. Jego budowa jest pomysłem nie tylko na zmienianie Warszawy, ale i na dodanie prestiżu Polsce. Byłoby bardzo źle, gdyby w drobnych rachunkach, walce o metry kwadratowe i politycznej propagandzie władze zatopiły muzeum.
Dla zainteresowanych ciekawy komentarz również na blogu roody102: Wpadki.
Fajnie, tylko kto będzie bronił MSN przed Ratuszem?
7 komentarzy:
no to szkoda,Warszawa za kilka lat miałaby kolejną atrakcję turystyczną a tak? w porównaniu z innymi stolicami europejskimi to pustynia....
a w wywiadzie Pani Ewa Czeszejko-Sochacka powiedziałą, że MSN będzie wizytówką Warszawy ??http://pl.youtube.com/watch?v=Bjfa8fAIZDg&NR=1
To jak to jest?
Ktoś zapomniał poinformować Czeszejko-Sochacką co jest, a co nie jest priorytetem Ratusza.
i już po sprawie chyba, wstrzymanohttp://wiadomosci.onet.pl/2682,1833097,stolica_prestizowy_projekt_wstrzymany,wydarzenie_lokalne.html
Nie ma się co emocjonować, że funkcjonariusze biuletynu KPP grożą palcem funkcjonariuszom Nocnej Zmiany. Sprzeczki w rodzinie, na mieście mówią "kruk krukowi łba nie urwie", czy jakoś podobnie.
Nie ma się co emocjonować, że funkcjonariusze biuletynu KPP grożą palcem funkcjonariuszom Nocnej Zmiany. Sprzeczki w rodzinie, na mieście mówią "kruk krukowi łba nie urwie", czy jakoś podobnie.
Nie jestem fanem GW, ale w tej sprawie stoją po dobrej stronie.
http://marbo.salon24.pl/95227,index.html
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.