Jacek Wojciechowicz (wiceprezydent odpowiedzialny za inwestycje) może sobie pohukiwać do woli na radnych Rady Warszawy za to, że nie klęknęli przed Ratuszem i mają wątpliwości, co do przeznaczenia dodatkowych pieniędzy na nowy stadion Legii.
Tak jak to robi w wywiadzie dla Gazety Stołecznej Stadion Legii i nawalanka tysiąca goryli. Nie zmieni realiów budżetowych: nie na wszystko wystarczy pieniędzy.
Na następnej sesji Rady Warszawy radni w punkcie 3 mają głosować za zmianami w budżecie i przeznaczeniem dodatkowych 100 milionów na modernizację Legii. Klubu, którego sponsorem jest potężny koncern medialny.
A w punkcie 5 tej samej sesji będą głosować w sprawie zaciągnięcia kredytu długoterminowego na finansowanie deficytu budżetu m.st. Warszawy w roku 2008. Dokładniej nad zwiększeniem kredytu zaciągniętego w Europejskim Banku Inwestycyjnym z 112 milionów zł do 400 milionów zł.
Fragment z uchwały i uzasadnienia:
Pana Wiceprezydenta może nie obchodzić jak będzie wyglądała spłata tego kredytu w perspektywie 25 lat. Lub kolejnych, które trzeba będzie zaciągnąć na realizację wielkich obietnic, które z każdym przetargiem przekraczają ich zakładany budżet o kolejne procenty. Ale granica możliwego zadłużenia według prognoz w kolejnych latach zbliża się do 60%. Pisało o tym i Wprost i Życie Warszawy.
Może o tym chciałby Pan Wiceprezydent porozmawiać, zamiast ubolewać, że Radni mają wątpliwości nad wydawaniem kolejnych pieniędzy.
Co do samego stadionu, swoją opinię już wyraziłem w Kto pyta, później nie błądzi w głosowaniach. Moim zdaniem nie ma nadal pełnej informacji.
Tak jak to robi w wywiadzie dla Gazety Stołecznej Stadion Legii i nawalanka tysiąca goryli. Nie zmieni realiów budżetowych: nie na wszystko wystarczy pieniędzy.
Na następnej sesji Rady Warszawy radni w punkcie 3 mają głosować za zmianami w budżecie i przeznaczeniem dodatkowych 100 milionów na modernizację Legii. Klubu, którego sponsorem jest potężny koncern medialny.
A w punkcie 5 tej samej sesji będą głosować w sprawie zaciągnięcia kredytu długoterminowego na finansowanie deficytu budżetu m.st. Warszawy w roku 2008. Dokładniej nad zwiększeniem kredytu zaciągniętego w Europejskim Banku Inwestycyjnym z 112 milionów zł do 400 milionów zł.
Fragment z uchwały i uzasadnienia:
Wyraża się zgodę na zaciągnięcie w roku 2008 przez Miasto stołeczne Warszawa w Europejskim Banku Inwestycyjnym z siedzibą w Luksemburgu kredytu długoterminowego na finansowanie planowanego deficytu m.st. Warszawy w roku 2008, w kwocie do 400 000 000 PLN (słownie: czterysta milionów złotych) na okres do 25 lat.Tak, wiem, że to nie pierwszy i nie ostatni kredyt plus bez związku z Legią, ale...
10 lipca 2008 roku Rada Miasta Warszawy wyraziła zgodę na zaciągnięcie w Europejskim Banku Inwestycyjnym kredytu na sfinansowanie całego planowanego niedoboru środków finansowych pozyskiwanych w drodze kredytu w wysokości 112.000.000,00 złotych (słownie: sto dwanaście milionów złotych).
W budżecie Miasta dokonane zostało zwiększenie wartości niedoboru pokrywanego poprzez kredyt, do kwoty 400.000.000,00 złotych (słownie: czterysta milionów złotych). Biuro Polityki Długu i Zarządzania Płynnością przygotowało podwyższenie transakcji kredytowej z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, który podtrzymał wszystkie elementy oferty dla podwyższonej kwoty finansowania.
Pana Wiceprezydenta może nie obchodzić jak będzie wyglądała spłata tego kredytu w perspektywie 25 lat. Lub kolejnych, które trzeba będzie zaciągnąć na realizację wielkich obietnic, które z każdym przetargiem przekraczają ich zakładany budżet o kolejne procenty. Ale granica możliwego zadłużenia według prognoz w kolejnych latach zbliża się do 60%. Pisało o tym i Wprost i Życie Warszawy.
Może o tym chciałby Pan Wiceprezydent porozmawiać, zamiast ubolewać, że Radni mają wątpliwości nad wydawaniem kolejnych pieniędzy.
Co do samego stadionu, swoją opinię już wyraziłem w Kto pyta, później nie błądzi w głosowaniach. Moim zdaniem nie ma nadal pełnej informacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.