Może się to nie spodobać, ale zaryzykuję.
Pani Prezydent zapytana w TVN24, czy Warszawa jest totalnie zakorkowana odpowiedziała "Nie jest totalnie zakorkowana".
To wywołało następującą serię tytułów: "STOLICA NIE JEST ZAKORKOWANA - UWAŻA PREZYDENT WARSZAWY", "Hanna Gronkiewicz-Waltz bagatelizuje stołeczne korki", "Prezydent miasta: korków nie ma", "HGW: Warszawa nie jest zakorkowana".
Były też takie reakcje:
Jest różnica pomiędzy zdaniem "Warszawa nie jest totalnie zakorkowana" a przekazem "Warszawa nie jest zakorkowana" lub "Pani Prezydent twierdzi, że nie ma korków".
Warszawa bezsprzecznie jest zakorkowana i mam wrażenie, że jest gorzej, ale czy totalnie to już sprawa do szerszej dyskusji. Dyskusji uwzględniającej porównanie do innych miast, której nie można podsumowywać zdaniem typu "Hanna Gronkiewicz-Waltz bagatelizuje stołeczne korki". Nie jest to sytuacja zero jedynkowa.
Że jest gorzej przyznał ostatnio nawet radny SLD z polidowej koalicji rządzącej od dwóch lat:
Nie wierzę, że Pani Prezydent też tego nie wie.
Dlatego lepiej zamiast łatwych tytułów padały pytań o przyczyny pogorszenia sytuacji (np. o fiasko zintegrowanego systemu zarządzania ruchem, pisze o tym Życie Warszawy), perspektywy nowych inwestycji i gdzie znajdą się na nie pieniądze, brak realizacji obietnic o parkingach w centrum, usprawnieniach w komunikacji itp.
Ponad rok temu pisałem:
Pani Prezydent zapytana w TVN24, czy Warszawa jest totalnie zakorkowana odpowiedziała "Nie jest totalnie zakorkowana".
To wywołało następującą serię tytułów: "STOLICA NIE JEST ZAKORKOWANA - UWAŻA PREZYDENT WARSZAWY", "Hanna Gronkiewicz-Waltz bagatelizuje stołeczne korki", "Prezydent miasta: korków nie ma", "HGW: Warszawa nie jest zakorkowana".
Były też takie reakcje:
Jest różnica pomiędzy zdaniem "Warszawa nie jest totalnie zakorkowana" a przekazem "Warszawa nie jest zakorkowana" lub "Pani Prezydent twierdzi, że nie ma korków".
Warszawa bezsprzecznie jest zakorkowana i mam wrażenie, że jest gorzej, ale czy totalnie to już sprawa do szerszej dyskusji. Dyskusji uwzględniającej porównanie do innych miast, której nie można podsumowywać zdaniem typu "Hanna Gronkiewicz-Waltz bagatelizuje stołeczne korki". Nie jest to sytuacja zero jedynkowa.
Że jest gorzej przyznał ostatnio nawet radny SLD z polidowej koalicji rządzącej od dwóch lat:
Zdaniem stołecznego radnego Sebastiana Wierzbickiego, dojazd do pracy zajmuje dziś mieszkańcom stolicy dwa razy więcej czasu niż jeszcze niedawno.Źródło: Link.
Nie wierzę, że Pani Prezydent też tego nie wie.
Dlatego lepiej zamiast łatwych tytułów padały pytań o przyczyny pogorszenia sytuacji (np. o fiasko zintegrowanego systemu zarządzania ruchem, pisze o tym Życie Warszawy), perspektywy nowych inwestycji i gdzie znajdą się na nie pieniądze, brak realizacji obietnic o parkingach w centrum, usprawnieniach w komunikacji itp.
Ponad rok temu pisałem:
Przez remonty i tak musimy przejść, niezależnie od tego, kto rządzi a należy też pamiętać, że były to przetargi rozpisane częściowo w poprzedniej kadencji. A korków możemy się już nigdy nie pozbyć, bez radykalnych rozwiązań, które zmuszą ludzi do przesiadki do transportu miejskiego.
Nie oznacza to oczywiście, że nie należy pytać o jakość wykonywania tych remontów.
3 komentarze:
Chciałbym by któś zajoł się tym tematem:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/bagam-nie-podnoscie-mi-czynszu_73646.html
Bo to kolejny pomysł P.prezydent, który po raz kolejny go promuje.
Co dziwnego nigdzi po za Super Expresem o tym nie słychać.
Ja się zgodzę z panią prezydent. W-wa nie jest totalnie zakorkowana. "Totalność" korków nie sięga bowiem 100% ;-))
Ale jest bliska 100%. Jestem w szoku, jak jeżdżę po mieście i widzę korki.. I to nie korki pt. trudność z przejazdem, tylko korki - totalnie stojące całe ulice, które do niedawna były w miarę normalnie przejezdne.
Niestety, moim zdaniem nie sęk w tym, czego się nie robi, bo gdyby władze miasta nic nie robiły, sytuacja nie pogorszyłaby się w tak krótkim czasie. Sęk w tym, co miasto robi (najczęściej zasłaniając się bezpieczeństwem).
Wysyp dziwnych wynalazków z dziedziny organizacji ruchu jest po prostu nieprzypadkowy. Zastanawiam się, czy ktoś robi jakieś analizy tych rozwiązań. Moim ulubionym z ostatnich tygodni są strzałki na lewoskrętach na Rondzie Dmowskiego, które uniemożliwiają wjechanie na pasy skręcające w lewo, kiedy już możliwy jest ruch samochodów na wprost. Cała zaleta ronda jest tracona.
Jestem również ciekawa analiz wiązanych - ponieważ analiza zmian na jednym skrzyżowaniu jest niemiarodajna. 'Popsujemy tylko 10%, więc rozwiązanie jest do przyjęcia' (tak sobie naiwnie taką analizę wyobrażam). Ale jak popsują na kilku skrzyżowaniach pod rząd, to już kaszana.
O zielonych strzałkach już nawet nie warto wspominać, bo się nóż w kieszeni otwiera.
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.