9 sty 2009

Nie dzwonią.

Ponad sześć miesięcy temu konsorcjum pracowni JEMS Architekci i Dawos wygrało konkurs na zagospodarowanie okolic Stadionu Narodowego. Konkurs określany przez prasę jako "największy tego rodzaju konkurs w historii powojennej Warszawy".

Fajny projekt, żadnych apartamentowców, zamkniętych osiedli i tylko jeden wysoki biurowiec. I co po pół roku? Nic.

Materiał z Kuriera Warszawskiego (od 01:25):


Trzeba pamiętać, że jednym z warunków konkursu był projekt umożliwiający realizację etapami, więc urzędnicze bezczynne oczekiwanie na jednego inwestora z kilkoma miliardami złotych brzmi dziwnie.

Warto tu przypomnieć fragmenty z artykułu Gazety Stołecznej Londyn daje Warszawie nauczkę:
(...) - Wszystko utknęło w martwym punkcie po odejściu Michała Borowskiego z funkcji szefa Narodowego Centrum Sportu - mówił Piotr Sawicki z pracowni Dawos, która z pracownią Jems wygrała konkurs na koncepcję zagospodarowania 8 ha wokół planowanej areny piłkarskiej.

(...) "Gazeta" potwierdziła wczoraj, że nikt nie podpisał umowy na dalsze projektowanie okolic "piłkarskiego kosza". Minister sportu Mirosław Drzewiecki zlecił "opracowanie różnych wariantów zabudowy" i zapewnił: "Badania są cały czas prowadzone". - Musimy wybrać taki wariant, który nie opóźni oddania stadionu do użytku. Trzeba też określić precyzyjnie, co ma się znaleźć w najbliższym sąsiedztwie, żeby nawet po mistrzostwach teren tętnił życiem - odpowiedział dyplomatycznie minister.
Źródło: Dariusz Bartoszewicz, Londyn daje Warszawie nauczkę, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.

"opracowanie różnych wariantów zabudowy"? Mieszkaniówka może? Czy nie o to chodziło w sporze o lokalizację Stadionu Narodowego?

Żeby dodać 1 do 1 polecam notkę Luźny zbiór fragmentów artykułów prasowych, która powstała, kiedy wyrzucano Michała Borowskiego z NCSu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

To jest nawet ciekawe!


http://biznes.interia.pl/news/tak-sie-pasa-na-euro-2012,1241190

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.