6 maj 2009

"Oddolna reakcja na przestrzeń".

Z przeglądu prasy.

Ciekawe czy zanosi się na reedukację czytelników w wydaniu redaktorów Gazety Wyborczej, tym razem pod tytułem "Zakochaj się w graffiti". Wczoraj było Graffiti: Nie chodzi o pomazanie ścian a dzisiaj wywiad z "grafikiem, fanem różu": Kwiatek bombi miasto.

Naprawdę polecam, jest to świetny wykład z dorabiania ideologii do zwykłego wandalizmu, za którego usuwanie płacą mieszkańcy *. "Oddolna reakcja na przestrzeń, w jakiej żyją", "bo nie ma dobrze działającego domu kultury czy innych inicjatyw, które mogłyby ich stymulować".

Oto link do takich "oddolnych reakcji na przestrzeń" umieszczony w komentarzach do artykułu. Na pewno autorzy spędził długie godziny szukając domu kultury, ale nie znaleźli i proszę: KRAC i FIESTA znakują Centrum Warszawy. Aż boli jak to się ogląda.

Poza tym w wywiadzie: kamery monitoringu miejskiego źle, patrole Policji źle, mandaty źle. Tu faktycznie "artysta" może znaleźć zrozumienie we władzach miasta, które w odróżnieniu od poprzedników nieudolnie rozbudowują monitoring miejski. Ale to są dokładnie te środki, które są potrzebne do walki z nielegalnym graffiti.

Jest też pewna sprzeczność w tym, kiedy krytykuje się kamery monitoringu lub piesze patrole, a za kilka zdań później wylewa żale na grodzenie osiedli. Zapotrzebowanie na zamknięte osiedla wynika również z obniżonego poczucia bezpieczeństwa, a tego nie da się poprawić bez np. zwiększonego sytemu monitoringu.


Inne ciekawe inicjatywy kiedyś zebrane w innej notce w temacie walki z nielegalnym graffiti (żeby nie było, że tylko monitoring pomaga):

Chyba najbardziej znany i opisywany przykład, czyli Nowy Jork i powołanie "Anti-Graffiti Task Force". Skoordynowanie działań wielu jednostek, nie tylko w zakresie usuwania graffiti, ale też w obszarze edukacji.

New York City: A focused approach to rapid cleaning and removal.


Melbourne. Kilka przykładów z programu dostępnego na stronach miasta: Oddzielna linia telefoniczna dla mieszkańców zgłaszających graffiti. Lokalne władze mają 24 godziny na poinformowanie właścicieli budynków i wezwanie ich do usunięcia graffiti w określonym czasie. W przypadku np. obraźliwych czy rasistowskich napisów jest to 12 godzin.

Władze mogą same zlecić usunięcie napisów nawet na prywatnej własności, jeżeli są one obraźliwe lub właściciel nie ma na to środków. Podstawą działań jest jak najszybsze usunięcie graffiti.

Link do opisu programu.


Nawet małe miasto Gilroy w Kalifornii ma swój program. Przykładowo: osoba złapana po raz pierwszy na gorącym uczynku musi odpracować ponad 60 godzin w ramach prac społecznych a za drugim razem, jeżeli zostanie złapana to ma do odpracowania kolejne 130 godzin.

Duży zbiór najlepszych praktyk (Graffiti Prevention: Best Practices for Communities) jest dostępny tutaj

Wcześniej w tym temacie:

Czas na "zero tolerancji" dla nielegalnego graffiti?

"Zero tolerancji" dla nielegalnego graffiti? Odpowiedź Ratusza.

Ładna ściana była.



A żeby poczytać coś naprawdę wartościowego polecam artykuły z listopada 2008 po przeprowadzeniu badań w tym temacie:

New Scientist: Graffiti and litter lead to more street crime.

Los Angeles Times: Graffiti study bolsters 'broken windows' theory.

The Economist: Can the can.


* Ile za usuwanie graffiti płaci miasto? Będziemy wiedzieć jak Ratusz odpowie na zapytanie radnego Jarosława Krajewskiego z połowy kwietnia w temacie "wydatków ponoszonych rocznie na usuwanie nielegalnego graffiti".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.