Ponad dwa tygodnie temu w notce o przetargu na wniosek aplikacyjny dla Warszawy w konkursie o uzyskanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, napisałem: "Biorąc pod uwagę zakres dokumentów, jaki muszą przygotować zainteresowane firmy, również interesujące jest to, że otwarcie kopert z ofertami już za 8 dni."
No proszę: dzisiejsze Życie Warszawy i artykuł "Czas wyciągania i pisania wniosków". 7 dni na złożenie ofert (dla porównania firmy/instytucje zainteresowane opracowaniem strategii turystyki mają ponad 30 dni na przygotowanie ofert), startuje tylko jedna organizacja i otrzymuje zamówienie za 548 tysięcy złotych zł, szefowa tej organizacji jest już doradcą miasta w temacie ESK 2016.
Czy w Ratuszu naprawdę uważacie, że nie wygląda to podejrzanie?
No proszę: dzisiejsze Życie Warszawy i artykuł "Czas wyciągania i pisania wniosków". 7 dni na złożenie ofert (dla porównania firmy/instytucje zainteresowane opracowaniem strategii turystyki mają ponad 30 dni na przygotowanie ofert), startuje tylko jedna organizacja i otrzymuje zamówienie za 548 tysięcy złotych zł, szefowa tej organizacji jest już doradcą miasta w temacie ESK 2016.
Czy w Ratuszu naprawdę uważacie, że nie wygląda to podejrzanie?
No to może coś jeszcze z archiwum:
Fikcja zamiast konkursu.
Gratulacje dla Pani Ewy, była bezkonkurencyjna. Zero zdziwienia.
Fikcja zamiast konkursu.
Gratulacje dla Pani Ewy, była bezkonkurencyjna. Zero zdziwienia.
4 komentarze:
To może jak w poprzednich przypadkach przewał PO na przetagach - wyślij od razu chłopie wniosek o kontrolę do Urzędu Zamowień Publicznych
Nie jestem przekonany, że to wystarczający materiał dla UZP.
no weź spróbuj chociaż, może znowu UZP będzie chcialo dowalić HGW
Szanowni Państwo,
Z zażenowaniem przeczytałem artykuł pań Iwony Szpali i Agnieszko Kowalskiej, który ukazał się w Gazecie Stołecznej (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,7619962,Dziwny_konkurs_za_193_tys__euro__tylko_jedna_oferta.html).
Do tej pory nie nie miałem zielonego pojęcia na temat zasad i procedur dotyczących wyboru ESK. Kwota, jaką po raz kolejny chcą wyrzucić w błoto myśle, że wystarczyła by na wyremontowanie np. sypiącego się pałacyku Konopackiego na rogu Strzeleckiej i Środkowej. A, że los Warszawy leży mi na sercu postanowiłem zainteresować się sprawą.
Zajęło mi mniej więcej godzinę, żeby dotrzeć do tematu ESK na stronie Komisji Europejskiej i zapoznanie się z konkretnymi informacjami.
Link: http://ec.europa.eu/culture/our-programmes-and-actions/doc413_en.htm
Generalnie o wybraniu miasta zdecyduje kilkunastoosobowy panel ekspertów, a decyzja oparta będzie na podstawie ich wizyt. czy rzeczywiście wyobrażają sobie Państwo, że ktokolwiek z tych ludzi zada sobie trud przeczytania aplikacji? Wg mnie to nic nie znaczący dokument, który jest tylko formalnym wymogiem, aczkolwiek podsumowującym wcześniej podjęte i zaplanowane działania zmierzające w kierunku wyboru danego miasta.
Żeby Państwa przekonać wysyłam link do wzoru schematu aplikacji, który również znalazłem na stronie Komisji Europejskiej.
Link: http://ec.europa.eu/culture/pdf/doc631_en.pdf
Co w ogóle oznacza wg Pani Czeszejko-Sochackiej przygotowanie konkursowego wniosku od strony technicznej? Dlaczego twierdzi, że taki dokument to kilkaset stron? Kto by to czytał? Czy tłumacząc na polski załaczony plik nie powinienem już zainkasować 600 tys? Na czym ma konkretnie polegać rola fundacji PROCultura? Na ich stronie ( http://www.procultura.pl/podstrony/onas.html) widzę, że składa się na nią 2 członków zarządu i 3 członków rady. Dodatkowo kilka osób, będacych być może stażystami i wolontariuszami. Te kilka osób musi do bodajże jesieni tego roku przygotować aplikacje. Ale czy całą aplikację, czy tylko "jak ona ma wyglądać"? I zgarnąć za to 600 tys zł? Ile to jest etatów?
Moje podstawowe pytanie, czy to formalna aplikacja zdecyduje o wyborze miasta? 13 ekspertów ( w tym 6 wybranych przez Polskę) do marca 2012 będzie sprawdzać jaki jest stan przygotowań i wydawać rekomendację po czym nastąpi wybór. Może skupmy się nad merytorycznymi kwestiami, a nie "technicznymi"...
Swoją drogą na marginesie dodam, że Warszawska strona ESK nie ma jako jedna z nielicznych nawet angielskiej wersji jezykowej... Wyprzedza nas nawet Lublin z pięcioma wersjami. Wiem, że serwis jest w fazie testowej, ale mimo wszystko - wstyd...
Z poważaniem,
Mariusz Rusinowski
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.