4 gru 2010

Zmarnowana okazja na zmiany w zarządzie miasta, czyli Jarosław Kochaniak wiceprezydentem raz jeszcze.

W piątek Pani Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powołała ponownie na stanowiska wiceprezydentów: Jacka Wojciechowicza, Andrzeja Jakubiaka, Włodzimierza Paszyńskiego, Jarosława Kochaniaka (zarządzenie 13/2010). Czym potwierdziła wcześniejsze zapowiedzi o braku zmian w zarządzie miasta.

Można jeszcze zrozumieć, że w przypadku pierwszych trzech wiceprezydentów zmiana byłaby dużą niespodzianką, ale Jarosław Kochaniak?! To naprawdę bardzo dziwne, że dostaje kolejną szansę. Dla przypomnienia:

Jarosław Kochaniak, zostając wiceprezydentem po Jerzym Millerze, który odszedł z Ratusza w 2007 r., najpierw zajmował się służbą zdrowia. Tak nieskutecznie, że kiedy przygotował krytykowany program łączenia szpitali w spółki, Pani Prezydent odebrała mu obszar służby zdrowia i przekazała go wiceprezydentowi Wojciechowiczowi.

Mój komentarz z maja 2009 r. jest najwyraźniej nadal aktualny: "Ponieważ Jarosław Kochaniak nie poradził sobie ze zdrowiem, to zamiast podziękować mu za współpracę i znaleźć nowego wiceprezydenta, Pani Prezydent będzie mu obcinać kompetencje. Nie wyrzuci go, bo wtedy musiałaby publicznie przyznać się do błędu. Nie jest w stanie."

Wiceprezydent Kochaniak zajmował się również budową Szpitala Południowego - na razie żadne obiecywane terminy nie zostały dotrzymane.

Wiceprezydent Jarosław Kochaniak jest odpowiedzialny za miejskie spółki. Z obiecywanych prywatyzacji w kampanii 2006 r. nic nie wyszło, a próba siłowego przeprowadzenia prywatyzacji SPECu zakończyła się fiaskiem. Na początku 2009 r. próbowano przeforsować zgodę Rady Warszawy bez debaty publicznej, bez analizy przedprywatyzacyjnej, wbrew programowi wyborczemu Pani Prezydent i porozumieniu PO-SLD. Dopiero odrzucenie prywatyzacji przez PiS i SLD, zmusiło Ratusz do bardziej racjonalnego podejścia.

W kwietniu 2008 r. wiceprezydent Jarosław "najlepsza wróżka z Ratusza" Kochaniak, niepytany przez nikogo, przedstawił listę najważniejszych inwestycji, których koszt miał znacząco różnić się od planowanych wydatków zapisanych w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym. Było to dosyć oryginalne zachowanie w momencie, kiedy do składania ofert w poszczególnych przetargach pozostało trochę czasu, a miasto nie miało zarezerwowanych środków w WPI na kwoty podawane przez wiceprezydenta.

Oto komentarz z tygodnika Wprost w tej sprawie:
Gdyby osoby zatrudnione przez Hannę Gronkiewicz-Waltz pracowały w prywatnej firmie, już dawno zwolniono by je dyscyplinarnie. W kwietniu 2008 r., miesiąc przez rozstrzygnięciem przetargu na budowę Centrum Nauki Kopernik na Powiślu, Jarosław Kochaniak, jeden z czterech wiceprezydentów miasta, oświadczył, że choć ratusz zarezerwował na budowę centrum 250 mln zł, to „liczy się z tym, że miasto będzie musiało wyłożyć ponad 300 mln zł”. Podpisano już umowy na wystawy, które mają się odbyć w tym centrum na przełomie 2009 r. i 2010 r. Kupiono też urządzenia do prezentacji, który będą się w nim odbywać. Efekt? Najniższa zgłoszona oferta w przetargu na budowę centrum opiewała na 337 mln zł.

Zachowanie podopiecznego Hanny Gronkiewicz-Walz można porównać do postępowania osoby, która przed kupnem mieszkania odwiedza dewelopera i mówi, że będzie musiała wydać na nie więcej, niż planowała. Opowiada, że jest w sytuacji bez wyjścia i musi szybko je nabyć, bo już zamówiła meble, a poza tym zaprosiła gości na parapetówkę. Oczywiste jest, że firma natychmiast wykorzysta desperację klienta. „Władze Warszawy chcą za wszelką cenę wywiązać się z obietnic. Szefowie firm budowlanych to wiedzą, więc podnoszą marże” - potwierdza Maciej Maciejowski, radny Warszawy (PiS).

Wiceprezydent Kochaniak niedawno wyliczał na radzie Warszawy, jak bardzo wzrosną koszty inwestycji w stolicy. Zapytany przez jednego z radnych SLD, skąd wziął te wyliczenia, odparł że „od inwestorów”, czyli od firm, które będą je wykonywać i w których interesie jest, aby miasto zapłaciło za nie jak najwięcej.
Źródło: Link do strony.

Skuteczność wiceprezydent miał prawie 100%: stadion Legii był budowany za 450 milionów złotych (dokładnie tyle ile zapowiedział wiceprezydent), Centrum Nauki Kopernik za 337 milionów złotych (wiceprezydent zapowiedział "ponad 300 milionów zamiast 255 milionów"), Most Północny za prawie miliard złotych (wiceprezydent: "ponad miliard zamiast 543 mln"), centralny odcinek drugiej linii metra w powtórzonym przetargu za 4.1 miliarda (wiceprezydent: "3,5-4 mld zamiast 2,8 mld"), Muzeum Historii Żydów Polskich ma kosztować ponad 152 milionów złotych (wiceprezydent przewidywał koszt od 160 milionów do 250 milionów złotych w momencie, kiedy władze miasta miały zarezerwowane 80 milionów).

Jarosław Kochaniak jest również odpowiedzialny od kilku lat za projekty do realizacji w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. W lutym 2009 r. zapowiadano:
W zakresie transportu: Parking podziemny Plac Defilad, Parking podziemny Plac Teatralny, Parking podziemny Sienkiewicza, Parking podziemny Emilii Plater, linia tramwajowa do Piaseczna, system rejestracji i ścigania wykroczeń drogowych, Parking podziemny Spiska – dzielnica Ochota, parking podziemny Wawelska 48 – dzielnica Ochota, parkingi wielopoziomowe na Targówku.

W zakresie realizacji obiektów kubaturowych: budowa szpitala w Warszawie, projekt parku technologicznego.

W zakresie sportu i rekreacji: KS Hutnik – remont boiska i budowa zaplecza – dzielnica Bielany, Zespół obiektów sportowych w Miedzeszynie – dzielnica Wawer, Basen – ulice Ryśowa – dzielnica Włochy, Hala widowiskowo – sportowa Arena Varsovia – dzielnica Targówek, KS Ursus – budowa kompleksu hotelowo – sportowego – dzielnica Ursus, modernizacja i zagospodarowanie terenów WOW Wisła – Górczewska 69/73, modernizacja obiektu KS Polonia.
Zdanie, które podsumowuje "dokonania" w tym obszarze: "Realizacja pierwszych projektów z listy (m.in. budowa parkingów podziemnych w Śródmieściu) rozpocznie się w II połowie tego roku". Czyli w II 2009 r. I co zostało zrealizowane?

Teoretycznie Jarosława Kochaniaka mogłyby bronić fundusze europejskie, bo odpowiada za Biuro Funduszy Europejskich. Ale wiadomo, że to bardziej zasługa Michała Olszewskiego, który jeszcze kilka tygodni temu był typowany na nowego wiceprezydenta.

Trudno zrozumieć, dlaczego nie wykorzystano okazji, jaką jest rozpoczęcie nowej kadencji i nie podziękowano za współpracę Panu Kochaniakowi. Czy to tylko wynik tego, że Pani Prezydent Gronkiewicz-Waltz nie jest w stanie przyznać się do błędu? Czy Ratusz to naprawdę zakład pracy chronionej?

Pycha kroczy przed upadkiem.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

To będą następne lata stagnacji w centrum Śródmieścia. Wyrok na Starówkę i cały Trakt Królewski. Następne lata podchodów, jak zastąpić mieszkańców i najemców lokali użytkowych, w tej części miasta swoimi. zastanawiam się, na co liczą władze? Liczą, że mieszkańcy wymrą bezpotomnie i zostawią swoje mieszkania do dyspozycji ZGN Śródmieście, którym od lat zarządza osoba zatrudniona poza konkursem. Pełni obowiązki dyrektora od wielu lat. A jak je pełni? Pełni tak, że ma w biurze strajki głodowe lokatorów a instytut, który miał wykonać ekspertyzę, twierdzi że wywierano naciski, żeby ekspertyza była zgodna z wolą tegoż ZGN. Może liczy na to, że najemcy lokali użytkowych bez szemrania oddadzą je DO DYSPOZYCJI ZGN? Prasa ostatnio donosiła o samobójstwie w pracowni na Starym Mieście. Pewnie coraz częściej, tak to będzie się kończyło. Czy tego właśnie chce władza? Jeżeli tam mają zaistnieć jakieś zmiany, to trzeba to puścić na rynek. Niech ludzie wykupią mieszkania, bo takie prawa mają mieszkańcy reszty Warszawy. Niech najemcy lokali użytkowych wykupią je. Wtedy zaczną je remontować i modernizować. zainwestują też w te zrujnowane kamienice. Czego boi się władza? Że ktoś na tym skorzysta? Skorzysta tylko miasto. Miastu potrzebna jest prywatyzacja. Nikt, kto nie będzie miał widoków na własność lokalu użytkowego, nie zainwestuje w niego sporych pieniędzy. Wynajem na 3 lata!!! A kiedy zwrot kosztów remontu i wyposażenia. W ciągu 3 lat - to nie jest możliwe. Analizuję uchwały rady, zarządzenia prezydenta i działalność ZGN. To wszystko składa się w jedną logiczną całość. Nie chodzi o to, żeby ochronić to miejsce przed inwazją banków i ciuch landów. Do tego wystarczy dobry plan miejscowy i inwentaryzacja zabytku. Kto wierzy, że w miejscu dobrze prosperującej restauracji powstanie ciuch land, ten musi być mocno szurnięty.A ten, który podaje to jako argument przeciwko sprzedaży, musi chyba myśleć, że mieszkańcy miasta są szurnięci. Mieszkańcy miasta wiedzą dobrze, że chodzi o przejęcie tych lokali użytkowych i dopiero wtedy - sprzedaż. Obserwujcie ten proces przez następne 4 lata. W 2006r. PO i Hanna Gronkiewicz - Waltz obiecały ludziom z tej części miasta, zupełnie coś innego. Jeżeli C.D.N , to może teraz pora na spełnienie obietnic nam danych? Może dotychczas nie było czasu i sposobności? Może czas na refleksję? Może czas na spełnienie obietnic w drugiej kadencji? Może czas na powstrzymanie samowoli i uznaniowości urzędników lokalówek i ZGN. Ludzie czekają na sprawiedliwość. Mam nadzieję, że nie jest to słowo nieznane. Mam również nadzieję, że reprywatyzacja nie będzie zbójecka. Niech spadkobiercy a w szczególności skupujący roszczenia, odzyskują to co stracili a nie dostają od miasta to co sobie zamówili, bo im się ta podoba.

Anonimowy pisze...

To straszne z tym Kochaniakiem. Najgorsze jest to, ze nawet podwyzka o kilka milionow na inwestycje tworzy znaczacy wzrost kosztow. Wyobrazmy sobie, ze pan Kochaniak tego nie powiedzial a wykonawcy podniesli ceny gora o 10-30% (czyli mniej wiecej tyle ile powinni) - efekt? Za roznice wynikla z jego dzialalnosci (a nawet 1/100% to w tym przypadku wiecej niz jego oficjalna pensja za ta chwile poswiecona na powiedzenie tego) to bedziemy mieli...

Darmowa komunikacje miejska! (Tak, tak miasto doklada i tak polowe biletu, wystarczy, ze dolozy druga, skasuje kontrolerow) - wyobrazmy sobie jaka bylaby reklama stolicy w Europie... W innych miastach europejskich juz to wprowadzono, ale pewnie HGW woli placic wiecej... Wszak nie placi ze swej kieszeni...

Anonimowy pisze...

Kochaniak jest wyjątkowym ignorantem. Przekonałam się o tym podczas osobistych kontaktów. Nadzór nad własnością publiczną jest pozorny. Kolesiostwo i arogancja, jego ludzie coraz głośniej nawet sami o tym mówią. Niestety, jak mawia Rewiński, w Polsce wszystko jest w strefie Legii lub Gwardii. Ratusz lubi Legię w tym Kochaniaka.

pretm pisze...

Nadzór nad własnością publiczną jest pozorny. Kolesiostwo i arogancja, jego ludzie coraz głośniej nawet sami o tym mówią.

Pycha kroczy przed upadkiem.

Anonimowy pisze...

Służby specjalne zawsze lojalne!

Anonimowy pisze...

Okres po wyborach pozwoliłby na wymianę najgorszych i najbardziej skompromitowanych dyrektorów biur w ratuszu oraz ich zastępców. Mógłby, gdyby nie dworskie stosunki w ratuszu.
Jednym z najgorszych i najmniej kompetentnych dyrektorów biur jest Jolanta Lipszyc. Powinna odejść, ale, jak ujawnia ostatnia "Polityka"(zob.cytat niżej), jej córeczka, Joanna Lipszyc, jest stylistką HGW(oraz paru innych bardzo wpływowych paniuś). No to jak tu taką osobę zwolnić(właściwie pozwolić wrócić na emeryturę!);-)
>Za wygląd Anny Komorowskiej odpowiada Joanna Lipszyc. Z usług Lipszyc sztabowcy skorzystali, kiedy z Hanny GronkiewiczWaltz trzeba było zdjąć wizerunek faceta w spódnicy. W przypadku prezydentowej Komorowskiej stylistka sięgnęła po wypróbowane metody, czyli luźno skrojone garsonki, spódnice do pół łydki, a na specjalne okoliczności gorset. Dużo zrobiła nowa fryzura na wczesną Clinton.<

Anonimowy pisze...

Jest prostsze wyjaśnienie "stabilności kadrowej" na najwyższych szczeblach urzędniczych ratusza:
Wygląda na to, że ci powszechnie oceniani jako najsłabsi i najmniej kompetentni tyle już mają za uszami i taki gnój w papierach, że ewentualni następcy, w prostej trosce o własne 4 litery,nie mieliby innego wyjścia, jak zgłoszenie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Tego boi się HGW, bo grozi rolą podejrzanego [choćby z paragrafów o niedopełnieniu obowiązków;-)]. Więc ci bmw [choć z tą wiernością różnie być może;-)] trwają...;-)

Anonimowy pisze...

Pani Anna Komorowska wypiera się swych rodzinnych korzeni a szkoda. Żaden stylista nie zrobi z kaszalota Angeliny Joli.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.