10 mar 2007

O "koniec z akcjami usuwania kramów z chodników".

Gazeta Wyborcza pisała kilka dni temu, że nowe władze nie będą likwidować ulicznego handlu i nie będą kontynuować akcji usuwania kramów z chodników.

Czy może to być przejaw nowej miękkiej polityki ratusza?
Razem z wiosną na ulicach zaczęli pojawiać się handlarze. Asortyment z chodnika warszawiacy dobrze znają: sznurowadła, ciuchy, garnki i rzeczy używane. Ratusz zmienia politykę - zamiast zganiać stragany z ulic, będzie cywilizował handel

- Przez handlarzy nie można wyjść swobodnie z domu - mówi pani Teresa z budynku na ul. Grójeckiej róg Banacha. - Zajmują chodniki, niszczą zieleń, śmiecą. Niedobrze mi się robi na ten widok.

W tym roku nowe władze stolicy zapowiadają gruntowną zmianę taktyki. Koniec z akcjami usuwania kramów z chodników. Co w zamian? - Chcemy ucywilizować handel uliczny - wyjaśnia rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk. - Nie oznacza to zgody na handel łóżkowy.

Szczegółów rzecznik na razie nie zna. Nad zasadami organizacji handlu ulicznego pracuje wiceprezydent Andrzej Jakubiak. Nie wiadomo, kiedy będą gotowe.
Źródło: Małgorzata Zubik, Władze Warszawy nie będą likwidować ulicznego handlu, GW, link do strony.

Krótka wyprawa w przeszłość w tym temacie i przypomnienie co pisała na temat nielegalnego handlu Gazeta Wyborcza.
Listopad 2005. Ponad 30 nielegalnych stoisk zlikwidowano wczoraj na Mokotowie. To druga po Śródmieściu dzielnica, która ma być wolna od dzikiego handlu.

Do tej pory ratusz nie reagował na sygnały o nielegalnym handlu, który odbywa się poza Śródmieściem. Jednak wczoraj to się zmieniło. Około godz. 9 urzędnicy kontroli skarbowej przy wsparciu policji i straży miejskiej zaczęli likwidować trzy nielegalne targowiska znajdujące się w rejonie ul. Sobieskiego: przy skrzyżowaniach z Dolną, Bonifacego i Gagarina. Codziennie stoją tam dziesiątki dzikich handlarzy. Oferują ubrania, warzywa, kwiaty, sznurowadła. Był nawet stragan z meblami.
Źródło: Wasil Liepiesz, Marcin Zieliński, Nalot na dzikich handlarzy, GW, link do strony.
Wrzesień 2005. Przed godz. 11 poranny handel na rogu al. "Solidarności" i Targowej kwitł w najlepsze, gdy kilkunastu sprzedawców usłyszało, że mają zwinąć kramy albo towar zostanie zarekwirowany przez miasto. Przedstawiciele ratusza wspierani przez strażników miejskich, policjantów i policję skarbową urządzili najazd na dzikie stoiska.

To był drugi tego lata najazd na północnopraskich handlarzy i kolejna rozprawa z dzikimi straganiarzami w stolicy. Za walkę o wolne chodniki władze miasta zabrały m.in. po tekstach "Gazety". Zaczęły od handlarzy w Śródmieściu. Wcześniej podobne akcje odbyły się na Starówce, pod Rotundą i na pl. Zawiszy. Ratusz obiecuje, że to nie koniec. - Nie możemy zagwarantować, że handlarze nie wrócą na skrzyżowanie Targowej i al. "Solidarności". Obiecujemy jednak, że zrobimy wszystko, by ich do tego zniechęcić - zapowiada Marcin Roszkowski z biura prasowego ratusza.
Źródło: Karolina Kowalska, mał, Ratusz rozgania dzikich straganiarzy z Targowej, GW, link do strony.

A tak kiedyś w tym temacie pisała Gazeta pod tytułem "Gazeta" kontra biznes uliczny.
O nielegalnym handlu na ulicach centrum stolicy piszemy w "Gazecie" od dwóch tygodni. Pokazaliśmy, że handlarze to nie tylko przysłowiowe babcie z pietruszką.

Wręcz przeciwnie - to dobrze zorganizowany biznes, który działa jak uliczne centrum handlowe. Właściciele interesu mają za darmo i bez zgody właściciela najlepsze miejsca do handlu - Marszałkowską, pl. Bankowy, Nowy Świat, rondo Dmowskiego. Rozstawiają tam handlarzy, zwykle pracujących na czarno. I kpią sobie z przepisów.

Miejsca, gdzie patrole straży miejskiej są skuteczne (okolice Pałacu Kultury i Nauki), opuszczają i przenoszą się na chodniki, których służby nie odwiedzają. Po naszych tekstach nielegalnym handlem zainteresowała się policja i urząd kontroli skarbowej, a samorząd obiecał walkę z kramiarzami.
Link do strony.

Kiedy Pani Prezydent w jednym z wywiadów uznała, że urzędnicy poprzedniej ekipy mogli popełniać co najmniej przestępstwo, kiedy zamalowywali szyby zadłużonej restauracji na Nowym Świecie, aby odzyskać pieniądze miasta, wydawało mi się, że jest to tylko dosiowe przekomarzanie się z poprzednikami.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Przecież Dosia wie, że cwaniaczki z łóżkami polowymi na chodniku to jej wierny elektorat (tak jak przestępcy w więzieniach i aresztach). Nie będzie sobie zrażać wielbicieli przed wyborami. Po wyborach też nie, bo wiadomo, że za jakiś czas będą nowe wybory. No i Dosia to przecież też "biznesłómen", już dogadała się z "jarmarkiem europa" i z właścicielem blaszaka Marcpol w centrum. "Biznes" w stylu początku lat 90 znowu rozkwita.

pretm pisze...

Może po wyborach jej przejdzie. A teraz pewnie czeka nas powtórka z rozrywki.

Listopad 2006 za GW.

"Na Stadionie Dziesięciolecia pojawiła się w środę kandydatka PO na prezydenta Warszawy. Hannę Gronkiewicz-Walz zaprosili kupcy: i Polacy, i mniejszość wietnamska.

Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz liczy na głosy Wietnamczyków? - Głosować może nawet 10 tys. z nich - ocenia Jarosław Jóźwiak.

Małe zakupy Hanna Gronkiewicz-Waltz zrobiła w polskiej części bazaru. Tu wytargowała, że zapłaci złotówkę za bordowy szalik, który handlarze chcieli je sprezentować za darmo".

Anonimowy pisze...

> Tu wytargowała, że zapłaci
> złotówkę za bordowy szalik,
> który handlarze chcieli je
> sprezentować za darmo".

A mogła zabić... ;-)

Anonimowy pisze...

czy taka "bisnessslomen" nie ma pojecia jak rozwiazac taki "handel uliczny"///to wyglada jak zydowskie brudne jarmarki smiedzace czosnkiem na kazdym rogu ulicy i to w samym Srodmiesciu-wstyd-

Anonimowy pisze...

minelo poltora roku i co i nic straznicy olewaja skarbowy lata po legalnych punktach sanepid bierze kase za wydawanie zezwolen a handlarze sie smieja a ty plac zus czynsz z sufitu podatki kup kase fiskalna a to polska wlasnie

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.