13 sie 2007

Trudna pozycja startowa dla PiSu.

Nie spodziewałbym się rewelacyjnych wyników, ale te rzeczywiście nie są najlepsze.

Jeżeli Gazeta Wyborcza faktycznie dotarła do wewnętrznego sondażu zamówionego przez PiS na temat poparcia dla partii politycznych w Warszawie to przed kandydatami PiSu ciężkie zadanie.

Za to po drugiej stronie barykady zapanowała euforia a wypowiedzi wskazują na to, że Platforma podzieliła mandaty na długo przed głosowaniem. Julia Pitera zapewne już w myślach dobiera meble do gabinetu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Fragmenty:
"Ratunku! Co z nami dalej będzie?" - piszą do siebie dramatyczne maile stołeczni posłowie PiS na wieść o wcześniejszych wyborach. Wewnętrzny sondaż, który zamówiła partia, przynosi jej w Warszawie druzgocące wyniki. W Platformie euforia.

Sondaż pogłębił tylko i tak złe nastroje wśród działaczy PiS. Na polityków partii Jarosława Kaczyńskiego padł blady strach. - Chcieliśmy sprawdzić, jak wypadniemy, ale tak fatalnych wyników nikt się nie spodziewał - komentuje jeden z radnych PiS.

Według tych badań Platformę popiera 49 proc. warszawiaków, PiS tylko 30 proc. Lewica i Demokraci może liczyć na 17 proc. głosów.

W 2005 r. w Warszawie PiS z Platformą przegrało batalię do Sejmu. PO zgarnęła osiem mandatów, PiS o jeden mniej. Teraz PiS nie ma szans na takie poparcie.
Źródło: Dominika Olszewska, Panika wśród warszawskich posłów PiS, Gazeta Wyborcza, link do strony.

Kilka uwag.

Redaktor Olszewska pisząc "tylko 30 proc." zapomniała dodać, że wyniki PiSu w 2005 roku to dokładnie 29.93 % głosów, więc zdobycie "tylko 30 proc." byłoby utrzymaniem poparcia. Ale prawie 50% dla Platformy (w 2005 33.07 % głosów) to faktycznie dużo.

Nie ma prognozowanej frekwencji a porównanie jej z frekwencją z 2005 i wyborów samorządowych 2006 dałoby realny pogląd na wartość tych wyników. Po drugiej, jeżeli dodamy te procenty to 49 + 30 + 17 równa się 96 % głosów. To chyba mało realne, bo jeżeli dodamy procenty z 2005 to 33.07 + 29.93 + 22.94 (sumaryczny wynik SDPLu, SLD, i PD) równa się 85.94 % głosów.

Jeżeli popatrzymy na wyniki tych partii w wyborach 2006 do Rady m.st. Warszawy: Platforma 40.31 % głosów, PiS 29.38 % głosów, LiD 18.03 % głosów (mniej niż po dodaniu oddzielnych wyników partii wchodzących w skład LiDu w wyborach 2005) i jeżeli sprawdzimy, czy w sondażu PiSu frekwencja jest znacznie większa niż 56.05% (wybory 2005) i 53.03% (wybory 2006) to na mój gust PO może być przeszacowana i ma realne poparcie w granicach 40 % - 42 %.

A to nie jest jeszcze powód do paniki jak sugeruje GW (pisząc o druzgocących wynikach). Z rozsądną listą wyborczą (moja preferowana dziesiątka za kilka dni), nową ofertą dla Warszawy ("jak możemy wspierać Warszawę w parlamencie") i pokazaniem prawdziwej twarzy PO w Warszawie (koalicja z postkomunistami, "kolesiostwo", walki o wpływy w partii pomiędzy frakcjami i wyciąganie kwitów na Wojciechowicza przez jego kolegów partyjnych) powinna być szansa na utrzymanie liczby mandatów z 2005 roku.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Cinżko" będzie. Warsiawa to miejsce specyficzne. Dużo młodych przyjezdnych z mozgami przeżartymi Kubami i Szymkami. Wyrwani z małych miasteczek i wsi chcą awansować.I finansowo i społecznie.Wielu z tych co dzis ma 26-30 lat zostało wytresowanych na GaWybie gdzie dowiedzieli sie kto jest autorytetem a kto oszolomem. Są jak psy które atakują na rozkaz. Takie mentalne psy Pawłowa. Na pewne nazwiska ,nazwy,okreslenia reaguja agresja (no i sliniotokiem).
Pozostaje czesc "normalna" społećzeństwa :)
Qeid

Anonimowy pisze...

Wpisał się jakiś frustrat, któremu nie przeszkadza, że według GazWybowej propagandy, to właśnie w dużych miastach jest elektorat Olusia Krętacza i Donalda, a wsie i miasteczka to ciemne mohery, wyborcy PiS.

A największy szacun dla Kwaśniewskiego i przystawek jest wśród tzw. warszawiaków z rodowodem, którzy z wdzięcznością wspominają czasy, gdy rodzice dostali od Gomułki dwa pokoje na Gocławiu, talon na meblościankę i "posadę" w jakimś urzędzie, za to, że tata dzielnie wywijał chorągiewką na pochodzie pierwszomajowym, a mama lojalnie poinformowała "służby" kto z sąsiadów słucha Wolnej Europy.

Anonimowy pisze...

Jeżeli w sondażach w Warszawie, która z natury ma skłonność do czerwonego, PiS ma 30%, to znaczy, że w skali całego kraju może mieć poparcie dużo wyższe, co było widać w ostatnich wyborach na Podlasiu.

pretm pisze...

"Są jak psy które atakują na rozkaz."

Spokojnie. Na koniec dnia każdy ma jeden głos, niezależnie czy mieszka w Warszawie od 2 lat czy jest Warszawiakiem od kilku pokoleń.

Po prostu trzeba też mieć ofertę dla tych osób.

pretm pisze...

"w skali całego kraju może mieć poparcie dużo wyższe"

Na pewno jest nieoszacowany w sondażach, ale czy ma więcej potencjalnych głosów niż PO? Chyba na tą chwilę nie.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.