Nie spodziewałbym się rewelacyjnych wyników, ale te rzeczywiście nie są najlepsze.
Jeżeli Gazeta Wyborcza faktycznie dotarła do wewnętrznego sondażu zamówionego przez PiS na temat poparcia dla partii politycznych w Warszawie to przed kandydatami PiSu ciężkie zadanie.
Za to po drugiej stronie barykady zapanowała euforia a wypowiedzi wskazują na to, że Platforma podzieliła mandaty na długo przed głosowaniem. Julia Pitera zapewne już w myślach dobiera meble do gabinetu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Fragmenty:
Kilka uwag.
Redaktor Olszewska pisząc "tylko 30 proc." zapomniała dodać, że wyniki PiSu w 2005 roku to dokładnie 29.93 % głosów, więc zdobycie "tylko 30 proc." byłoby utrzymaniem poparcia. Ale prawie 50% dla Platformy (w 2005 33.07 % głosów) to faktycznie dużo.
Nie ma prognozowanej frekwencji a porównanie jej z frekwencją z 2005 i wyborów samorządowych 2006 dałoby realny pogląd na wartość tych wyników. Po drugiej, jeżeli dodamy te procenty to 49 + 30 + 17 równa się 96 % głosów. To chyba mało realne, bo jeżeli dodamy procenty z 2005 to 33.07 + 29.93 + 22.94 (sumaryczny wynik SDPLu, SLD, i PD) równa się 85.94 % głosów.
Jeżeli popatrzymy na wyniki tych partii w wyborach 2006 do Rady m.st. Warszawy: Platforma 40.31 % głosów, PiS 29.38 % głosów, LiD 18.03 % głosów (mniej niż po dodaniu oddzielnych wyników partii wchodzących w skład LiDu w wyborach 2005) i jeżeli sprawdzimy, czy w sondażu PiSu frekwencja jest znacznie większa niż 56.05% (wybory 2005) i 53.03% (wybory 2006) to na mój gust PO może być przeszacowana i ma realne poparcie w granicach 40 % - 42 %.
A to nie jest jeszcze powód do paniki jak sugeruje GW (pisząc o druzgocących wynikach). Z rozsądną listą wyborczą (moja preferowana dziesiątka za kilka dni), nową ofertą dla Warszawy ("jak możemy wspierać Warszawę w parlamencie") i pokazaniem prawdziwej twarzy PO w Warszawie (koalicja z postkomunistami, "kolesiostwo", walki o wpływy w partii pomiędzy frakcjami i wyciąganie kwitów na Wojciechowicza przez jego kolegów partyjnych) powinna być szansa na utrzymanie liczby mandatów z 2005 roku.
Jeżeli Gazeta Wyborcza faktycznie dotarła do wewnętrznego sondażu zamówionego przez PiS na temat poparcia dla partii politycznych w Warszawie to przed kandydatami PiSu ciężkie zadanie.
Za to po drugiej stronie barykady zapanowała euforia a wypowiedzi wskazują na to, że Platforma podzieliła mandaty na długo przed głosowaniem. Julia Pitera zapewne już w myślach dobiera meble do gabinetu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Fragmenty:
"Ratunku! Co z nami dalej będzie?" - piszą do siebie dramatyczne maile stołeczni posłowie PiS na wieść o wcześniejszych wyborach. Wewnętrzny sondaż, który zamówiła partia, przynosi jej w Warszawie druzgocące wyniki. W Platformie euforia.Źródło: Dominika Olszewska, Panika wśród warszawskich posłów PiS, Gazeta Wyborcza, link do strony.
Sondaż pogłębił tylko i tak złe nastroje wśród działaczy PiS. Na polityków partii Jarosława Kaczyńskiego padł blady strach. - Chcieliśmy sprawdzić, jak wypadniemy, ale tak fatalnych wyników nikt się nie spodziewał - komentuje jeden z radnych PiS.
Według tych badań Platformę popiera 49 proc. warszawiaków, PiS tylko 30 proc. Lewica i Demokraci może liczyć na 17 proc. głosów.
W 2005 r. w Warszawie PiS z Platformą przegrało batalię do Sejmu. PO zgarnęła osiem mandatów, PiS o jeden mniej. Teraz PiS nie ma szans na takie poparcie.
Kilka uwag.
Redaktor Olszewska pisząc "tylko 30 proc." zapomniała dodać, że wyniki PiSu w 2005 roku to dokładnie 29.93 % głosów, więc zdobycie "tylko 30 proc." byłoby utrzymaniem poparcia. Ale prawie 50% dla Platformy (w 2005 33.07 % głosów) to faktycznie dużo.
Nie ma prognozowanej frekwencji a porównanie jej z frekwencją z 2005 i wyborów samorządowych 2006 dałoby realny pogląd na wartość tych wyników. Po drugiej, jeżeli dodamy te procenty to 49 + 30 + 17 równa się 96 % głosów. To chyba mało realne, bo jeżeli dodamy procenty z 2005 to 33.07 + 29.93 + 22.94 (sumaryczny wynik SDPLu, SLD, i PD) równa się 85.94 % głosów.
Jeżeli popatrzymy na wyniki tych partii w wyborach 2006 do Rady m.st. Warszawy: Platforma 40.31 % głosów, PiS 29.38 % głosów, LiD 18.03 % głosów (mniej niż po dodaniu oddzielnych wyników partii wchodzących w skład LiDu w wyborach 2005) i jeżeli sprawdzimy, czy w sondażu PiSu frekwencja jest znacznie większa niż 56.05% (wybory 2005) i 53.03% (wybory 2006) to na mój gust PO może być przeszacowana i ma realne poparcie w granicach 40 % - 42 %.
A to nie jest jeszcze powód do paniki jak sugeruje GW (pisząc o druzgocących wynikach). Z rozsądną listą wyborczą (moja preferowana dziesiątka za kilka dni), nową ofertą dla Warszawy ("jak możemy wspierać Warszawę w parlamencie") i pokazaniem prawdziwej twarzy PO w Warszawie (koalicja z postkomunistami, "kolesiostwo", walki o wpływy w partii pomiędzy frakcjami i wyciąganie kwitów na Wojciechowicza przez jego kolegów partyjnych) powinna być szansa na utrzymanie liczby mandatów z 2005 roku.
5 komentarzy:
"Cinżko" będzie. Warsiawa to miejsce specyficzne. Dużo młodych przyjezdnych z mozgami przeżartymi Kubami i Szymkami. Wyrwani z małych miasteczek i wsi chcą awansować.I finansowo i społecznie.Wielu z tych co dzis ma 26-30 lat zostało wytresowanych na GaWybie gdzie dowiedzieli sie kto jest autorytetem a kto oszolomem. Są jak psy które atakują na rozkaz. Takie mentalne psy Pawłowa. Na pewne nazwiska ,nazwy,okreslenia reaguja agresja (no i sliniotokiem).
Pozostaje czesc "normalna" społećzeństwa :)
Qeid
Wpisał się jakiś frustrat, któremu nie przeszkadza, że według GazWybowej propagandy, to właśnie w dużych miastach jest elektorat Olusia Krętacza i Donalda, a wsie i miasteczka to ciemne mohery, wyborcy PiS.
A największy szacun dla Kwaśniewskiego i przystawek jest wśród tzw. warszawiaków z rodowodem, którzy z wdzięcznością wspominają czasy, gdy rodzice dostali od Gomułki dwa pokoje na Gocławiu, talon na meblościankę i "posadę" w jakimś urzędzie, za to, że tata dzielnie wywijał chorągiewką na pochodzie pierwszomajowym, a mama lojalnie poinformowała "służby" kto z sąsiadów słucha Wolnej Europy.
Jeżeli w sondażach w Warszawie, która z natury ma skłonność do czerwonego, PiS ma 30%, to znaczy, że w skali całego kraju może mieć poparcie dużo wyższe, co było widać w ostatnich wyborach na Podlasiu.
"Są jak psy które atakują na rozkaz."
Spokojnie. Na koniec dnia każdy ma jeden głos, niezależnie czy mieszka w Warszawie od 2 lat czy jest Warszawiakiem od kilku pokoleń.
Po prostu trzeba też mieć ofertę dla tych osób.
"w skali całego kraju może mieć poparcie dużo wyższe"
Na pewno jest nieoszacowany w sondażach, ale czy ma więcej potencjalnych głosów niż PO? Chyba na tą chwilę nie.
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.