17 gru 2007

O nocnej "komunikacji strachu" raz jeszcze.

Tydzień temu Życie Warszawy w artykule "Komunikacja strachu" opisało problem braku bezpieczeństwa w nocnych autobusach. Więcej w O "skulony ochroniarz bał się reagować".

Dzisiaj serwis Gazety Wyborczej relacjonuje kolejny przypadek:
Na przystanku autobusowym Dworzec Centralny w Warszawie trzech mężczyzn pobiło kierowcę nocnego autobusu, ponieważ ten zwrócił im uwagę, że w autobusie się nie pali.

Jak poinformował nas jeden ze świadków zajścia, do pobicia doszło o godz. 2.30 w nocy z piątku na sobotę. Autobus linii N14 stał na pętli. W tyle siedziało trzech młodych, około dwudziestoletnich mężczyzn. Palili papierosy. Kierowca wysiadł z szoferki podszedł do nich i zwrócił im uwagę, że w autobusie się nie pali. Gdy się od nich odwrócił i wracał na przód pojazdu, jeden z chłopaków podszedł do niego i zaczął go bić. Za moment dołączył drugi. Gdy kierowca upadł na podłogę, młodzi bandyci uciekli z autobusu.

Policja złapała jednego z napastników. Całej trójce grozi do 5 lat więzienia. Kierowca został przewieziony do szpitala. Nie stwierdzono poważnych obrażeń. Na drugi dzień wyszedł do domu.
Źródło: Alert24.pl, Chuligani pobili kierowcę autobusu!, link do strony.

Czy gdyby chuligani weszli do autobusu oznakowanego widocznym napisem "Ten pojazd jest objęty monitoringiem" i mieli świadomość, że ich twarze zostały zarejestrowane na zapisie wideo, to czy nie zastanowiliby się dwa razy zanim zaatakowaliby kierowcę, lub współpasażera?

Nawet gdyby to zrobili i nie zostali złapani na gorącym uczynku, to za chwilę ich rysopis znany byłby Policji, która odtworzyłaby zapis, a następnego dnia na tej samej linii (lub dziennych pokrywających się z trasą tej nocnej) pojawiłyby się plakaty z ich zdjęciami i prośbą o pomoc w ich znalezieniu.

Jeżeli plany Ratusza zostaną zrealizowane to niedługo wejdzie w życie podwyżka biletów. Mam nadzieję, że jakaś część z uzyskanych środków zostanie przeznaczona na inwestycje w bezpieczeństwo.

Napiszę raz jeszcze: Skoro możemy wydać 3.5 miliona na zabawę sylwestrową to powinno być nas stać na zapewnienie bezpieczeństwa tym, którzy wożą warszawiaków nocnymi autobusami.

A jeżeli mówimy już o bezpieczeństwie, to fragment artykułu (dziękuję za link) z dzisiejszej Rzeczpospolitej:
Bunt w Straży Miejskiej. Funkcjonariusze z elitarnych jednostek, wyszkoleni do wspierania policji, nie chcą wykonywać tak błahych poleceń, jak... walka z wiewiórką czy pilnowanie fontanny.

Do redakcji „Rz” przyszli strażnicy z Referatu Patrolowo-Interwencyjnego i Wydziału Specjalistycznego. Są to specjalnie szkoleni funkcjonariusze, którzy mają wspierać policję w poważnych akcjach. – Szlag nas trafia, kiedy mamy jechać do wiewiórki – zaczynają opowieść, z której śmieje się cała SM.

Dyspozytorka wysłała patrol „reagusów”, czyli tych z Referatu Szybkiego Reagowania, do parku Agrykola. Na drzewie siedziała wiewiórka i rzucała w spacerowiczów orzeszkami. Jechali w korkach przez godzinę, by obejrzeć wiewiórkę. – Nic więcej nie mogliśmy zrobić, bo żaden z nas nie potrafi stwierdzić, czy zwierzak jest chory na wściekliznę, czy się bawi. Od tego jest patrol ekologiczny – mówi strażnik.

Innym razem „reagusów” wysłano do... pilnowania kamer monitoringu miejskiego (pretm - to chyba jest jakiś absurd, żeby pilnować kamer, które mają pilnować porządku) i fontanny w jednym z parków.

– Fontanna była notorycznie malowana sprejem, a kamery drogie, więc mógł je ktoś ukraść. Stali więc nasi koledzy w parku, nawet fajną robotę mieli, spokojną – żartowali strażnicy.

Najczęściej „reagusy”, których wyszkolenie jest prawie dwukrotnie droższe niż zwykłych strażników, kierowani są na interwencje przy źle zaparkowanych samochodach. Stoją np. z lizakami na Chmielnej, bo ulica, która ma być pasażem dla pieszych, stała się bezpłatnym parkingiem. – W tym czasie do bójek wysyłane są gorzej przygotowane patrole – mówi strażnik. – To może się źle skończyć.
Źródło: Robert Rybarczyk, Nie chcą poskramiać wiewiórek, Rzeczpospolita, link do strony.

Przynajmniej wiewiórka może się czuć bezpiecznie. Ciekawe jak samopoczucie u szefa Straży Miejskiej po takich artykułach.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Popłakałam sie ze śmiechu jeśli chodzi o wiewiórki. Nad naszą panią prezydent należałoby się popłakac z żalu. Przecież HGW jedną z pierwszych rzeczy co zrobiła rok temu to była likwidacja elitarnej jednostki Straży Miejskiej. Należałoby też płakać nad elektoratem HGW.

pretm pisze...

Już przy podsumowaniu pierwszych 100 dni zwracano uwagę na tą kwestię. Jak widać nie dociera.

Anonimowy pisze...

Wiewiorka jest niezla ... Ale tak na marginesie ja sie na tym nieznam, ale jezeli straz miejska podejrzewa i ma przeslanki ze wiewiorka moze miec wscieklize to jest troche powazniejsza sprawa... Nie wiem jakie sa przepisy w Polsce ale czy w takim wypadku nie powinno w parku byc tabliczek ostrzegawczych ze jest podejrzenie wscieklizny, zakaz wprowadzania psow albo przynajmniej przebadanie populacji wiewiorek oraz wziecie ja pod obserwacje? Bo to akurat jest zagrozenie dla zdrowia i zycia mieszkancow miasta a w szczegolnosci malych dzieci. Wiec skoro funkcjonariusze SM podejrzewaja ze w populacji wiewiorek w parku jest wscieklizna .... :-) :D :D

Anonimowy pisze...

Male PS. Nie jestem z warszawy wiec nie wiem czy mozna wprowadzac psy do parku Agrykola czy nie ale to nie zmienia mysli przewodniej komentarza :D

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.