22 maj 2008

Premier Tusk deklaruje a Ratusz realizuje. Tylko w drugą stronę.

Na podstawie artykułu w dzienniku Polska o zaświadczeniach, skomplikowanych procedurach i posiłkach dla dzieci z ubogich rodzin.

Premier Donald Tusk na początku maja w swoim telewizyjnym wystąpieniu powiedział tak:
(...) Zaczniemy od sprawy podstawowej, od bezwarunkowego prawa do ciepłego posiłku. Głodne dziecko to hańba, z którą walczyły już poprzednie rządy. W wyniku tych działań skala problemu znacznie się zmniejszyła, ale ja sam nie zaznam spokoju, dopóki nie będę miał pewności, że w Polsce żadne dziecko nie chodzi głodne.

Wprowadzimy program, dzięki któremu każde dziecko w publicznej szkole podstawowej będzie miało prawo zjeść obiad bez pokazywania zaświadczeń, kwitków, udowadniania, że jest wystarczająco biedne. Jeśli dziecko prosi o jedzenie to znaczy, że jest głodne i ma być nakarmione.
Źródło: Link do strony.

A według artykułu w dzienniku Polska "Praskie dzieci bez obiadów" Ratusz zarządzany przez wiceprzewodniczącą partii Premiera Donalda Tuska zrobił krok dokładnie w drugą stronę.

Skomplikowano procedury i teraz trzeba dokładnie udowodnić, że jest się wystarczająco biednym, aby dzieci mogły skorzystać z darmowych obiadów.

Dłuższy fragment:
Na skutek decyzji ratusza ponad 700 biednych dzieci na Pradze - Północ nie je obiadów. Alarm w tej sprawie podniósł Jacek Wachowicz, radny Praskiej Wspólnoty Samorządowej, w czasie obrad rady dzielnicy.

- Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdy rodzic traci pracę, wpada w długi, a państwo jeszcze stara się go dobić, żądając zaświadczenia na piśmie, że jest biedny - oburza się Wachowicz. - Najgorsze że ofiarami tego systemu są dzieci - dodaje.

- Wydziały oświatowe dzielnic nie były zbyt skrupulatne. Osoby, które dotychczas korzystały z bezpłatnych posiłków, mogły to robić nieuczciwie - odpiera zarzuty Wojciech Gajewski, dyrektor północnopraskiego OPS-u.

(...) Na początku tego roku władze Warszawy przestały przekazywać wydziałom oświaty w dzielnicach pieniądze, z których były finansowane m.in. posiłki dla dzieci z ubogich rodzin. Dożywianiem najuboższych zajmują się teraz tylko ośrodki pomocy społecznej. Ale uzyskanie pomocy jest na tyle skomplikowane, że wiele dzieci, które korzystały dotychczas z darmowych obiadów, zostało bez posiłku.

Gdy ratusz przekazywał dzielnicom pieniądze na realizację tzw. planów pomocy, czyli m.in. na finansowanie obiadów w szkole, załatwienie bezpłatnych posiłków nie było trudne. Wystarczyło, że rodzic porozmawiał z nauczycielem lub pedagogiem szkolnym. Często też sami wychowawcy typowali dzieci, które potrzebowały pomocy.

Od momentu, gdy zajmują się tym tylko ośrodki pomocy społecznej, rodzice muszą udokumentować, że są biedni. Muszą pójść do OPS-u, złożyć zaświadczenie o zarobkach, a pracownicy socjalni robią wywiad środowiskowy. W tej sytuacji wiele rodzin rezygnuje z ubiegania się o wsparcie.

Jednak zdaniem ratusza dzięki takim procedurom można lepiej kontrolować wydatki. - Do tej pory tego rodzaju świadczenia były realizowane przez kilka instytucji, m.in. OPS-y i wydziały oświaty w dzielnicach - mówi Anna Repelewicz-Iwaniuk, p.o. naczelnik wydziału ds. pomocy społecznej w Biurze Polityki Społecznej Urzędu Miasta. - Nie było żadnej koordynacji tych zadań, a środki finansowe były przeznaczane z różnych źródeł budżetu - dodaje. Dlatego władze miasta postanowiły to ujednolicić i w styczniu tego roku scedowały pomoc dzieciom w szkołach na OPS-y.

(...) Dyrektor Liceum im. Ruy Barbosy również decyzję ratusza uważa za błąd. - Trudno się dziwić, że ludzie obawiają się procedur i wizyty w domu pracowników OPS-u - mówi Wiesław Włodarski. - Przyznanie się do ubóstwa i prośba o pomoc to dla wielu rodzin zbyt trudne. Podobnie było ze szczepieniami, które kilka lat temu wycofano ze szkół i przekazano rejonowym przychodniom.
Źródło: Kamil Ciepieńko, Praskie dzieci bez obiadów, Polska, link do strony.

Jak to było? "Sam nie zaznam spokoju, dopóki nie będę miał pewności, że w Polsce żadne dziecko nie chodzi głodne"

To może tak jak już Premier (teoretycznie warszawski poseł) ochłonie z podróży życia do Peru, to przedzwoni do Pani Prezydent i zacytuje jej fragment ze swojego przemówienia.

Dla dobra tych 700 biednych dzieci.

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Obłuda tych - no właśnie kogo ?, bo przecież to nie są ludzie - nie zna granic.
Ciężka to kara dla Polski i Warszawy te rządy osobników bez żadnych wartości.

Anonimowy pisze...

Rodzice "Muszą pójść do OPS-u, złożyć zaświadczenie o zarobkach, a pracownicy socjalni robią wywiad środowiskowy. W tej sytuacji wiele rodzin rezygnuje z ubiegania się o wsparcie."
Widac zbyt wielki wysilek dla "biednych" rodzicow, zeby dziecko nie bylo glodne!

pretm pisze...

No bo trzeba dziecko karać brakiem posiłku, skoro jego rodzice są leniwi i nie chcą udowadniać, czy są wystarczająco biedni.

A Ratusz wpadł na jeszcze lepszy pomysł:

Aby mieć prawo do posiłku, dochód na członka rodziny nie może przekraczać 700 zł. Władze stolicy obniżyły ten próg do 350 zł. Koszt obiadu to blisko 5 zł.

Jak dochód jest w okolicach 400 zł to już nie jesteś wystarczająco biedny na posiłek za 5 zł.

Anonimowy pisze...

Udowadnianie, że się jest biednym to upokorzenie! Jak długo będziemy się jeszcze temu przyglądać? Może to właśnie z tych oszczędności na głodnych dzieciach uzbiera się na następne nagrody dla Paszyńskiego?

Anonimowy pisze...

Za działania Biura Polityki Społecznej odpowiada Jaskołd. Nad nim jest Paszyński. Komisji w Radzie przewodniczy Golimont. Wszyscy panowie mają lewicowe przekonania. To właśnie lewica zawsze walczyła o najbiedniejszych. Coś tu nie gra...

Anonimowy pisze...

Pretm może Cię to zainteresuje

http://www.legialive.pl/news/26077_Legia_straci_parking_Budowa_stadionu_opozniona.html

Anonimowy pisze...

http://www.legialive.pl/news/26077
_Legia_straci_parking_Budowa_stadio
nu_opozniona.html

pretm pisze...

Dziękuję, przeczytam.

Anonimowy pisze...

>>>Rodzice "Muszą pójść do OPS-u, złożyć zaświadczenie o zarobkach, a pracownicy socjalni robią wywiad środowiskowy. W tej sytuacji wiele rodzin rezygnuje z ubiegania się o wsparcie."
Widac zbyt wielki wysilek dla "biednych" rodzicow, zeby dziecko nie bylo glodne!<<<

albo jest jeszcze inny wariant ci niby biedni wcale nie są tacy biedni a kontrola pracownika MOPSu może to wykazać, po co więc kusić licho

Anonimowy pisze...

..."albo jest jeszcze inny wariant ci niby biedni wcale nie są tacy biedni a kontrola pracownika MOPSu może to wykazać, po co więc kusić licho"...

Nadgorliwość pracowników ops'ów jest zadziwiająca! Dlaczego zawsze nie są tacy aktywni?! Wielcy państwo, którzy ludzi potrzebujących rzucają na kolana! Fałszywi strażnicy naszych pieniędzy!

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.