Rozumiem, że sprawa tzw. ustawianych konkursów jest już nie do rozwiązania (a ja zanudzam ją odwiedzających ten blog), ale trudno przejść obojętnie obok sytuacji, w której Sekretarz m.st. Warszawy na posiedzeniu sejmowej komisji wciska posłom historyjki o Francuzach i języku francuskim.
A wszystko po to, aby nie mówić o nieprawidłowościach i przy okazji podważyć ustalenia kontroli NIKu.
Oto, co powiedział Jarosław Maćkowiak, sekretarz miasta na posiedzeniu Komisji do Spraw Kontroli Państwowej, która odbyła się 4 marca:
Jak faktycznie wyglądała sytuacja z językiem francuskim.
Tomasz Andryszczyk, który został zatrudniony na wspomnianym stanowisku, tak wypowiedział się dla Gazety Stołecznej: "Chciałem pracować na normalnym etacie, a nie być ciągle p.o. zastępcy kierownika." Szczere stwierdzenie i bardzo ważne, bo ukazujące motywy przeprowadzenia całej operacji.
Tomasz Andryszczyk zajmował stanowisko p.o. rzecznika prasowego oraz p.o. wicedyrektora Biura Promocji. Zgodnie z przepisami poprzedniej ustawy nie mógł zostać wicedyrektorem, bo nie przepracował dwóch lat w administracji samorządowej. Ale żeby "pracować na normalnym etacie", wyrobić brakujące doświadczenie w samorządzie i jednocześnie zachować stanowisko w Biurze Promocji do czasu konkursu, wystarczyło zostać zatrudnionym na szeregowym stanowisku urzędniczym.
Dlatego, aby pomóc Panu Rzecznikowi Ratusz organizuje procedurę rekrutacji na "Stanowisko ds. zapewnienia wykonywania funkcji reprezentacyjnych Prezydenta" w Gabinecie Prezydenta, które wbrew słowom sekretarza miasta nie jest stanowiskiem rzecznika prasowego (wystarczy spojrzeć do głównych zadań z ogłoszenia).
Żeby nie było komplikacji wymagania konieczne, oraz wymagania pożądane dobiera się tak, aby odpowiadały CV naszego kandydata. Stąd wszyscy chętni musieli wykazać się wykształceniem wyższym o kierunku nauki polityczne a Tomasz Andryszczyk jest magistrem politologii. Nikt mu nie odmawia dobrego wykształcenia oraz zdolności językowych, ale nie na tym polega problem.
Język francuski oraz inne wymagania przepisane z CV są tylko sposobem na zmniejszenie liczby potencjalnych konkurentów. Gdyby Tomasz Andryszczyk znał np. język niemiecki to sekretarz miasta opowiadałby, jak ważne dla Warszawy są kontakty z Berlinem. Do tego wszystkiego w ramach rozmów kwalifikacyjnych kandydatów przepytywali zaufani współpracownicy Hanny Gronkiewicz Waltz.
Ale jeżeli ktoś nie wierzy to zacytuję wyniki kontroli NIKu:
A wszystko po to, aby nie mówić o nieprawidłowościach i przy okazji podważyć ustalenia kontroli NIKu.
Oto, co powiedział Jarosław Maćkowiak, sekretarz miasta na posiedzeniu Komisji do Spraw Kontroli Państwowej, która odbyła się 4 marca:
(...) Zarzucono nam podwyższanie kryteriów. Proszę zwrócić uwagę, że podwyższanie, a nie zaniżanie. Wysoka Izba w swej mądrości w tym zakresie sformułowała dobry akt prawny określając kryteria minimalne. Minimalne, oznacza tyle, że mogą być wyższe. Przy całym szacunku, ale praca w Urzędzie m. st. Warszawy różni się od pracy w Urzędzie Gminy w Ustrzykach Dolnych. Pani prezydent chciała te kryteria podwyższyć. Tam, gdzie wymagano 4 lat, daliśmy 5, aby nie było podejrzenia, że ma to związek z kadencją. Jaki był wynik? Zarzucono nam naruszenie prawa.Źródło: Link do strony.
Ustawa przewiduje też kryteria fakultatywne. Zrobiono aferę wokół tego, że wśród wymogów dodatkowych na stanowisko rzecznika prasowego wpisano znajomość języka francuskiego. Proszę państwa, Paryż jest naszym miastem bliźniaczym. Proszę mi pokazać Francuza, który będzie chętnie mówił w języku angielskim. Proszę mi wskazać takiego Francuza. Znajomość języka francuskiego nie była wymogiem obligatoryjnym, ale jedynie postulowanym. Zostało to uznane za naruszenie prawa.
Jak faktycznie wyglądała sytuacja z językiem francuskim.
Tomasz Andryszczyk, który został zatrudniony na wspomnianym stanowisku, tak wypowiedział się dla Gazety Stołecznej: "Chciałem pracować na normalnym etacie, a nie być ciągle p.o. zastępcy kierownika." Szczere stwierdzenie i bardzo ważne, bo ukazujące motywy przeprowadzenia całej operacji.
Tomasz Andryszczyk zajmował stanowisko p.o. rzecznika prasowego oraz p.o. wicedyrektora Biura Promocji. Zgodnie z przepisami poprzedniej ustawy nie mógł zostać wicedyrektorem, bo nie przepracował dwóch lat w administracji samorządowej. Ale żeby "pracować na normalnym etacie", wyrobić brakujące doświadczenie w samorządzie i jednocześnie zachować stanowisko w Biurze Promocji do czasu konkursu, wystarczyło zostać zatrudnionym na szeregowym stanowisku urzędniczym.
Dlatego, aby pomóc Panu Rzecznikowi Ratusz organizuje procedurę rekrutacji na "Stanowisko ds. zapewnienia wykonywania funkcji reprezentacyjnych Prezydenta" w Gabinecie Prezydenta, które wbrew słowom sekretarza miasta nie jest stanowiskiem rzecznika prasowego (wystarczy spojrzeć do głównych zadań z ogłoszenia).
Żeby nie było komplikacji wymagania konieczne, oraz wymagania pożądane dobiera się tak, aby odpowiadały CV naszego kandydata. Stąd wszyscy chętni musieli wykazać się wykształceniem wyższym o kierunku nauki polityczne a Tomasz Andryszczyk jest magistrem politologii. Nikt mu nie odmawia dobrego wykształcenia oraz zdolności językowych, ale nie na tym polega problem.
Język francuski oraz inne wymagania przepisane z CV są tylko sposobem na zmniejszenie liczby potencjalnych konkurentów. Gdyby Tomasz Andryszczyk znał np. język niemiecki to sekretarz miasta opowiadałby, jak ważne dla Warszawy są kontakty z Berlinem. Do tego wszystkiego w ramach rozmów kwalifikacyjnych kandydatów przepytywali zaufani współpracownicy Hanny Gronkiewicz Waltz.
Ale jeżeli ktoś nie wierzy to zacytuję wyniki kontroli NIKu:
Konkurencyjność naboru w 4 jednostkach została ograniczona poprzez kierowanie się - przy formułowaniu kryteriów naboru (w zakresie stażu pracy, wykształcenia i doświadczenia) - kwalifikacjami osób już zatrudnionych (głównie p.o. na stanowiskach kierowniczych) lub konkretnych kandydatów spoza urzędu, co preferowało te osoby w postępowaniu rekrutacyjnym.
a) w Urzędzie m.st. Warszawy:
(...) - od kandydatów na stanowisko ds. zapewnienia funkcji reprezentacyjnych Prezydenta w Gabinecie Prezydenta (GP), jako kryterium konieczne Urząd wymagał m.in. wykształcenia wyższego o kierunku nauki polityczne i dobrej znajomości j. angielskiego, a jako kryterium pożądane m.in. dobrej znajomości języka francuskiego i doświadczenia w pracy w administracji publicznej (bez określenia okresu). Wybrany kandydat (p.o. z-cy dyr. GP) posiadał dyplom mgr nauk politycznych Uniwersytetu Warszawskiego (2007 r.), certyfikat z języka angielskiego, zdany egzamin z języka francuskiego i od 27 grudnia 2006 r. pełnił obowiązki rzecznika prasowego w Urzędzie
3 komentarze:
Oni zawsze będą mówić na białe, że jest czarne. Tę sztukę opanowali już do perfekcji. Jedyny nadzór nad samorządem to weryfikacja wyborcza. Trzeba jeszcze trochę poczekać i liczyć na mądrość wyborców. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w mówieniu prawdy.
Powinno być raczej, że sztukę mówienia na białe, że jest czarne i na odwrót, Donaldyści opanowali "do perfidii"
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w mówieniu prawdy.
Dzięki, pozdrawiam.
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.