27 lis 2010

Sam tego chciałeś Grzegorzu Napieralski.

Powyborczych rozliczeń ciąg dalszych.

Tym razem Grzegorz Napieralski zabrał się za recenzowanie wyniku warszawskiego SLD i startu Wojciecha Olejniczaka w wyborach na Prezydenta Warszawy.

Dla przypomnienia kandydat SLD zdobył 13.33% głosów (wobec 22,61% jakie otrzymał Marek Borowski cztery lata temu), a w wyborach do Rady Warszawy SLD uzyskało 15,92% (wobec 18,03% Lidu z 2006 roku). W porównaniu do wyborów 2006 SLD straciło 15 mandatów w radach dzielnic i 1 mandat Rady Warszawy.

Fragment wywiadu Grzegorza Napieralskiego dla PAPu:
PAP: Z czyich rezultatów wyborczych jest pan najmniej zadowolony?

G.N.: Jestem mało zadowolony z Wrocławia - tam mamy słaby wynik. Jestem mało zadowolony też z Poznania, tym bardziej że tam dużo wcześniej rozpoczęliśmy kampanię wyborczą. Nie jestem też zadowolony z Warszawy. Byłem święcie przekonany, że uda się wywalczyć II turę. Nie liczyłem na jakieś spektakularne zwycięstwo Wojciecha Olejniczaka, ale wierzyłem, że jest szansa na dobry wynik.

Jeśli chodzi o Warszawę, to w swojej - na razie oczywiście bardzo pobieżnej - ocenie, wskazuję na dwa aspekty. Pierwsza sprawa to niewykorzystany czas. Wojciech Olejniczak był najwcześniej, bo prawie rok temu, zgłoszonym kandydatem na prezydenta. Ten czas został zmarnowany, na początku nie było żadnej aktywności z jego strony.

Po drugie, władze warszawskie SLD nie potrafiły właściwie wykorzystać czterech lat w koalicji z PO w radzie miasta. Nie pokazały tego, co dzięki nam wydarzyło się pozytywnego w Warszawie. Nie udało nam się również wypunktować błędów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz i jako ten mniejszy koalicjant zostaliśmy po prostu przez Platformę skonsumowani.

PAP: Czy władze stołecznego Sojuszu muszą się zatem obawiać jakichś konsekwencji?

G.N.: Tak. Myślę, że musi dojść do zmian w kierownictwie Warszawy i zbudowania nowej grupy liderów, którzy będąc w sejmiku czy w radzie miasta, spróbują zbudować tożsamość SLD w stolicy na całkowicie innych relacjach z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Musimy też sprawdzić gdzie, w jakich środowiskach i dzielnicach jesteśmy silni, a gdzie musimy jeszcze wzmocnić swoją pozycję.

Nie chcemy robić rewolucji, ale chcemy mieć diagnozę tego, co się stało, że mimo dobrych wskaźników sondażowych, nie udało się uzyskać lepszego wyniku.
Źródło: Link do strony.

Nie przepadam za recyklingiem własnych tekstów, ale nie mogę się oprzeć i nie zacytować notki z maja 2008 r., napisanej 2.5 roku przed wyborami:
(...) Lewica (chodzi mi tu głównie o SLD) poszukując kandydata do wyborów na Prezydenta Warszawy w roku 2010 będzie miała problem. Jest w koalicji z Platformą w Radzie Warszawy, współrządzi w dzielnicach, ludzie lewicy mają w Ratuszu wpływ na edukację, sport i politykę społeczną (te działy za które odpowiedzialny jest wiceprezydent Włodzimierz Paszyński), ale czy jednocześnie mieszkańcy Warszawy są w stanie wskazać jakieś działania, które są inicjatywą Lewicy?

I w ogóle, o co tej warszawskiej lewicy naprawdę chodzi? Z braku sukcesów, za sukces, który ma być wyrazem lewicowości przedstawia się np. głosowanie przeciwko rozszerzeniu strefy płatnego parkowania.

Jak w takiej sytuacji kandydat warszawskiego SLD na Prezydenta Warszawy będzie walczył z Hanną Gronkiewicz Waltz o głosy wyborców w roku 2010? Krytykować Ratusz za bardzo nie wypada, bo w końcu macierzysta partia współtworzyła politykę Ratusza przez 4 lata a na wykorzystanie sukcesów nie pozwoli wyborcza machina PO, która zrobi to ładniej i efektowniej.
Źródło: Link do strony.

Dużo się sprawdziło, z wyjątkiem tego, że wbrew moim przewidywaniom zawartym w tej notce, Sojusz nie wystawił Katarzyny Piekarskiej, jako kontrkandydatki Pani Prezydent Gronkiewicz-Waltz. Katarzyna Piekarska wystartowała w wyborach do sejmiku i uzyskała dobry wynik.

Natomiast, jeżeli "zbudować tożsamość SLD w stolicy na całkowicie innych relacjach z Hanną Gronkiewicz-Waltz" oznacza przejście Sojuszu do opozycji, to wtedy Grzegorz Napieralski będzie miał problem ze znalezieniem liderów dla nowego kursu partii w Radzie Warszawy.

Oto skład reprezentacji SLD w radzie miasta:

Adam Cieciura, Andrzej Golimont, Krystian Legierski, Waldemar Marszałek, Paulina Piechna-Więckiewicz, Marcin Rzońca, Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, Tomasz Sybilski, Alicja Tysiąc, Sebastian Wierzbicki.

Trójka debiutantów (Krystian Legierski, Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, Alicja Tysiąc)? Radni średnio aktywni w poprzedniej kadencji (Waldemar Marszałek, Paulina Piechna-Więckiewicz)? Radny Andrzej Golimont, który bronił Pani Prezydent dosyć regularnie (opozycyjność może być dla niego szokiem)? Tomasz Sybilski szef warszawskiego SLD, czyli też odpowiedzialny za porażkę? Wątpię.

To pozostawia na froncie Sebastiana Wierzbickiego i Marcina Rzońcę. Mało jak na grupę liderów w poszukiwaniu nowej tożsamości.

Ale to efekt decyzji sprzed roku i startu Wojciecha Olejniczaka. Sam tego chciałeś Grzegorzu Napieralski.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jeszcze raz, choć, nie wiem czemu[;-)], pretm ciągle to wycina:
I Kaczyński i Napieralski mieli w warszawskich strukturach partyjnych silną wewnętrzną (w PiS obecnie już częściowo(!) zewnętrzną)opozycję. Więc W-wę odpuścili (żeby ją,opozycję, osłabić lub nie dać jej urosnąć w siłę![taka Kluzik mogła spokojnie wygrać z HGW])a, w przypadku PiS, późnym ogłoszeniem list i kandydatury prezydenckiej oraz gwałtowną przebudową hierarchii, dodatkowo
zdezorganizowali kampanię. W efekcie podali PO i,szczegolnie, HGW Warszawę na tacy.
I tak należy widzieć zarówno spektakularne zwycięstwo PO, i, szczególnie, HGW(wystawiono przeciw niej świadomie słabych kandydatów bez szans!), jak i wyborcze porażki i klęski PiS i SLD oraz ich kandydatów. Za rok w wyborach parlamentarnych wyniki mogą być zupełnie inne - PO zapłaci za 5 już lat nieudolnych rządów HGW koncentrujących się na interesach i rozbudowie jej urzędniczego aparatu w ratuszu(szczególnie!) i dzielnicach oraz swój tryumfalizma, a opozycja może w Warszawie akurat uzyskać świetny wynik!!!

Anonimowy pisze...

>a na wykorzystanie sukcesów nie pozwoli wyborcza machina PO, która zrobi to ładniej i efektowniej.<
O jakich sukcesach mowa??? Pion p.Paszyńskiego i dyrektorzy biur w nim (Lipszyc, Wilczyński, Jaskołd) był najsłabszy w ratuszu, a jego kierownictwo wyróżniało się gigantyczną niekompetencją merytoryczną, finansową i prawną oraz nieudolnością organizacyjną. Przy ogromnym zaangażowaniu w prywatę i robienie sobie rozgłosu i PR-u nie mieli żadnego poczucia odpowiedzialności za powierzone obszary i swoich pracowników. Szczególnie p.Lipszyc tu się wyróżniała...

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.