"Nie bądźmy pazerni na władzę, nie stańmy się wrogami dla samych siebie".
To słowa posła Andrzeja Halickiego, przewodniczącego Zarządu Regionu Mazowieckiego Platformy, wypowiedziane we wrześniu do członków jego partii, w trakcie Rady Powiatu Warszawskiego (źródło).
Minął miesiąc od wyborów samorządowych i sprawy wyborów przewodniczących do rad dzielnic na Ursynowie i w Remebertowie, oraz kwestia wyboru zarządu dzielnicy na Pradze Północ, pokazały, że przedstawiciele Platformy, łącznie z Hanną Gronkiewicz-Waltz, mają słowa Andrzeja Halickiego w głębokim poważaniu.
To słowa posła Andrzeja Halickiego, przewodniczącego Zarządu Regionu Mazowieckiego Platformy, wypowiedziane we wrześniu do członków jego partii, w trakcie Rady Powiatu Warszawskiego (źródło).
Minął miesiąc od wyborów samorządowych i sprawy wyborów przewodniczących do rad dzielnic na Ursynowie i w Remebertowie, oraz kwestia wyboru zarządu dzielnicy na Pradze Północ, pokazały, że przedstawiciele Platformy, łącznie z Hanną Gronkiewicz-Waltz, mają słowa Andrzeja Halickiego w głębokim poważaniu.
O Ursynowie (w pierwszej fazie sporu NU-PiS vs. HGW) i Rembertowie wiadomo, teraz dochodzi Praga Północ.
Wczoraj lokalne media informowały o wyborze Jacka Sasina (PiS) na stanowisko burmistrza Pragi. Była to niemała niespodzianka, ponieważ w radzie PO + SLD mają 12 radnych, a PiS + Praska Wspólnota Samorządowa mają 11 radnych.
Dopiero w kolejnych relacjach mediów okazało się, że Jacek Sasin jest (prawie) burmistrzem, a nie burmistrzem. Wyjaśnia to m.in. informacja portalu tvn24.pl:
Wygląda to tak: Przewodnicząca rady z PO nie mogąc pogodzić się z porażką w głosowaniu, przerywa sesję, aby nie dopuścić do wyboru całego zarządu i nie wyklucza scenariusza, w którym nie zwołuje sesji, aż do momentu, kiedy to Hanna Gronkiewicz-Waltz wskaże burmistrza.
To nie jest demokracja, tylko bufetkracja. Rządy ludzi pazernych na monowładzę w Warszawie.
Ale z drugiej strony mam nadzieję, że Andrzej Halicki miał rację. W tej kadencji największym wrogiem warszawskiej Platformy będzie sama Platforma.
Wczoraj lokalne media informowały o wyborze Jacka Sasina (PiS) na stanowisko burmistrza Pragi. Była to niemała niespodzianka, ponieważ w radzie PO + SLD mają 12 radnych, a PiS + Praska Wspólnota Samorządowa mają 11 radnych.
Dopiero w kolejnych relacjach mediów okazało się, że Jacek Sasin jest (prawie) burmistrzem, a nie burmistrzem. Wyjaśnia to m.in. informacja portalu tvn24.pl:
(...) We wtorek pojawił się w pracy w urzędzie dzielnicy Praga Północ. Tyle, że - jak przyznał - żadnych decyzji podejmować nie może.Źródło: Link do strony.
W poniedziałek nie udało się bowiem wybrać całego zarządu dzielnicy, który - zgodnie z prawem - nią rządzi. Sesja rady została przerwana. - Pani przewodnicząca ni z tego ni z owego krzyknęła "przerwa" - relacjonował Sasin. - Powstał więc klasyczny pat - dodał.
- Byłam zaskoczona przebiegiem głosowania - przyznaje przewodnicząca rady Elżbieta Kowalska-Kobus z Platformy Obywatelskiej, która jest jednocześnie szefową klubu radnych PO.
(...) - W tej sytuacji muszę zwołać klub, porozmawiać i ustalić, czy mamy w radzie większość - powiedziała Kowalska-Kobus. I dodała: - Mleko się rozlało, trzeba coś z tym zrobić.
Nie chciała przyznać, czy została wezwana na dywanik do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, by tłumaczyć się z niekorzystnego dla PO przebiegu głosowania.
Sasin liczy, że sesja zostanie wznowiona i rada dokończy wybór zarządu. Nie wyklucza jednak, że PO zrealizuje inny scenariusz. Będzie zwlekać, tak aby minął wymagany prawem 30-dniowy termin na wybór władz dzielnicy od pierwszego posiedzenia rady dzielnicy. I burmistrza wskaże prezydent stolicy.
- Nie wykluczam takiego scenariusza - przyznała przewodnicząca rady dzielnicy Praga Północ.
Wygląda to tak: Przewodnicząca rady z PO nie mogąc pogodzić się z porażką w głosowaniu, przerywa sesję, aby nie dopuścić do wyboru całego zarządu i nie wyklucza scenariusza, w którym nie zwołuje sesji, aż do momentu, kiedy to Hanna Gronkiewicz-Waltz wskaże burmistrza.
To nie jest demokracja, tylko bufetkracja. Rządy ludzi pazernych na monowładzę w Warszawie.
Ale z drugiej strony mam nadzieję, że Andrzej Halicki miał rację. W tej kadencji największym wrogiem warszawskiej Platformy będzie sama Platforma.
9 komentarzy:
Bananowa republika coraz bliżej....
W PO po prostu HGW i jej przydupasy nie zrozumieli, że, w ramach likwidacji wewnątrzpartyjnej opozycji mocnej w stolicy, PiS i SLD odpuściły tu wybory. To stąd, a nie ze społecznego poparcia wziął się sukces PO i, szczególnie HGW. w Warszawie. I stąd, cytując klasyka, "zawrót głowy od sukcesów" ...;-)
W wyborach parlamentarnych będzie inna bajka i kandydaci PO zapłacą za "zawrót głowy od sukcesów" HGW & Co...;-)
W wyborach parlamentarnych będzie inna bajka i kandydaci PO zapłacą za "zawrót głowy od sukcesów" HGW & Co...;-)
Naprawdę sądzisz, że wyborcy Platformy zaczną dostrzegać takie machinacje?
To nie jest kwestia "dostrzegania machinacji..."-po prostu i PiS i SLD stworzyły,przez dobór kandydatów na prezydenta, niewielką ich promocję, późne zgłoszenie list oraz wymianę warszawskich liderów praktycznie w trakcie kampanii(PiS), że wyborcy praktycznie nie mieli na kogo głosować.
Teraz będzie inaczej, na dodatek liczba afer wywołanych "zawrotem głowy od sukcesów" też swoje zrobi...;-)
Białoruskie metody. Tym bardziej groźne, że opozycja bardzo słaba. PO rośnie jak nowotwór. To zrakowaciałe rządy. PO walczy wizerunkiem. Innym partiom dorabia gębę. Sobie funduje kolejne liftingi. Czy ktoś zwrócił uwagę, że działacze PO wyglądają na coraz młodszych, choć lata mijają. Chudną i ubywa im zmarszczek. To nie jest tylko kwestia samozaparcia tych ludzi. To również sprawa pieniędzy. To bardzo drogie zabiegi poprawiają ich wygląd. Tacy szczupli, wiecznie młodzi i dobrze ubrani eleganci z PO, już na wejściu zyskują przewagę nad tymi, którzy nie capnęli po boku wolnej forsy, z którą nie wiadomo co zrobić. Można ją wydać na zabiegi odmładzająco - upiększające. Większość z tych ludzi, musi składać oświadczenia majątkowe. Nie może im w nieuzasadniony sposób przybywać majątku ale może im ubywać lat. O koszty tych transformacji nikt ich nie pyta. Za darmo tak młodnieją i pięknieją na stare lata. Ale naród kupi wszystko co dobrze opakowane. Napoleon powiedział kiedyś o takim człowieku, że to " gówno w jedwabnych pończochach".
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8854388,Mlody_radny_ze_Szmulek_wstrzasnal_warszawska_polityka.html
Stanowiska dla nomenklatury uzgodnione, radni zebrani. A tu niespodzianka: jeden z najmłodszych warszawskich radnych Łukasz Muszyński (PO) mówi "nie" i wywraca koalicyjny układ. Czołowi warszawscy politycy wpadają w furię
Ciosy Łukasza Muszyńskiego bolą, bo są celne i skuteczne. Pierwszy to sprzeciw wobec przyjętej przez warszawską Platformę zasady rotacji ludzi nomenklatury. Niemal codziennie piszemy o burmistrzowskich roszadach. Burmistrz Żoliborza trafił do zarządu Ursusa, szef Ursusa idzie na Mokotów, była burmistrz Ursynowa objęła urząd na Woli itd. Kręci się od tego w głowie. Zasady, jakimi kierują się partyjni mocodawcy, nie są jasne, bo partyjne promocje dostają zarówno dobrze, jak i źle oceniani burmistrzowie.
To nie spodobało się Łukaszowi Muszyńskiemu, świeżo upieczonemu radnemu Pragi-Północ z Platformy. - Zupełnie nie mogłem zrozumieć, dlaczego dotychczasowa burmistrz Pragi-Północ Jolanta Koczorowska nie mogła zostać i partia skierowała ją gdzie indziej [trafiła do Wawra] - mówi Łukasz Muszyński.
Zapewnia, że zna opinię prażan na jej temat. Wychował się i mieszka na Szmulkach. Ludzi zna dobrze, bo od wczesnej młodości udziela się społecznie: robi zakupy starszym ludziom, bierze udział w akcjach charytatywnych. Udziela bezpłatnych porad prawnych. Mimo młodego wieku (24 lata) zdołał skończyć trzy kierunki studiów: prawo i stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim oraz inżynierię produkcji na SGGW.
Muszyński należy do Platformy, ale jak mówi, jest człowiekiem spoza układu, o czym świadczy daleka, szósta pozycja na liście wyborczej. Do rady wchodzą zazwyczaj "jedynki" lub pierwsze w kolejności kobiety. Jemu się udało, m.in. dzięki ulotkom, na których reklamował się pod hasłem "Mucha [skrót nazwiska] nie siada".
Aby wyciszyć nieco jego ambicje, władze Platformy dały mu stanowisko wiceszefa praskiej rady. Nie pomogło. W krytycznym momencie powiedział partyjnym przełożonym kolejne "nie". Tym razem poszło o wybór burmistrza. Platforma przywiozła z Woli Marka Sitarskiego, który miał zastąpić Jolantę Koczorowską. PiS wystawił byłego wojewodę i wiceszefa kancelarii prezydenta Jacka Sasina.
Wynik głosowania wstrząsnął ratuszem. Choć koalicja PO-SLD ma na Pradze-Północ większość (12 radnych w 23-osobowej radzie), wybory wygrał Sasin.
Na pytanie, kto zdradził, radni SLD i PO wskazują na Muszyńskiego. Ten z kolei upiera się, że głosowanie jest tajne, więc nie można mówić, kto jak ma głosować. Przyznaje jednak, że przy tej okazji po raz kolejny pokłócił się z partyjnymi mocodawcami. - Bo mimo tajności kazali mi pokazywać, jak głosuję - mówi.
Teraz los praskiego samorządu spoczywa w jego ręku. Jeśli będzie głosował na złość partyjnym liderom, władzę w dzielnicy przejmie PiS i lokalna Praska Wspólnota Samorządowa lub prezydent Warszawy mianuje arbitralnie burmistrza, co będzie oznaczało permanentny spór o legalność władzy w tej dzielnicy.
Bardzo odważny radny.
Bóg się rodzi, Moc truchleje.
Jako zatwardziała przeciwniczka HGW ale i katoliczka rzymska życzę tej babie, żeby przejrzała na oczy.
Babo wybieraj - albo NIEO albo piekło.
Pozwolę sobie lekko wątpić w twe religijne zapały, ale może błądzisz tymczasowo. Pan Bóg każdemu wybaczy, jeśli się odpowiednio ukorzy.
Jak nie przejrzysz na oczy to i tak dosięgnie cię MIECZ OGNISTY!
Opamiętaj się kobito pomyśl o wieczności - to już zaraz !!!!!!!!!!
Przestań łżeć i kłamać. Nawet brzydkiej kobiecie z kłamstwem nie do twarzy.
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.