Na realizację inwestycji Polska ma teoretycznie przyznane 261 mln euro z budżetu UE. Warszawa straci jednak dotację, jeśli prace nie zostaną zakończone do 2010 roku.Czyli Bruksela nie dała się nabrać na dosiowy chwyt wyborczy. Bardzo dobrze, HGW nie może uciekać od odpowiedzialności za decyzje i obietnice, które zapowiadała.
Te "proste konsekwencje" potwierdziła w rozmowie z dziennikarzami prezydent Warszawy, która nie otrzymała w Komisji zgody na przedłużenie inwestycji.
O tę sytuację i ryzyko utraty 261 mln euro prezydent Warszawy oskarża przede wszystkim swoich poprzedników. Jak poinformowała, mieli oni do połowy października ubiegłego roku czas na zgłoszenie do Brukseli zmian w projektach realizowanych z budżetu UE na lata 2004-2006 (na przykład wycofanie się z trudnych do przeprowadzenia inwestycji i skierowanie unijnych funduszy na inne), a rząd RP mógł wystąpić o przedłużenie terminu zakończenia inwestycji.Tylko, że ani rząd ani poprzednicy nie chcieli się wycofywać z inwestycji. To HGW obiecała protestującym mieszkańcom, że dla oczyszczalni i spalarni znajdzie nowe lokalizacje.
"I rząd tego nie zrobił, mimo że był wyraźnie o to pytany przez Komisję Europejską" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz, powołując się na usłyszane w KE informacje. Teraz sprawa jest o wiele trudniejsza - przyznała - bo KE, choć jest bardzo "otwarta", musi postępować zgodnie ze swoimi procedurami.
Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecywała w kampanii wyborczej budowę kolejnej oczyszczalni na lewym brzegu Wisły, by nie przerzucać ścieków pod Wisłą do Białołęki.Decyzja musi być podjęta szybko. Oto konsekwencje:
Tymczasem za niewybudowanie oczyszczalni ścieków i w konsekwencji dalsze wpuszczanie ich do Wisły Warszawie grożą olbrzymie kary (1,5 mld zł) z tytułu łamania unijnych przepisów dotyczących ochrony środowiska. Wynegocjowany przez Polskę przed wejściem do UE okres przejściowy na ich przestrzeganie mija w 2010 roku. Jeśli Warszawa straci dotację i będzie musiała zapłacić kary, to w sumie może być stratna na prawie 2,5 mld zł.Już zaczęło się oskarżanie poprzednich władz, szukanie spisku rządu i usprawiedliwianie, dlaczego nie może zrealizować swoich obietnic.
"W Warszawie praktycznie nie było żadnej władzy w 2006 (decyzja o budowie Czajki zapadła w grudniu 2005 - PAP) i praktycznie myśmy zostali w takiej sytuacji w tym roku, że niewiele można już zrobić" - przyznała.
A mieszkańcy Białołęki niech pamiętają: "Kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami" (dyrektor Ruta).
6 komentarzy:
Przyczytałem sobie wszystkie materiały na temat Czajki, oczyszczalni i spalarni do ktorych linki znalazłem na tej stronie. Wniosek wyciągam taki, że zarówno HGW jak i Warszawiacy mają problem. Natomiast sprowadzanie tego problmu li i jedynie do głupoty Bufetowej, tudzież jej wyborczych kalkulacji jest zdecydowanie za daleko idącym "skrótem myślowym".
Nie sprowadzam tego problemu tylko do wątku złamanych obietnic.
"Decyzja musi być podjęta szybko."
Bardzo jestem ciekaw jak HGW z tego wybrnie. Ogłaszanie w mediach, że jesienią można coś było jeszcze w KE zmienić, a teraz już za późno, zdaje się oznacza, że decyzja została JUŻ podjęta. Godzimy się na kary, a odpowiedzialność za nie próbujemy przerzucić na poprzedników. Sami liczymy, że nowy projekt będzie pozbawiony przynajmniej części wad starego i w ten sposób próbujemy końcowy bilans będzie dodatni. Tak mi to wygląda. Na ile się to uda, zobaczymy.
Ale co tu obarczać poprzedników odpowiedzialnością za kary ustalone kiedy Polska wchodziła do UE?
"Wynegocjowany przez Polskę przed wejściem do UE okres przejściowy na ich przestrzeganie mija w 2010 roku."
Kary były znane, termin był dla wszystkich znany. Władze poprzednie należy rozliczać z przygotowania inwestycji, ale nie z aktualnych decyzji HGW. Bo to nie poprzednie władze chciały się wycofać. Stanowisko MPWiKu była od dawna znane.
HGW doszła do władzy również dlatego, że złożyła obietnice mieszkańcom Białołęki. Nikt nie zgłosił się do przetargu? A kto jest chętny do wykonywania inwestycji, która nie ma poparcie nowej władzy?
Teraz wszyscy jesteśmy z ręką w nocniku.
"Natomiast sprowadzanie tego problmu li i jedynie do głupoty Bufetowej, tudzież jej wyborczych kalkulacji jest zdecydowanie za daleko idącym "skrótem myślowym"."
Po pierwsze, jak już napisano, nie jest sprowadzone.
Po drugie, o tym w dużej części jest ta strona: porównuje wyborcze obietnice Bufetowej z ich realizacją; patrzy na ręce Bufetowej, jak sama nazwa na to wskazuje.
Już się wyjaśniło. "Społeczny" komitet utworzyli "spontanicznie" pracownik biura prasowego HGW, Maciej Wewiór i radny PO Krzysztof Miszewski.
Prześlij komentarz
Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.