10 sie 2007

Komentarz do artykułu o wiceprezydencie Jacku Wojciechowiczu.

Artykuł "Czy Warszawa straci jednego z wiceprezydentów?", którego autorką jest Aleksandra Paulska (wcześniej Rzepa, teraz najwyraźniej Polskapresse) nie zrobił na razie wrażenia na serwisach informacyjnych.

Poza samymi zarzutami, które trudno weryfikować nie mając dodatkowych informacji dwie rzeczy zwróciły moją uwagę.

Pierwsza to wypowiedź Julii Pitery:
Jednak Julia Pitera, posłanka PO rekomendowała go na stanowisko wiceprezydenta Warszawy. – Poleciłam go jako urzędnika z krwi i kości – wspomina. Czy dziś zrobiłaby pani to samo? – pytamy. – Dochodzą do mnie niepokojące sygnały na jego temat – ucina posłanka.
Wiem, że po ostatnich występach coraz mniej osób traktuję poważnie wypowiedzi kandydatki na ministra sprawiedliwości w rządzie PO, ale przypomnijmy sobie, jaką rolę w ekipie współpracowników HGW miała odgrywać posłanka Pitera:
Jak mówią nam w PO, posłanka Pitera "jest recenzentką personalnych propozycji, które trafiają na biurko pani prezydent".

"Pierwsza (Joanna Fabisiak) pełni rolę "wyszukiwarki" osób nadających się do pracy w samorządzie, druga (Pitera) "eliminatora", wskazującego ewentualne zagrożenia. Pierwszą Gronkiewicz-Waltz namawia, żeby została jej zastępcą, druga ma pełnić funkcję doradcy."
Joanna Fabisiak spełniła oczekiwania, chociaż jej wyszukiwania ograniczyły się do kręgów jej bielański znajomych z PO.

Natomiast, jeżeli zarzuty wobec Wojciechowicza dotyczą okresu wcześniejszego niż 2006 (i są prawdziwe) to Julia Pitera niewystarczająco prześwietliła jego kandydaturę na wiceprezydenta. Jeżeli Pani Poseł po kilku miesiącach nagle mówi "no tak teraz to dochodzą do mnie sygnały" to jak można jej zaufać, że jako minister sprawiedliwości będzie odpowiednio sprawdzać kandydatów na stanowiska w ministerstwie?

Druga kwestia to taktyka polityczna stosowana przez warszawską Platformę wobec Jacka Wojciechowicza.

Anonimowi "wysoko postawieni członkowie Platformy Obywatelskiej" rozprowadzają informację o możliwych nieprawidłowościach w kluczowych dla Warszawy przetargach (chociaż przecież Wojciechowicz sam tych decyzji nie mógł podejmować) i podejrzanym towarzystwie wokół wiceprezydenta. Gdzie rozmowa z wiceprezydentem zanim ktoś pobiegł do gazety? Gdzie wniosek do CBA z prośbą o prześwietlenie konkretnych spraw? Gdzie te zasady, że nie rzuca się podejrzeń kiedy nie ma dowodów? I do tego wszystko anonimowo.

Wiem, że polityka to nie zabawa dla grzecznych dziewczynek, ale zastosowane metody (prawdopodobnie to koleiny etap wojny pomiędzy frakcjami) kompromitują warszawską Platformę. Takie działania zaczną zagrażać normalnej pracy w Ratuszu, bo Jacek Wojciechowicz to nie jest szeregowy urzędnik. To osoba odpowiedzialna za kluczowy w wizji PO dla Warszawy odcinek inwestycji.

Zły to prognostyk, ale nie ma się co łudzić, że łaskawie któryś z publicystów (lub tych, którzy mają się za takich np. w Salonie24) lub dziennikarzy z działów polityki krajowej spojrzy na Warszawę i zacznie oceniać ten poligon doświadczalny rządów Platformy.

Bo łatwiej i bezpieczniej jest napisać kolejny tekst z serii "popatrzcie jaki ten PiS zły", "jak bardzo nie lubię PiSu odcinek 157", "dlaczego nie ma POPiSu", "dlaczego chciałbym, aby był POLiD", "czy będą nowe wybory? odcinek 349", "czy przystawki są już zjedzone i przetrawione", niż zainteresować się sprawami lokalnymi, które są testem stylu rządzenia największej opozycyjnej partii.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A tak było sielankowo na wspólnych zdjęciach w "Twoim Stylu" czy w innej "Vivie"!

Ale czego można było się spodziewać, jak się dorwie do rządzenia organizacja o charakterze mafijnym. Jak któryś nawet sam nie jest umoczony (pewnie są tacy nawet w PO i SLD), to ma wokół siebie umoczonych "kolegów", wiedział o "procederze", gdzieś się podpisał, coś zatwierdził, chociaż powinien z tym iść do prokuratury, i dzięki temu są teraz haki na każdego. Nie da się wstąpić do mafii i dalej być uczciwym.

Czy Jacek W. będzie następnym męczennikiem IV RP, wyciąganym z pracy w kajdankach jak doktor G.? Pewnie nie, bo przecież może zacząć sypać, raczej chcą go tylko odsunąć na bok w strukturach gangu. Zresztą był już taki w tym środowisku, co zaczął sypać, nazywał się Tyszkiewicz.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.