31 sty 2008

Ustawione konkursy na stanowiska w Ratuszu 2.

Na początku stycznia w Bezkonkurencyjni? Czyli raz jeszcze o procedurach naboru kandydatów i postępowaniach rekrutacyjnych. napisałem o naborze kandydatów na wolne stanowisko urzędnicze "Stanowisko ds. wizerunkowo - promocyjnych" w Biurze Promocji Miasta.

Zwróciłem uwagę, że wystartowała w nim i przeszła do następnego etapu Katarzyna Ratajczyk, czyli p.o. dyrektora Biura Promocji Miasta.

Zadałem również następujące pytanie:
Pytanie brzmi: czy procedura naboru kandydatów i postępowanie rekrutacyjne spełnia zasadę konkurencyjności i otwartości, jeżeli startuje w niej p.o. kierownika danej jednostki.

Czyli bierze w niej udział osoba, której podlegają urzędnicy (z "komórki organizacyjnej Urzędu, do której prowadzony jest nabór") przygotowujący np. opis stanowiska (podstawa do określenia wymagań w ogłoszeniu o naborze) i biorący udział w rozmowie kwalifikacyjnej. Czy to nie faworyzuje taką osobę w całym procesie?
Dzisiaj w Gazecie Wyborczej możecie przeczytać artykuł o tym konkursie: POsady w ratuszu dla znajomych.

Według Gazety w komisji oceniającej Katarzynę Ratajczyk zasiadał Jarosław Jóźwiak.

Przypomnijmy regulamin:
Rozmowę kwalifikacyjną przeprowadzają pracownicy komórki kadrowej oraz pracownik pełniący funkcję kierowniczą w podstawowej komórce organizacyjnej, do której prowadzony jest nabór, w terminie nie dłuższym niż pięć dni od dnia przeprowadzenia testu wiedzy i kompetencji.
Nie ma mowy o tym, żeby w komisji zasiadał ktoś inny poza komórką kadrową (Biuro Szkoleń) i Biurem Promocji, do którego prowadzony jest nabór. Jarosław Jóźwiak nie pełni żadnej funkcji w obu biurach. I być może rozmowy przeprowadzono naruszając regulamin.

Teraz proponowałbym Gazecie zainteresować się konkursami w Biurze Edukacji.

8 komentarzy:

Jaform pisze...

http://tnij.org/fikcyjne_konkursy_w_ratuszu < ciekawe komentarze :)

Anonimowy pisze...

Cała prawda o PO. Tylko durnie dały się nabrać.

Anonimowy pisze...

Władzy trzeba patrzyć na ręce, nie na twarz. Brawo!

Anonimowy pisze...

Zastanawia mnie tylko dlaczego naczelny gazowni zgadza się na takie teksty? Co prawda tylko w stołecznym wydaniu GW-na ale zawsze. O co w tym chodzi?

Turabat pisze...

1. Co w tym dziwnego , że pełniący obowiazki startuje w konkursie?
2. Co w tym dziwnego, że pełniący dane obowiazki ma najwieksze szanse na wygranie konkursu, z racji tego, że ma najwiekszą wiedzę o danym stanowisku?

fumfel pisze...

pfffff nie osmeszaj sie..

Anonimowy pisze...

turabat ile nie-dama płaci za takie teksty jak twoje?

pretm pisze...

Po pierwsze Katarzyna Ratajczyk nie jest p.o. na stanowisku ds. wizerunkowo - promocyjnych (to jest nowe stanowisko, więc nie można pisać o jakieś "wiedzy o stanowisku"), tylko p.o. dyrektora całego biura.

Dlaczego jej start przekłada się na zastrzeżenia do całego konkursu?

Niech ci to wytłumaczy fragment z Wyborczej:

Na tych praktykach ratusza suchej nitki nie zostawiają fachowcy. - Delikatnie mówiąc, to pewna niezręczność, że podwładna przesłuchuje własną szefową. Ten konkurs nie spełnia warunków obiektywności i moim zdaniem można go podważyć - twierdzi mecenas Waldemar Gujski, specjalista od prawa pracy.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.