27 wrz 2010

Jedna z 74, czyli co to za konkurs, w którym zwycięzca jest znany na starcie?

Kiedy miesiąc temu informowałem o tym, jak zakwalifikowano 74 kandydatów do kolejnego etapu rekrutacji na "Stanowisko ds. współpracy z osobami odpowiedzialnymi za kontakty z mediami w biurach, dzielnicach i innych jednostkach podległych" w Centrum Komunikacji Społecznej, tak pisałem o prawdopodobnym wyniku konkursu:
Dużo kandydatów, może wygrać tylko jedna osoba.

Niestety średnio oceniam szanse 73 osób, którym przyjdzie rywalizować z kandydatką z Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta. Szczególnie, że stanowisko jest w Centrum Komunikacji Społecznej.

Prawdopodobnie jeszcze nie urzędniczką z formalnego punktu widzenia, ale kimś kto już realizował projekty dla miasta w ramach Centrum Komunikacji Społecznej i przy tej okazji współpracował z mediami. Nowy typ urzędnika jak to zachwycała się Wyborcza rok temu.
Źródło: Link do strony.

Strzał w dziesiątkę. Kogo wyłoniono do rekrutacji na to stanowisko?

Jest to Marta Trakul z warszawskiego Centrum Komunikacji Społecznej, czyli biura organizującego konkurs.


Źródło: Link do strony.

Oczywiście nie chodzi o Panią Trakul, tylko o system, w którym wystarczy "rzut okiem" na listę zakwalifikowanych do rekrutacji osób (plus mała podpowiedź na zwiększenie czujności, plus doświadczenie ze sprawy tzw. ustawianych konkursów i wyszukiwarka), aby wiedzieć, kto zwycięży.

System, w którym oszukuje się kilkadziesiąt osoby, tracące czas na złożenie dokumentów i przyjechanie na rozmowę.

Czy teraz zrozumiałe jest to ekspresowe tempo od publikacji ogłoszenia do terminu złożenia dokumentów (10 dni, pisał o tym również wortal PRoto)?

O tym jak przeprowadzano konkursy w tej kadencji można przeczytać w zakładce konkursy.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Skandal, granda, obłuda..
Słucham teraz Niesiołowskiego i wymiotować mi się chce.

Anonimowy pisze...

Ludzie. Zobaczcie jak się wyłania do sprzedaży mieszkania komunalne i lokale użytkowe. To dopiero jest wyłanianie. Wszystko zależy od woli urzędnika lokalówki. Zrobi co zechce. Warunki zna chyba tylko on i kupujący. Granda. Powstające na zamówienie uchwały. Ostatnio ta o"kołchozach". W jednym z takich "kołchozów" mieszka sobie wiceprezydent. Średniej wielkości "kołchoz mieszkaniowy" ma ponad 100m2. Teraz można go swobodnie wykupić. A małego mieszkanka nie i małego lokalu użytkowego nie. No chyba, że uzyska się przychylność stosownego urzędnika. Jest transparentnie. Wszyscy to widzą nikt nie reaguje.

Anonimowy pisze...

zgodnie z art. 13 ust 3 ustawy o pracownikach samorzadowych minimalny termin skladania dokumentow to 10 dni wiec nie ma sie czego czepaic ;) reszta pozostaje milczeniem...

pretm pisze...

Nie twierdzę, że w tym aspekcie nie dotrzymano przepisów.

Tylko, że jest to ekspresowe tempo w porównaniu do innych ogłoszeń, które w sposób naturalny ogranicza możliwości pozyskania większej ilości kandydatów i tym samym większą możliwość wyboru.

Anonimowy pisze...

A ja byłam jedną z tych 72 osób!
Głupia ja!

Anonimowy pisze...

Tzn. z tych 73 - przepraszam, ale w emocjach źle przeczytałam

pretm pisze...

Oczywiście nie głupia a oszukana.

Po prawej stronie jest mój adres mailowy, z chęcią porozmawiam z kimś kto brał w tym udział.

Prześlij komentarz

Uwaga: Komentarze nie są moderowane (poza wyjątkowymi przypadkami), ale proszę pamiętać, że każdy bierze odpowiedzialność za treść swoich wpisów.