31 gru 2007

Bezkonkurencyjni? Czyli Jarosław Jóźwiak na stanowisku koordynatora kontaktów Prezydenta z Radą.

Nie wiem czy taka jest praktyka w innych urzędach, ani jak było w przeszłości, ale na moje spiskowe wyczucie jest to robienie sobie żartów z czegoś, co szumnie nazywa się "Naborem kandydatów na wolne stanowisko urzędnicze."

W październiku miasto ogłosiło nabór na "Stanowisko ds. koordynowania kontaktów Prezydenta z Radą" (nr. 1095) w Gabinecie Prezydenta. Kto został wybrany do zatrudnienia z 5 kandydatów? Jarosław Jóźwiak.
Uzasadnienie wyboru: Pan Jarosław Jóźwiak spełnia wszystkie kryteria wymagane na Stanowisku ds. koordynowania kontaktów Prezydenta z Radą w Gabinecie Prezydenta Urzędu m.st. Warszawy. Wykazał się dużą wiedzą merytoryczną (w teście wiedzy i kompetencji uzyskał najwyższą liczbę punktów), dobrą znajomością zagadnień związanych z funkcjonowaniem i zadaniami urzędu oraz bardzo dobrą znajomością zagadnień określonych przepisami ustaw ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw, a także ordynacji wyborczej do Sejmu RP i Senatu RP.

Ponadto cechy osobowościowe kandydata wykazane w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, tj. komunikatywność, otwartość, radzenie sobie w sytuacjach działania w stresie, wysoka kultura osobista pozwalają sądzić, iż Pan Jarosław Jóźwiak będzie wypełniał powierzone obowiązki starannie i kompetentnie z zaangażowaniem osobistym w misję osiągnięcia powodzenia każdego z powierzonych zadań.
Źródło: Link do strony.

I zapewne fakt, że Jarosław Jóźwiak jest p.o. wicedyrektora Gabinetu Prezydenta (i wieloletnim asystentem HGW przy okazji) absolutnie nie faworyzowało go w tej zabawie nazwanej "procedurą naboru kandydatów".

Drugi przykład, czyli poszukiwanie kandydatów na "Stanowisko ds. koordynowania kontaktów Prezydenta z kombatantami" w Gabinecie Prezydenta (ogłoszenie nr 1094 zamieszczone tego samego dnia).

Kto został wybrany? Renata Wiśniewska, czyli aktualnie p.o. dyrektora Gabinetu Prezydenta a wcześniej rzecznik prasowy NBP za czasów panowania tam HGW.
Uzasadnienie wyboru: Pani Renata Wiśniewska spełnia wszystkie kryteria wymagane na Stanowisku ds. koordynowania kontaktów Prezydenta z kombatantami w Gabinecie Prezydenta Urzędu m.st. Warszawy. Wykazała się dużą wiedzą merytoryczną uzyskując (w teście wiedzy i kompetencji uzyskała maksymalną liczbę punktów), dobrą znajomością zagadnień związanych z funkcjonowaniem i zadaniami urzędu oraz znajomością problematyki związanej z kombatantami jak też wykazała się doskonałą znajomością protokołu dyplomatycznego.

Ponadto cechy osobowościowe kandydatki tj. komunikatywność, otwartość i wysoka kultura osobista pozwalają sądzić, iż kandydatka będzie wypełniała powierzone jej obowiązki starannie i kompetentnie.
Źródło: Link do strony.

Trzeba było przynajmniej w ostatnim zdaniu pozamieniać miejscami komunikatywność, otwartość i wysoką kultura osobista, aby uzasadnienia bardziej się różniły.

Teraz miasto szuka kandydatów na "Stanowisko ds. zapewnienia wykonywania funkcji reprezentacyjnych Prezydenta", również w Gabinecie Prezydenta. Obstawiam, że jeżeli wystartuje to zatrudniona zostanie Ewelina Kozak, czyli aktualnie p.o. zastępcy dyrektora.

Rozumiem, że trzeba uzbierać ten 2-letni staż pracy na stanowiskach urzędniczych, aby później usunąć to wredne p.o. i wygrać bezapelacyjnie konkurs na dyrektora Gabinetu Prezydenta i wicedyrektora (co moim zdaniem i tak powinno być w gestii Prezydenta, bo to stanowisko bardziej polityczne niż urzędnicze), ale co o tym mają myśleć ludzie, którzy przygotowali dokumenty, zgłaszali swoje kandydatury w ramach w/w procedur, być może również spełniali wymagania a chcieliby pracować w administracji samorządowej? I czy takie procedury spełniają zasadę otwartości i konkurencyjności, gdzie na starcie każdy ma mieć takie same szanse?

Wysłałem do Urzędu prośbę o dodatkowe informacje związane z procedurami naboru na w/w stanowiska.

PS Powyższe informacje są dostępne w warszawskim Biuletynie Informacji Publicznej i tylko na podstawie zamieszczonych tam informacji powstał ten tekst. Wymienione w tekście osoby tak jak każde inne mogą polemizować z moim komentarzem i jeżeli otrzymam ich komentarz, opublikuje go w zaktualizowanej notce.

30 gru 2007

Szef warszawskiego PiSu zapowiada internetową stronę dyskusyjną.

Mariusz Błaszczak (nowy szef warszawskiego PiSu) udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej a konkretniej rozmawiał z Dominiką Olszewską i Janem Fusieckim. Całość w Błaszczak: Widzę Warszawę na Expo 2020.

Przez 3/4 wywiadu musiał tłumaczyć się z grzechów warszawskiego PiSu, lub odpowiadać na pytanie kto będzie kontrolował kontrolujących HGW:
GW: Czyli tacy działacze jak Makuch, Więckowski i Maciejowski nie będą grać pierwszych skrzypiec w PiS? Zaprezentowali się jako działacze agresywni. I to oni tworzyli wizerunek partii?

MB: Zapewniam, że nie będzie języka agresji. Po drugie, że będziemy patrzeć na ręce władzy.

GW: A kto wam będzie patrzył na ręce?

MB: Państwo możecie patrzeć nam na ręce.

GW: A sami nie będzie się kontrolować?

MB: Nikt z nas nie jest doskonały. To normalna sprawa, że media kontrolują partie.
Źródło: Dominika Olszewska, Jan Fusiecki, Błaszczak: Widzę Warszawę na Expo 2020, Gazeta Wyborcza, link do strony.

Poza ustaleniem kto kogo będzie kontrolował ciekawsze są zapowiedzi na przyszłość:
MB: Proponujemy zorganizowanie w Warszawie wystawy Expo 2020. Już trzeba się za to wziąć. Poza tym - metropolia: chcemy stworzyć województwo warszawskie, wydzielić naszą aglomerację z Mazowsza. Mamy już odpowiedni projekt. Byłem w Irlandii na stażu w ramach KSAP. Akurat wydzielali Dublin z regionu północno-wschodniego. Z powodów ściśle finansowych. To się opłacało. Podobną sytuację mamy teraz na Mazowszu. Nasze województwo traci szansę na fundusze pomocowe, bo statystyki zawyża bogata Warszawa.

GW: Prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że PiS musi coś zrobić, by trafić do inteligencji i młodych ludzi.

MB: Trzeba pokazać Warszawę jako miasto nowoczesne ludzi twórczych.

GW: Czyli co konkretnie zrobić?

MB: Wyzwolić energię, rozmawiać (pretm – może odpowiadać na maile wysłane na adres PiSu?). Uruchomimy internetową stronę dyskusyjną. Będziemy przekaźnikiem formułowanych przez warszawiaków opinii.
Źródło: Dominika Olszewska, Jan Fusiecki, Błaszczak: Widzę Warszawę na Expo 2020, Gazeta Wyborcza, link do strony.

OK, utworzenie forum dyskusyjnego to technicznie nie jest problem, który zająłby dużo czasu. Kluczowe pytanie to treść i co z otrzymaną wiedzą zrobią radni PiSu. I jaki jest pomysł na zachęcenie do wypowiedzi tych, którzy nie są przychylnie nastawieni do PiSu.

Ja jestem średnio podatny na ogólne stwierdzenia w stylu „wyzwolimy energię” a bardziej chciałbym zobaczyć lub usłyszeć o konkretnym planie działań na następne 3 lata w opozycji i kto to będzie realizował.

I jeżeli już jestem w trybie życzeń to chciałbym odpowiednio wcześniej widzieć, kto będzie konkurentem HGW w wyborach 2010, aby nie skończyło się na łapance na 6 miesięcy przed.

29 gru 2007

Houston mamy problem, nie umiemy podjąć decyzji?

Zadziwiające rzeczy dzieją się z możliwą lokalizacją kupców ze stadionu X lecia przy Radzymińskiej.

Po wyborach wydawało się, że sprawa jest zakończona, gdy Hanna Gronkiewicz Waltz zmieniła zdanie i poparła protestujących mieszkańców. Zapowiedziała prośbę do nowego rządu, aby nie pomagał w budowaniu hal.

Pani Prezydent zmieniła zdanie.

Jednak na początku grudnia pojawiła się informacja, że Ministerstwo Sportu zamierza budować hale targowe na terenie przy ulicy Radzymińskiej a Minister nie będzie wykreślał targowiska z rządowego rozporządzenia jako inwestycji strategicznej dla Euro 2012 (pisał o tym piątkowy Dziennik).

Minister sportu kontra Pani Prezydent?

Teraz Ministerstwo chce dokonać rzeczy niemożliwej, czyli zadowolić wszystkich. Na razie gra na przeczekanie:
Rzeczniczka Ministerstwa Sportu i Turystyki Małgorzata Pełechaty: - Istnieją konkurujące ze sobą dwie grupy kupców - mówi. - Ministerstwo chciałoby usłyszeć wspólne stanowisko tych grup dotyczące wyboru nowej lokalizacji targowiska.
Źródło: Małgorzata Zubik, 1,5 tys. kupców żąda handlu na Radzymińskiej, Gazeta Wyborcza, link do strony.

Dwa tygodnie temu Minister w programie Kontrowersje mówił tajemniczo o trzeciej możliwej lokalizacji. I tyle.

A Pani Prezydent też teraz będzie myśleć nad swoją decyzją. Którą przecież już podjęła wysyłając prośbę do nowego rządu o odstąpienie od inwestycji:


Dokładny cytat z Pana Dyrektora:
"W związku z tym, że są apele do Pani Prezydent, jeżeli chodzi o ulicę Radzymińską, Pani Prezydent przemyśli tą sprawę i podejmie decyzję. Jeszcze nie ma ostatecznej decyzji".
Odwaga na podjęcie decyzji pilnie poszukiwana. Na tej miłości w obliczu realnego konfliktu długo się nie pojedzie.

Poprzednia władza podjęła decyzję, która była niepopularna wśród mieszkańców i efekt wyborczy na Targówku znamy. Ale decyzję podjęła.

28 gru 2007

A przecież z dokumentów wynikało.

Pani Prezydent w trakcie kampanii wyborczej wyciągnęła kwity na PiS i powiedziała:
Od czasu gdy Andrzej Lepper zaczął o tym mówić, analizujemy materiały dostępne w urzędzie miasta – wyjaśniła w radiu TOK FM prezydent stolicy. - Z dokumentów wynika, że szereg przepisów zostało przekroczonych. Jest podejrzenie wyprowadzenia majątku Skarbu Państwa. Ponieważ istnieje ryzyko przedawnienia, trzeba to jak najszybciej wysłać do prokuratury – dodaje.
Źródło: Link do strony.

W mediach brylował też specjalista od haków na PiS (ze szczególnym uwzględnieniem haków gastronomicznych) dyrektor Jarosław Jóźwiak:
Jóźwiak podkreślił, że Ratusz zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Warszawie z wnioskiem o dokonanie zabezpieczenia nieruchomości przy ul. Nowogrodzkiej 84/86 w Warszawie oraz pozostałych nieruchomości, należących niegdyś do Fundacji Prasowej Solidarność, które - jak powiedział - następnie zostały przekazane kilku spółkom. Chodzi o sprawdzenie, czy zostały one przekazane zgodnie z prawem, czy nie doszło tutaj do jakichś nieprawidłowości - wyjaśnił Jóźwiak.
Źródło: Link do strony.

I co zrobiła dzisiaj prokuratura?
Nie będzie śledztwa z doniesienia prezydent stolicy w sprawie domniemanych nieprawidłowości przy przejęciu kilku budynków w latach 90. przez Fundację Prasową Solidarności, w tym przy ul. Nowogrodzkiej, gdzie jest siedziba PiS.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia takiego śledztwa, bo "postępowanie karne co do tych samych czynów tych samych osób" prawomocnie umorzyła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście w kwietniu 2006 r. - poinformowała w piątek rzeczniczka prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska. Dodała, że postanowienie zapadło 19 grudnia, a 27 grudnia doręczono je prezydent Warszawy, która może się odwołać.
Źródło: Link do strony.

Weekendowo, czyli Tola z Blog 27 też będzie na Sylwestrze 2007!

Kolejny ładny insert do Dziennika, czyli "Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy zaprasza Sylwester 2007". Partnerem zabawy został niezastąpiony TVN (ach ta miłość do ITI) a patronat medialnym objęły Dziennik, Radio Zet i Onet.pl
Tuż przed północą ze zgromadzonymi warszawiakami spotka się Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz Waltz, która odliczy ostatnie chwile mijającego roku i złoży życzenia mieszkańcom stolicy.
W insercie znajdziemy też krótkie zapowiedzi poszczególnych gwiazd jak np. Lady Pank, czyli "prawdziwi królowie polskiego rocka", którzy wykonają hit roku 2007 "Strach się bać".

To ciekawe, że z miejskich pieniędzy zapłacimy za występ Janusza Panasewicza, któremu grozi do pięciu lat więzienia po tym jak w czerwcu w Pruszczu Gdańskim pijany (1,8 promila w wydychanym powietrzu) rzucił butelką w publiczność. Prawdziwa gwiazda warta warszawskich pieniędzy.

Ale i tak hitem będzie Tola i zespół Blog27, występujący po Pani Prezydent:


I tylko Dody i Donalda Tuska zabraknie.





PS Uprzedzając komentarze: Tak oczywiście przemawia przeze mnie zawiść i zazdrość, bo Lech Kaczyński nie zorganizował takiego wypasionego sylwestra, w którym mogło się bawić 100 000 ludzi (tyle osób ma się pojawić teraz). I jest mi wstyd, że nie ekscytuje się podobnymi igrzyskami.

Tym, którzy się wybierają, życzę dobrej zabawy.

O wyborach 2010.

Ryszard Czarnecki na swoim blogu w notce Gronkiewicz-konkurentka Tuska... opisuje zauważone przez niego płatne reklamy w gazetach ogólnopolskich w których Hanna Gronkiewicz Waltz dziękuję za głos oddany w wyborach 2006.

Przyznam szczerze, że żadnych ogłoszeń ostatnio nie zauważyłem, ale może dlatego, że staram się takie ogłoszenia pomijać.

Wnioski Ryszarda Czarneckiego są następujące:
Pani Gronkiewicz idzie jednak po bandzie, gra o całą pulę i promuję się - z nazwiskiem - na wszelkie możliwe sposoby, od płatnych ogłoszeń w mediach po uliczne plakaty na słupach ogłoszeniowych w Warszawie (poświęcone np. imprezom kulturalnym dla... turystów, którzy - jak wiadomo - praw wyborczych w stolicy nie mają). A nazwisko się utrwala... Tylko czy z tego powodu cieszy się warszawski poseł Donald Tusk? Zdaje się, że obydwoje politycy PO myślą o tym samym - o wyborach 2010 roku...
Źródło: Link do strony.

Bezpodstawne spekulacje? Na 3 lata do wyborów na pewno tak, ale trzeba też sobie przypomnieć lipcowy tekst z Dziennika o zapowiadanych prawyborach w PO, które miałyby wyłonić kandydata tej partii w wyborach prezydenckich 2010. Hanna Gronkiewicz Waltz wymieniana była jako jeden z kontrkandydatów Donalda Tuska.

Więcej w HGW w prawyborach na kandydata PO w wyborach prezydenckich 2010?

I jeszcze tajemniczy plan o przygotowaniach do startu HGW w wyborach 2010 lub 2015 do którego dotarł Super Express. Ja obstawiałbym bardziej 2015 po drugiej kadencji w Warszawie.

Więcej w "Zimna Hanka" w drodze po prezydenturę? i 2010, 2015, czyli prezydentura Warszawy czy prezydentura kraju.

Dwa tygodnie temu Donald Tusk powiedział tak:
- Zostałem premierem, by pracować dla dobra Polski, a nie toczyć kampanię wyborczą – powiedział premier Donald Tusk w Radio Zet, pytany, o to czy wystartuje w wyborach prezydenckich w 2010 r.

- I tak nie mam żadnych szans w wyborach prezydenckich – ocenił premier. - Planuję być dobrym premierem, a niekoniecznie prezydentem - podkreślił Tusk.
Źródło: Link do strony.

To raczej fałszywa skromność ze strony Premiera (jeżeli popatrzymy na sondaże), ale może Pani Prezydent wyczuła swoją szansę? Byłoby ciekawie.

27 gru 2007

Nagrody.

Co prawda pierwszy rok prezydentury wypadł blado w ocenach prasy, ale wreszcie Hanna Gronkiewicz Waltz pobiła jakiś rekord.

Dzisiejsza Rzeczpospolita i artykuł Świąteczne nagrody dla stołecznych urzędników:
Warszawski ratusz na nagrody dla urzędników wydał w tym roku blisko 55 milionów złotych. To absolutny rekord. W poprzednich latach wysokość premii przyznawanych pracownikom urzędu miasta i dzielnic wahała się między 35 a 40 milionami złotych.

Ostatnie – przedświąteczne – premie wypłacone zostały przed kilkoma dniami. Otrzymało je 6062 pracowników, średnio po 2,7 tys. zł (brutto).

Średnia nagroda dla kadry kierowniczej, czyli wiceprezydentów, burmistrzów i dyrektorów biur, to 5,5 tys. zł, pozostali pracownicy dostali po niecałe 2,4 tys. zł.

Łącznie pochłonęły one 16,7 mln zł z miejskiego budżetu. Dla porównania w grudniu 2006 roku – 14,4 mln zł, w grudniu 2005 – 13,4 mln zł.

To już czwarte nagrody w tym roku – ostatnie przyznane były w październiku, poprzednie w lipcu i marcu. Ostatnią premię poprzedziła pisemna ocena pracy urzędników przez przełożonych, ale ostatecznie i tak otrzymali ją niemal wszyscy zatrudnieni w urzędzie.
Źródło: Izabela Kraj, Świąteczne nagrody dla stołecznych urzędników, Rzeczpospolita, link do strony.

Krytykować? Absolutnie nie. Tylko wspominać dociekliwość w sprawach nagród przedstawicieli rządzącej dziś większości, kiedy nagrody rozdawali inni.

Maj 2005:
Nagradzanie urzędników krytykuje SLD. - Ekipa Lecha Kaczyńskiego nie rozpoczęła żadnej dużej inwestycji. Z roku na rok ma tylko większe koszty utrzymania administracji. Za takie działania nagradzać się nie powinno - mówi Wojciech Szymborski, radny SLD.
Źródło: Link do strony.

Grudzień 2004:
Pensje w ratuszu nie należą wprawdzie do najniższych: doświadczony pracownik może tu zarobić 6 tys. zł miesięcznie. - Ale urbaniści, prawnicy czy geodeci w prywatnych firmach mają znacznie wyższe wynagrodzenia - podkreślają w ratuszu.

Te argumenty nie wszystkich przekonują. - Dobra praca powinna być dobrze wynagradzana. Nie wiemy jednak, czy tak się dzieje. Zażądamy od prezydenta informacji, jakie kwoty wypłacono konkretnym urzędnikom - mówi Mirosław Sztyber, lider PO w Radzie Warszawy.
Źródło: Link do strony.

Rankingi, Darwiny i inne.

Zanim o rzeczach poważnych to najpierw o tych mniej poważnych.

Rzeczpospolita na pierwszej stronie ogłasza "Gwiazdy sceny politycznej", czyli sondaż, w którym ankietowani wybierali z listy 11 kobiet polityków Panie, o których było najgłośniej w roku 2007.

Pani Prezydent zajęła drugie miejsce za Nelli Rokitą. Znając poglądy Pani Prezydent, taki seksistowski ranking nie zrobi na niej wrażenia.

Hanna Gronkiewicz Waltz otrzymała też wyróżnienie za jeden z dziesięciu najgłupszych politycznych pomysłów mijającego roku, czyli Darwina politycznego od tygodnika Wprost. Ten wyróżniony pomysł to nowa lokalizacja Stadionu Narodowego. Zaprezentowana bez planu i bez konsultacji z tymi, którzy faktycznie mają podejmować decyzję.

Jeżeli już jesteśmy przy rankingach i listach to warto przeczytać z sobotniej Rzeczpospolitej artykuł "Obwodnica do lasu, muzeum jak wyżymaczka", czyli, z czego mogliśmy się w Warszawie pośmiać w roku 2007.

26 gru 2007

O "deweloperzy ostrzą sobie zęby".

Tydzień temu minister sportu zdecydował o budowie Stadionu Narodowego w niecce Stadionu X lecia. Poprzednia koncepcja zakładała budowę hali sportowo - wystawienniczej w niecce a stadion na błoniach.

Więcej w relacji na gazeta.pl: Stadion Narodowy w niecce Stadionu X-lecia.

Według ministra ryzyko budowy w niecce jest trochę wyższe niż budowa na błoniach. To ciekawe stwierdzenie pamiętając o argumentach przeciwników Stadionu na błoniach, który miał być budowany na podmokłym trudnym terenie.

Niektórzy już czekają na dostęp do pozostałej części gruntów, które powinny zwolnić się po zmianie lokalizacji na nieckę:
Jarosław Szanajca, prezes firmy Dom Development.

Czy mieszkania przy stadionie to dobry pomysł?

Oczywiście. Stadion jest wykorzystywany raz na jakiś czas, a grunt obok niego jest bardzo atrakcyjny. To świetna lokalizacja. Gdyby jeszcze schować ulicę Zieleniecką w tunelu, zyskalibyśmy dodatkowe tereny pod budowę. Mogłoby tam powstać jedno z najpiękniejszych osiedli w najwyższym standardzie w Europie, a nawet na świecie. Bardzo chętnie zająłbym się budową takiego osiedla.

Widzi pan w tym miejscu wysokie apartamentowce czy niską zabudowę nawiązującą do architektury Saskiej Kępy?

Proponuję kilka kondygnacji, budynki rozsądnej wielkości, ale nawiązujące do skali stadionu, czyli całkiem duże.

Ile kosztowałyby takie mieszkania?

W parku Skaryszewskim, z dobrą komunikacją i świetnym widokiem na stadion... Można spokojnie liczyć 30 tys. za metr.
Źródło: Link do strony.
Deweloperzy ostrzą sobie zęby na grunty obok nowej areny. Wiemy już na pewno, że Stadion Narodowy powstanie w niecce starego obiektu.

Niewykluczone, że obok stadionu powstaną mieszkania. Z taką propozycją wyszła już prezydent Warszawy, kiedy rozważała, co można by wybudować przy ul. Zielenieckiej zamiast stadionu. Deweloperzy są zgodni: to arcyatrakcyjny i drogi grunt. Nie byłoby najmniejszych kłopotów ze sprzedażą mieszkań, które powstałyby w tym miejscu.

- Dla mnie jako kibica to rewelacyjny pomysł. Najlepiej, żeby mieszkania były z widokiem na płytę boiska - żartuje Maciej Dymkowski, dyrektor zarządzający RedNet, firmy obsługującej rynek budowlany. - Będzie tam świetny dojazd i infrastruktura. Na pewno mogą tam powstać wysokie apartamentowce, bo grunt jest drogi.
Źródło: Agata Sabała, Stadion w niecce, a obok mieszkania?, Życie Warszawy, link do strony.
Również na początku roku ma zostać ogłoszony konkurs na zagospodarowanie terenu wokół przyszłego stadionu. Wiadomo już, że musi się tam znaleźć sala widowiskowa, centrum konferencyjne, hotel, może kompleks mieszkaniowy.

Liczą na to deweloperzy, bo metr kwadratowy apartamentu z widokiem na stadion to kwota nawet do 30 tys. zł!
Źródło: Katarzyna Kazimierowska, Stadion na stadionie, Echo Miasta, link do strony.

Czarny scenariusz ze Stadionem Narodowym obok zamkniętego osiedla w stylu Marina Mokotów?

Niekoniecznie, choć pozostaje pewne "ale":
Konkurs architektoniczny na zagospodarowanie okolic Stadionu Narodowego ogłosi na początku roku ratusz wspólnie z Ministerstwem Sportu.

Przed ogłoszeniem konkursu musi zostać ustalony "program obowiązkowy" zagospodarowania 38 hektarów wokół Stadionu Dziesięciolecia. Ministerstwo Sportu chce, żeby powstała tu jeszcze hala sportowo-widowiskowa, hotel, biurowiec i budynek konferencyjno - wystawienniczy, czyli obiekty, które zarabiałyby na utrzymanie stadionu. Gdy zostanie ustalone, jak duże mają być te obiekty, okaże się, czy i co jeszcze da się tu zmieścić.
Źródło: Michał Wojtczuk, Wielki konkurs na otoczenie stadionu, Gazeta Wyborcza, link do strony.

Dla przypomnienia Stadion Narodowy miał być w pakiecie z halą sportową, centrum kongresowym, hotelem z centrum biznesowym oraz basenem olimpijskim z aquaparkiem.

Określał to dokument "Warunki i szczegółowe zasady zagospodarowania terenu oraz jego zabudowy dla inwestycji polegającej na realizacji Narodowego Centrum Sportu" wydany przez miasto pod koniec kwietnia, który wstępnie wyznaczył już jakie obiekty mają znaleźć się na tych 38 hektarach i podobno był wydany ze świadomością, że Stadion znajdzie się właśnie w niecce (tak twierdziła Pani Prezydent):
Stadion Olimpijski, Dom Sportowca, hotel i centrum biznesowe, Basen Olimpijski z Aquaparkiem, Centrum kongresowe - Hala widowiskowo-sportowa, parkingi wielopoziomowe, parkingi naziemne, biura i usługi, boiska treningowe – z zapleczem szatniowo-sanitarnym wraz z zagospodarowaniem terenu oraz obiektami i sieciami niezbędnej infrastruktury technicznej, budowa i rozbudowa wjazdów.
Kluczowe pytanie to: ile z tego zostanie przy wyznaczaniu "programu obowiązkowego".

22 gru 2007

"Centrum Współpracy Naukowej Europy Centralnej", warszawskie Madame Tussaud i inne.

Kiedyś pytałem jedną z osób odpowiedzialnych za program wyborczy PO dla Warszawy, kto jest autorem koncepcji przedłużenia pierwszej linii metra na Tarchomin i poprowadzenia metra naziemnego przez Most Północny. Usłyszałem, że pomysł "urodził się" w trakcie burzy mózgów w sztabie wyborczym, więc nie ma jednego autora, ale co najważniejsze: spodobało się kandydatce.

Pomysł po wygranych wyborach porzucono i postanowiono trzymać się już opracowanej koncepcji z tramwajem. Pewnie nie sprawdzono czy pomysł jest możliwy do wykonania. Ale na mapkach i w programie wyborczym wyglądał bardzo elegancko jako przedłużenie pierwszej linii metra. Może nawet przekonał kilku wyborców do zagłosowania na HGW.

Dlatego warto regularnie pytać rządzących polityków i podległą im administrację o przygotowania do realizacji inicjatyw umieszczonych w programie wyborczym i punktować, jeżeli później ich nie podejmują. Być może następnym razem ktoś dwa razy zastanowi się przed wpisaniem do programu wyborczego obietnicy, jeżeli nie jest pewien czy ma konkretny plan na jej realizację i traktuję ją jako ozdobnik do wypełnienia broszurki z programem.

Kilka z przykładowych obietnic z programu Pani Prezydent, na temat których urzędnicy nie mieli nic do powiedzenia, czyli prawdopodobnie nie wykonano w 2007 żadnych przygotowań do ich realizacji (odpowiedź na wniosek o dostęp do informacji publicznej była przygotowywana przez dwa miesiące, więc był czas żeby sprawdzić).

Centrum Współpracy Naukowej Europy Centralnej

Dlaczego według Pani Prezydent takie centrum powinno powstać?
Naszą szansą jest uczynienie Warszawy pomostem między Zachodem oraz krajami Europy Wschodniej, Zakaukazia i Azji Centralnej. Historycznie Polska jest ważnym strategicznie partnerem dla dynamicznie rozwijających się gospodarek wschodnich. Aby wzmocnić te więzi utworzymy Centrum Współpracy Naukowej Europy Centralnej oraz będziemy wspierać programy stypendialne dla zdolnej młodzieży ze wschodu. Otworzymy się też na bogactwo kultury wschodniej.
Młodzieżowa Rada Warszawy

Dlaczego Pani Prezydent chciała utworzyć taką Radę?
Budowa społeczeństwa obywatelskiego to ważne i trudne zadanie wymagające kształtowania postaw od najmłodszych lat. Mając na celu upowszechnienie idei samorządności wśród młodzieży gimnazjalnej i licealnej doprowadzimy do utworzenia Młodzieżowej Rady Miasta. Będzie ona naturalną szkołą liderów a także czynnikiem integrującym środowiska młodzieżowe, umożliwiającym zabranie im głosu w sprawach publicznych. Młodzi mieszkańcy naszego miasta powinni mieć wpływ na dotyczące ich decyzje samorządu. W Młodzieżowej Radzie Miasta otrzymają szansę wyrażenia swojej opinii w sprawach miasta a także zapoznania się z problematyką prac samorządu.
Centrum Koordynacji Ratunkowej

Dlaczego Centrum określano w programie jako "jedną z najpilniejszych spraw" (i słusznie)?
Jedną z najpilniejszych spraw jest stworzenie zintegrowanego Centrum Koordynacji Ratunkowej i uruchomienie jednego, uniwersalnego numeru alarmowego 112. Zadaniem Centrum będzie skoordynowanie działań wszystkich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo publiczne, stworzenie trwałego i sprawnego systemu łączności pomiędzy służbami (dostęp do wspólnej bazy danych informatycznych) oraz wypracowanie zasad szybkiego reagowania na zgłoszenia o zagrożeniach.

Powstanie warszawskiego Centrum Koordynacji Ratunkowej wpłynie na skrócenie czasu reakcji odpowiednich służb, a to ma szczególne znaczenie w przypadku zdarzeń związanych z ratowaniem życia i zdrowia ludzkiego. Poprawi się też koordynacja działań instytucji odpowiedzialnych za porządek publiczny w Warszawie.
Laboratorium Dziedzictwa Kulturowego Warszawy

Dlaczego i po co?
Istnieje pilna potrzeba ożywienia, unowocześnienia i zmobilizowania warszawskich muzeów do poszukiwania niekonwencjonalnych sposobów dotarcia do odbiorcy. Zajęcia i lekcje muzealne powinny wejść na stałe do programów edukacyjno - wychowawczych jako jedna z form wprowadzania w tradycję i przygotowania do odbioru sztuki. Przygotujemy projekt Laboratorium Dziedzictwa Kulturowego Warszawy, na wzór podziemi muzeum figur woskowych Madame Tussaud w Londynie, w którym poszczególne sale stanowić będą animowane inscenizacje ważnych wydarzeń z historii miasta.
Trudno też powiedzieć, że podjęto jakieś działania, które miałyby zrealizować wizję Warszawskiego Centrum Kongresowego z programu HGW:
Nasza metropolia dotkliwie odczuwa brak Warszawskiego Centrum Kongresowego - budynku targowo - wystawowego oraz festiwalowego. Przy współpracy z kapitałem prywatnym doprowadzimy do jego szybkiej budowy, co pozwoli zapełnić kalendarz międzynarodowych i krajowych imprez wystawienniczych, festiwalowych i targowych o wysokim prestiżu. Zadbamy, by Centrum było funkcjonalną częścią większego kompleksu usługowego, tak aby oferta dla uczestników konferencji oraz osób towarzyszących była szeroka i zróżnicowana.
Odpowiedź z Ratusz w sprawie działań podjętych w okresie grudzień 2006 - październik 2007, aby zrealizować tą inwestycję:
Od grudnia 2005 r. sporządzony jest projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego rejonu Czyste, które wskazują tereny możliwe do takiego zagospodarowania, zgodnie ze Stadium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego m.st. Warszawy uchwalnym 10 października 2006 r. Cały czas istnieje możliwość wystąpienia o lokalizację Centrum w drodze decyzji o warunkach zabudowy w tym rejonie.
W listopadzie 2006 Kazimierz Marcinkiewicz też zapowiadał utworzenie przez miasto Warszawskiego Centrum Kongresowego (WCK), z zapleczem hotelowo-usługowym do 2010.

Oczywiście można tłumaczyć (przykłady znajduję w komentarzach), że przecież są to propozycje dla naiwnych wyborców drugiej strony "którzy są gotowi glosować na tego typu kosmiczne obietnice", a inteligentny wyborca nigdy się na to nie nabierze, bo wie, że priorytety są inne. I że tak najważniejsze było odsunięcie PiSu od władzy.

Można też usłyszeć słynne zdanie "Wiadomo, że kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami", które wypowiedział dyrektor ZTM pytany o obietnicę likwidacji świątecznych rozkładów jazdy.

Proszę bardzo i życzę dalej dobrego samopoczucia.

O działaniach podjętych w sprawach takich jak Warszawskie Centrum Informacji dla Osób Niepełnosprawnych czy Miejski Ośrodek Inicjatyw Społecznych w następnej kolejności.


PS Życzę udanych Świąt bez myślenia o polityce.

21 gru 2007

Weekendowo.

Czyli Pani Prezydent i dyspozytornia według Szkła Kontaktowego. Link.

Co to za straszne czasy nastały, żeby Pani Prezydent gościła w Szkle :)

O jaką dyspozytornię chodzi, można przeczytać w Metro ma nowoczesną dyspozytornię.

Wspólny bilet aglomeracyjny? Nieszybko.

Leszek Ruta wystąpił wczoraj w programie Kontrowersje w TVPInfo. Padło pytanie o wprowadzenie wspólnego biletu aglomeracyjnego, który szumnie zapowiadano na rok 2007.

Odpowiedź była mniej więcej taka: (cytuję z pamięci): Zostały zawieszone negocjacje dotyczące szybkiego wprowadzenia biletu aglomeracyjnego.

O tym, że negocjacje nie potoczyły się tak jak obiecywano w kampanii wyborczej (czyli wszystko miało być szybko, łatwo i przyjemnie) mówiono już wcześniej:

Wspólny bilet aglomeracyjny? Nie w tym roku.

20 gru 2007

O monitoringu w Rzeczpospolitej.

Ciekawy artykuł w Rzeczpospolitej na temat miejskiego systemu monitoringu. Dobrze, że ktoś od czasu do czasu przypomni, jakie są efekty działania systemu i dlaczego tak ważna była jego rozbudowa prowadzona przez poprzednią ekipę.

Cały artykuł dostępny jest w Kamery wypatrzą każdego. Fragment:
Pracownicy monitoringu codziennie nagrywają kilkadziesiąt scen bójek, kradzieży samochodów, włamań, dewastacji lub wypadków drogowych. Rejestrują też sytuacje śmieszne, np. latem kradzież przez małolatów podwórkowej karuzeli.

– Kamera działa tak jak stały posterunek policji – zauważa Marek Maruchniak, szef śródmiejskiej policji.

– Mądrze wykorzystywany monitoring to niezwykle cenna broń w walce z przestępczością – mówią policjanci.

– Tylko w tym roku po sygnałach od pracowników miejskiego monitoringu policjanci interweniowali 11 tysięcy razy – mówi Jacek Gniadek, dyrektor Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu. Najskuteczniejsi byli na Żoliborzu, Bielanach, Śródmieściu i Pradze-Południe. – Zatrzymywali przeważnie sprawców bójek, pobić i niszczenia mienia – dodaje.

Mundurowi przyznają, że monitoring wystraszył przestępców. W ciągu 11 miesięcy tego roku odnotowali w stolicy o 19 tysięcy mniej przypadków łamania prawa niż w tym samym czasie poprzedniego roku. Aż o 30 proc. spadła np. liczba kradzieży samochodów.

– Pod kilkudziesięcioma kamerami w ciągu ostatnich kilku miesięcy nie doszło do ani jednego przestępstwa – potwierdza Jacek Gniadek.
Źródło: Marek Kozubal, Kamery wypatrzą każdego, Rzeczpospolita, link do strony.

Jeszcze ciekawszy fragment opisuje plany rozbudowy uwzględniające zastosowanie technologii rozpoznawania twarzy:
– Przed Euro przy bramkach do metra oraz wejściach na stadiony zostaną zainstalowane kamery identyfikujące rysy twarzy. Skanowane twarze wchodzących będą porównywane z policyjnymi bazami danych – zdradza nasz rozmówca.
Źródło: Marek Kozubal, Kamery wypatrzą każdego, Rzeczpospolita, link do strony.

Pisał o tym już Dziennik kilka tygodni temu:
Władze Warszawy chcą w przyszłym roku wypróbować, a potem kupić system rozpoznający twarze przechodniów, na podstawie nagrań kamer monitoringu - ujawnia "Dziennik".

Jak miałby działać ten system? Wykorzystane będą kamery monitoringu miejskiego - cyfrowe, o najlepszych parametrach obrazu. Ich sygnał zostanie przekazany do bardzo silnych komputerów. - Program wybiera jedną lub kilka klatek na sekundę, to zależy od jego wydajności. Następnie dokonuje detekcji twarzy, czyli odnajduje na obrazie te fragmenty, gdzie widać ludzką twarz - tłumaczy dr inż. Adam Nowosielski z Politechniki Szczecińskiej zajmujący się tą technologią od 8 lat. - Następny etap to ekstrakcja istotnych cech - tłumaczy zawile.

A to właśnie fundament systemu rozpoznawania twarzy - komputer mierzy indywidualne dla każdego człowieka cechy, takie jak rozstaw oczu, odległość oczu od czubka nosa, kącików ust, uszu itp. W ten sposób powstaje geometryczna mapa twarzy, którą komputer porównuje z tak samo przetworzonymi zdjęciami poszukiwanych ludzi. Jeśli uzna, że podobieństwo jest wystarczająco wysokie, wszczyna alarm - wyjaśnia gazeta.
Źródło: Link do strony.

Warto do tego podchodzić z dużą ostrożnością, bo technologia kosztuje dużo, ale nie jest sprawdzona (tak przynajmniej wynikało z lipcowych testów niemieckiej policji, która próbowała wykorzystać oprogramowanie od trzech dostawców).

Czyli najpierw nowe kamery i inwestycje w pracowników monitoringu a później nowe technologie.

Jak się urzędnikom z Gabinetu Pani Prezydent "Instytuty im. Stefana Starzyńskiego" pomyliły.

Drobna rzecz, ale aż trudno uwierzyć, że zostało to zaakceptowane i podpisane przez współpracowników Pani Prezydent z jej Gabinetu.

Dwa miesiące temu przygotowując się do podsumowania pierwszego roku Pani Prezydent, wysłałem do Urzędu listę konkretnych obietnic (w większości utworzenia nowych instytucji), które znalazły się w programie wyborczym Hanny Gronkiewicz Waltz i porozumieniu programowym PO-LiD podpisanym w jej obecności, z pytaniem o stopień ich realizacji.

Odpowiedź przesłana prawie po 2 miesiącach będzie prezentowana w oddzielnych notkach dla każdej obietnicy a na początek jedna rzecz, która mnie zadziwiła.

W porozumieniu programowym PO - LiD (marzec 2007) znajduje się następujące zobowiązanie:
Utworzenie „Instytutu im. Stefana Starzyńskiego” zajmującego się długofalowymi studiami strategicznymi dla stołecznej aglomeracji (koncepcje, analizy, rekomendacje dla polityki urbanistycznej i monitorowanie jakości architektury miejskiej).
I wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że jednostka pod tą samą nazwą (zajmująca się trochę innymi sprawami) już jest:
Instytut Stefana Starzyńskiego to oddział Muzeum Powstania Warszawskiego, który poprzez programy edukacyjne, badawcze, działalność wydawniczą ma propagować wiedzę na temat Warszawy, koncentrując się przede wszystkim na najnowszej historii stolicy oraz na kwestiach związanych z jej obecnym, dynamicznym rozwojem.
Źródło: Link do strony.

Co robią urzędnicy z Ratusza zapytani o działania podjęte w tym roku, aby zrealizować obietnicę o Instytucie z porozumienia programowego PO-LiD? Przysyłają kilka zdań o działalności Instytutu Stefana Starzyńskiego przy Muzeum Powstania Warszawskiego:



A żeby było ciekawiej na czacie zorganizowanym przez Życie Warszawy na początku kwietnia pytałem Panią Prezydent o tworzenie dodatkowych podmiotów odpowiedzialnych za rozwój miasta. Odpowiedziała zapowiadając utworzenie Instytutu „wielodziedzinowego”:
pretm: W poprzednim tygodniu Pani Prezydent powołała Radę Architektury i Rozwoju Warszawy. Jaki jest sens powołania tej rady skoro jest już Rada Urbanistyczno - Architektoniczna a planowane jest również powołanie Instytutu im. Stefana Starzyńskiego (który również miałby zajmować się rozwojem miasta)? Czy nie spowoduje to rozmywania odpowiedzialności za rozwój miasta?

Hanna_Gronkiewicz-Waltz: Jest to na tyle trudna dziedzina, że ważne jest zbieranie opinii, zwłaszcza na tym etapie, kiedy ten rozwój się planuje. Docelowo jedna rada wystarczy, pierwsza oczywiście wynika z obowiązku ustawowego. Instytut będzie wielodziedzinowy, nie będzie dotyczył tylko spraw architektury.
Jak widać z szumnie zapowiadanego Instytutu, który był tak potrzebny, aby pokazać "mamy mieć wizję rozwoju miasta" pozostał tylko szum i wciskanie kitu, że taka instytucja zapowiadana w porozumieniu PO-LiD już jest i działa, bo trudno wierzyć w pomyłkę osób, które musiały przecież widzieć pod czym podpisuje się HGW.

19 gru 2007

Wojewoda realizuje zasadę pomocniczości wobec Pani Prezydent.

Jacek Kozłowski (aktualnie na odcinku Wojewody, rok temu szef kampanii wyborczej Hanny Gronkiewcz Waltz) wycofał większość skarg poprzedniego Wojewody na działania Pani Prezydent. Żadna niespodzianka, zapowiadał to już w pierwszych dniach urzędowania.

Trudno było się spodziewać innej decyzji skoro w kwietniu Jacek Kozłowski ogłosił światu, że bycie na celowniku PiSu to dla Pani Prezydent "spore obciążenie psychiczne". Przy argumencie o biednej i nękanej psychicznie kobiecie, nie wypada nawet wspominać o zastrzeżeniach prawnych.

Co ciekawe Urząd Mazowiecki martwi się o pieniądze wydane na obsługę prawną przez poprzedniego wojewodę:
O tym, że spory i kłótnie są niezwykle kosztowne może świadczyć suma 36 866,21 zł, które Mazowiecki Urząd Wojewódzki wydał na usługi zewnętrznych kancelarii prawniczych, z czego na obsługę sprawy o wygaszanie mandatu Prezydenta m. st. Warszawy wydano 19 371,63 zł.
Źródło: Link do strony.

Dlaczego podawana jest kwota za wszystkie usługi prawne bez wymienienia, jaka część poszła bezpośrednio na spory z Ratuszem? Aby przykryć kwotę 72 000 zł, jaką wydała Pani Prezydent na obsługę prawną świadczoną przez jedną z kancelarii prawnych.

Jeżeli chodzi o te ponad 19 tys. to znam trochę inną kwotę, o którą pytałem w październiku. Dlatego poproszę o przedstawienie konkretnych zleceń i faktur.

Inna wypowiedź z urzędu wojewody:
- Wycofanie skarg wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz nie oznacza, że wojewoda będzie pobłażać działaniom samorządu, które nie powinny mieć miejsca. Po prostu sąd powinien być ostatecznością - tłumaczy rzecznik wojewody Maciej Wewiór.
Źródło: Link do strony.

Kim jest człowiek, który w imieniu wojewody zapowiada, że wojewoda nie będzie pobłażać nagannym działaniom samorządu?

To jeden z twórców Społecznego Komitetu Obrony Samorządności organizującego akcję "Wolna Warszawa". Akcja przedstawiana jako inicjatywa apolityczna (społeczna, obywatelska i niezależna) była organizowana przez współpracownika Pani Prezydent z kampanii wyborczej, czyli rzecznika Wewióra i radnego PO na Targówku. Ani słowem nie wspomniano o tym na stronie akcji.

Ludzie, którzy posunęli się do udawania w mediach, że są "apolitycznymi" obywatelami, aby organizować poparcie dla Hanny Gronkiewicz Waltz, teraz mają kontrolować jej działania (plus np. oświadczenia majątkowe) i sprawdzać, czy są zgodne z prawem? Jasne.

Zapowiedzi nowego szefa warszawskiego PiSu.

Mariusz Błaszczak nowy szef warszawskiego PiSu (choć może trzeba napisać p.o. do czasu następnych wyborów na zjeździe regionu) udzielił wywiadu Rzeczpospolitej.

Fragmenty, które dotyczą zapowiedzi inicjatyw warszawskiego PiSu:
RZ: Ma pan własny pomysł na PiS?

MB: Wygranie kolejnych wyborów. Teraz przegraliśmy, bo zbytnio skupiliśmy się na akcentowaniu walki z korupcją, a za mało pokazywaliśmy pozytywy rządów PiS w kraju i Warszawie.

RZ: Kampanię w stolicy PiS oparł na krytyce Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak można atakować za remonty ulic?!

MB: Rolą opozycji jest wytykać błędy, jak paraliż miasta i nieskoordynowanie remontów czy pomysł przeniesienia Stadionu Narodowego za miasto.

RZ: Można wygrać wybory na krytyce?

MB: Przykład PO wskazuje, że tak (pretm - tylko, że to zły przykład, którego nie należy powtarzać). Bazowała na popkulturowym stereotypie: PiS zły, Platforma dobra i wygrała. Ale jestem przekonany, że przyjdzie otrzeźwienie spod tego uroku PO i Gronkiewicz-Waltz. Ludzie docenią pracę Lecha Kaczyńskiego. PO mówi np. o braku inwestycji. A muzea? Powstania, Sztuki Nowoczesnej, Historii Żydów, Centrum Nauki, Park Technologiczny...

RZ: A gdzie metro, mosty, obwodnice?

MB: Za Lecha Kaczyńskiego wyremontowano ok. 100 km ulic i zaczęły się duże projekty. Miał wizję rozwoju, której PO brak. Np. budżet miasta 2008 r. to głównie drogi. My dostrzegamy też inne potrzeby. Zaproponujemy np., by Warszawa walczyła o organizację Expo 2020 i olimpiady. Chcemy, by stała się metropolią, także administracyjnie. Są założenia do ustawy.
Źródło: Izabela Kraj, Jeszcze nastąpi otrzeźwienie z zauroczenia PO, Rzeczpospolita, link do strony.

Pomysł z Expo był już zgłoszony przez radnych PiSu pod koniec czerwca. Dla zainteresowanych relacja na stronach PiSu: "Radni PiS chcą, by Warszawa była gospodarzem Expo 2020"

Na blogspotcie pojawił się nawet blog "EXPO 2020 Warszawa - Strona poświęcona kandydaturze Warszawy do organizacji Expo w 2020 r", z notką z końca listopada, który jest zapowiedzią strony poświęconej kandydaturze Warszawy. Czy inicjatywy są powiązane? Nie wiem. Jeżeli tak, to dobry pomysł, żeby na takim blogu relacjonować swoje działania.

OK, tylko że te pomysły są znane już od jakiegoś czasu. Potrzeba więcej nowych inicjatyw ułożonych w plan działania i dotyczących również poziomu dzielnic.

18 gru 2007

36 tysięcy 600 złotych brutto za "Warszawa 2007 w skrócie".

Otrzymałem z Wydziału Publikacji i Materiałów Reklamowych Biura Promocji Miasta odpowiedź na pytanie o dodatek promocyjny "Warszawa 2007 w skrócie", który był dołączony do piątkowego Dziennika.

Kwota, którą miasto wydało na przygotowanie i druk publikacji, czyli 36 tysięcy 600 złotych brutto nie jest zaskoczeniem, bo była już opublikowana przez Gazetę Wyborczą.

Ciekawe jest uzasadnienie (cytuję wiadomości, którą otrzymałem a ponieważ jest to odpowiedź na wniosek o dostęp do informacji publicznej, czyli jawnej, to nie traktuję jej jako korespondencji):
Szanowny Panie, odpowiadając na pytanie skierowane do Biura Promocji Miasta na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej, uprzejmie informuję, ze całkowity koszt przygotowania i druku publikacji Warszawa 2007 w skrócie, stanowiącej dodatek do Dziennika, wyniósł 36 tysięcy 600 złotych brutto.

Była to cena wyjątkowo promocyjna. Czterostronicowy dodatek do piątkowego wydania Dziennika kosztuje 20 tysięcy złotych.

Oferta wkładki podsumowujących rok, którą złożył nam Dziennik, przy tej cenie wydawała nam się interesująca. Zdjęcia, które zostały wykorzystane w dodatku pochodziły w dużej mierze z konkursu zorganizowanego przez Biuro Promocji Miasta pt. Mój jest ten kawałek Warszawy.

Uznaliśmy, ze taka publikacja jest też okazją do ich prezentacji i tym samym uhonorowania ich autorów.
Zdjęcia Pani Prezydent np. na spotkaniu z wicemistrzami w piłce ręcznej raczej nie pochodzą z konkursu "Mój jest ten kawałek Warszawy". Chyba, że była jakaś specjalna kategoria pod tytułem "Jak najlepsze zdjęcie Pani Prezydent, kiedy wytrwale pracuje dla pomyślności Stolicy i jej mieszkańców".

Warto też zauważyć, że w dodatku nie ma słowa o tym, że jakieś zdjęcia pochodzą z tego konkursu, więc trudno stwierdzić które są które.

Ale z drugiej strony gratulacje dla Dziennika. Zamiast zrobić swoje własne podsumowanie pierwszego roku prezydentury HGW, dostali dodatek promocyjny z Ratusza w tym temacie i jeszcze na tym zarobili.

A reszta reklamodawców niech się nie daje nabierać na ceny z oficjalnego cennika i od razu na wstępie negocjuje rabaty "jak dla Pani Prezydent Waltz".

Czy nastanie era przejrzystości?

Jeżeli zapowiedzi wprost.pl z poprzedniego tygodnia był prawdziwe to do dzisiaj wszystkie ministerstwa miały wysłać do Pani Minister Julii Pitery kopie wyciągów ze służbowych kart kredytowych ministrów, wiceministrów i dyrektorów generalnych.

Jeżeli tak się stanie to za chwilę poznamy szczegóły służbowych wydatków poprzedniej ekipy. Będzie jak znalazł na okres przedświąteczny, kiedy nie ma innych newsów. Tabloidy zapewne już ostrzą noże i widelce. Jakiemuś niepopularnemu ministrowi wyciągnie się kolację w restauracji, być może z zagranicznymi gośćmi a przecież mógł zamówić z KFC. Nawet dowieźliby do ministerstwa.

No, ale niech się martwią ci, którzy mają coś na sumieniu.

Podoba mi się ta zapowiedź przejrzystości, bo jakoś nie zauważyłem, żeby Ratusz pod rządami koleżanki partyjnej Pani Minister był bardzo chętny do współpracy przy pokazywaniu niektórych informacji. Niech przykładem będą do dzisiaj nieujawnione umowy, jakie wykonywała Pani Prezydent w okresie grudzień - kwiecień, publikowanie zamawianych sondaży opinii publicznej czy wydatki na zewnętrzne kancelarie w ramach obrony mandatu.

Przykładowo wyciągnięcie informacji o 72 000 zł dla kancelarii profesora Kuleszy oznaczało 2.5 miesięczne oczekiwanie na łaskawość urzędników, którzy przy pierwszym podejściu odmówili przekazania tej informacji. Do dzisiaj nie wiedziałbym, jaka jest to kwota, gdyby nie skarga do Rzecznika Informacji Publicznej w Urzędzie Miasta, który jest odpowiedzialny za "podejmowanie działań w przypadkach powzięcia wiadomości o tworzeniu przez komórki organizacyjne Urzędu nieuzasadnionych barier w dostępie do informacji publicznej".

Z tymi informacjami o wydatkach mam pewne wątpliwości, bo Julia Pitera nie mogła zagwarantować, że wydatki z kart służbowych ministrów z jej rządu, będą publikowane z taką samą gorliwością jak poprzedniego, ale niezrażony tym postanowiłem sam działać ku chwale nowej ery przejrzystości.

Dlatego w piątek wieczorem wysłałem do Gabinetu Pani Prezydent Waltz prośbę o przesłanie kopii wyciągów z kart kredytowych za okres grudzień 2006 - grudzień 2007, które wykorzystywane są przez Panią Prezydent, zarząd miasta lub Gabinet Prezydenta. Wiem już z artykułu w Gazecie Wyborczej z połowy tego roku, że część kart zlikwidowano (nie jestem przekonany czy jest to zgodne z ideą przejrzystości wydatków, bo ucieka możliwość kontroli), ale dlatego poprosiłem również o wyciągi z kart zlikwidowanych do czasu, kiedy zakończono ich używanie.

Poczekamy i zobaczymy jak idea przejrzystości, której przewodzi Julia Pitera jest realizowana przez Ratusz. Pewnie nie będzie tam nic ciekawego, więc nie ostrzę sobie zębów. Ale jak przejrzystość to przejrzystość.

17 gru 2007

O nocnej "komunikacji strachu" raz jeszcze.

Tydzień temu Życie Warszawy w artykule "Komunikacja strachu" opisało problem braku bezpieczeństwa w nocnych autobusach. Więcej w O "skulony ochroniarz bał się reagować".

Dzisiaj serwis Gazety Wyborczej relacjonuje kolejny przypadek:
Na przystanku autobusowym Dworzec Centralny w Warszawie trzech mężczyzn pobiło kierowcę nocnego autobusu, ponieważ ten zwrócił im uwagę, że w autobusie się nie pali.

Jak poinformował nas jeden ze świadków zajścia, do pobicia doszło o godz. 2.30 w nocy z piątku na sobotę. Autobus linii N14 stał na pętli. W tyle siedziało trzech młodych, około dwudziestoletnich mężczyzn. Palili papierosy. Kierowca wysiadł z szoferki podszedł do nich i zwrócił im uwagę, że w autobusie się nie pali. Gdy się od nich odwrócił i wracał na przód pojazdu, jeden z chłopaków podszedł do niego i zaczął go bić. Za moment dołączył drugi. Gdy kierowca upadł na podłogę, młodzi bandyci uciekli z autobusu.

Policja złapała jednego z napastników. Całej trójce grozi do 5 lat więzienia. Kierowca został przewieziony do szpitala. Nie stwierdzono poważnych obrażeń. Na drugi dzień wyszedł do domu.
Źródło: Alert24.pl, Chuligani pobili kierowcę autobusu!, link do strony.

Czy gdyby chuligani weszli do autobusu oznakowanego widocznym napisem "Ten pojazd jest objęty monitoringiem" i mieli świadomość, że ich twarze zostały zarejestrowane na zapisie wideo, to czy nie zastanowiliby się dwa razy zanim zaatakowaliby kierowcę, lub współpasażera?

Nawet gdyby to zrobili i nie zostali złapani na gorącym uczynku, to za chwilę ich rysopis znany byłby Policji, która odtworzyłaby zapis, a następnego dnia na tej samej linii (lub dziennych pokrywających się z trasą tej nocnej) pojawiłyby się plakaty z ich zdjęciami i prośbą o pomoc w ich znalezieniu.

Jeżeli plany Ratusza zostaną zrealizowane to niedługo wejdzie w życie podwyżka biletów. Mam nadzieję, że jakaś część z uzyskanych środków zostanie przeznaczona na inwestycje w bezpieczeństwo.

Napiszę raz jeszcze: Skoro możemy wydać 3.5 miliona na zabawę sylwestrową to powinno być nas stać na zapewnienie bezpieczeństwa tym, którzy wożą warszawiaków nocnymi autobusami.

A jeżeli mówimy już o bezpieczeństwie, to fragment artykułu (dziękuję za link) z dzisiejszej Rzeczpospolitej:
Bunt w Straży Miejskiej. Funkcjonariusze z elitarnych jednostek, wyszkoleni do wspierania policji, nie chcą wykonywać tak błahych poleceń, jak... walka z wiewiórką czy pilnowanie fontanny.

Do redakcji „Rz” przyszli strażnicy z Referatu Patrolowo-Interwencyjnego i Wydziału Specjalistycznego. Są to specjalnie szkoleni funkcjonariusze, którzy mają wspierać policję w poważnych akcjach. – Szlag nas trafia, kiedy mamy jechać do wiewiórki – zaczynają opowieść, z której śmieje się cała SM.

Dyspozytorka wysłała patrol „reagusów”, czyli tych z Referatu Szybkiego Reagowania, do parku Agrykola. Na drzewie siedziała wiewiórka i rzucała w spacerowiczów orzeszkami. Jechali w korkach przez godzinę, by obejrzeć wiewiórkę. – Nic więcej nie mogliśmy zrobić, bo żaden z nas nie potrafi stwierdzić, czy zwierzak jest chory na wściekliznę, czy się bawi. Od tego jest patrol ekologiczny – mówi strażnik.

Innym razem „reagusów” wysłano do... pilnowania kamer monitoringu miejskiego (pretm - to chyba jest jakiś absurd, żeby pilnować kamer, które mają pilnować porządku) i fontanny w jednym z parków.

– Fontanna była notorycznie malowana sprejem, a kamery drogie, więc mógł je ktoś ukraść. Stali więc nasi koledzy w parku, nawet fajną robotę mieli, spokojną – żartowali strażnicy.

Najczęściej „reagusy”, których wyszkolenie jest prawie dwukrotnie droższe niż zwykłych strażników, kierowani są na interwencje przy źle zaparkowanych samochodach. Stoją np. z lizakami na Chmielnej, bo ulica, która ma być pasażem dla pieszych, stała się bezpłatnym parkingiem. – W tym czasie do bójek wysyłane są gorzej przygotowane patrole – mówi strażnik. – To może się źle skończyć.
Źródło: Robert Rybarczyk, Nie chcą poskramiać wiewiórek, Rzeczpospolita, link do strony.

Przynajmniej wiewiórka może się czuć bezpiecznie. Ciekawe jak samopoczucie u szefa Straży Miejskiej po takich artykułach.

O "watch" blogach słów kilka.

Poproszono mnie o krótki komentarz na temat blogów typu "watch" dla projektu Polska Wybiera 2007 Warsztatów Analiz Socjologicznych. Zamieściłem też kilka swoich ulubionych przykładów.

Jeżeli ktoś byłby zainteresowany to notka znajduje się w Salonie 24 na blogu "nieregularnik Warsztatów Analiz Socjologicznych":

"Michał Pretm" twórca www.hgw-watch.pl dla Warsztatów Analiz Socjologicznych

Kolejny propagandzista. Ku chwale Pani Prezydent.

Kłamstewka rano, kłamstewka po południu i kłamstewka wieczorem. Wszystko po to, aby Hanna Gronkiewicz Waltz prezentowała się lepiej niż jest w rzeczywistości.

Z wywiadu Leszka Ruty (dyrektor ZTM) w gazecie Echo Miasta:
Stefan Wroński: Jeździ Pan czasem komunikacją miejską?

Leszek Ruta: - Oczywiście, bo to najszybszy i najtańszy sposób poruszania się po mieście.

Nietypowy urzędnik z pana...

- Nie sądzę. Komunikacją jeździ nawet Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ostatnio namawiałem ją nawet żeby robiła to jak najczęściej. Nawet codziennie.

Zgodziła się?

- Pani prezydent dobrze zna zalety komunikacji miejskiej...
Źródło: Link do strony.

To "Komunikacją jeździ nawet Hanna Gronkiewicz-Waltz." w rzeczywistości oznacza, że Pani Prezydent kilka razy w roku podjedzie metrem na jedną ze stacji, jeżeli ma potrzebę zaprezentowania jakieś decyzji z nim związanej. Ale brzmi tak, jakby jeździła komunikacją miejską regularnie.

A jak wygląda sprawa z autobusami i tramwajami?

Super Express:
Choć już rok rządzi w Ratuszu, Hanna Gronkiewicz-Waltz (55 l.) wciąż nie wie, jak naprawdę żyje się w stolicy.

- To bilety można kupić u motorniczego? - pytała wczoraj zdziwiona pani prezydent, wsiadając do tramwaju. Tak, tak - tramwaju. Zaprosiliśmy bowiem szefową Warszawy na przejażdżkę po mieście. Chcieliśmy pokazać stolicę, jakiej nie widać z okna Ratusza czy z tylnego siedzenia służbowej limuzyny. I okazało się, że wiele rzeczy umyka pani prezydent. Dlatego w "13" jadącej z Pragi na Wolę pokazaliśmy prawdziwe problemy warszawiaków.
Źródło: Link do strony.

Echo Miasta, wywiad z Panią Prezydent:
Może powinna im (pretm - urzędnikom) Pani dać dobry przykład i sama przesiąść się do autobusu?

- Przyznam się bez bicia - odkąd zostałam prezydentem, autobusem jechałam tylko raz. Ale czasem jeżdżę metrem. Na spotkania, konferencje, czy kiedy mam do załatwienia sprawę w urzędzie dzielnicowym na Mokotowie, Ursynowie, czy na Żoliborzu.
Źródło: Link do strony.

16 gru 2007

Jeszcze w sprawie dodatku promocyjnego.

W nawiązaniu do Zakochaj się w sukcesach Pani Prezydent. Natychmiast i bez słowa sprzeciwu, czyli mojego południowego sobotniego tekstu o dodatku promocyjnym miasta st. Warszawy "Warszawa 2007 w skrócie", który ukazał się w piątkowym Dzienniku.

Nie tylko moim wnioskiem o dostęp do informacji publicznej z pytaniem o koszty przygotowania i publikacji tego dodatku (wysłanym wczoraj) będę musieli się zająć urzędnicy z Gabinetu Prezydenta. Podobne pytania do Pani Prezydent opublikowało Stowarzyszenie „Obywatele dla Warszawy”.

Można je przeczytać w Ile kosztuje tanie państwo w Warszawie?

AKTUALIZACJA 23:20

Zainteresowała się również Gazeta Wyborcza w poniedziałkowym artykule Skrytykowany folder prezydent Warszawy. Fragment:
30 tys. zł wydał ratusz na folder podsumowujący rok rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO). - Pani prezydent złamała prawo. Za pieniądze miasta uprawia polityczną propagandę - sądzi Maciej Białecki, były polityk PO.

16-stronicowy folder reklamowy ratusza ukazał się jako piątkowy dodatek do "Dziennika". "Minął rok mojej prezydentury, warto więc go podsumować i podziękować warszawiakom za ten czas" - pisze na początku Hanna Gronkiewicz-Waltz.

A w środku wykaz kilkudziesięciu imprez, jakie odbyły się w tym roku w Warszawie. Pierwszą informacją z czerwca, na jaką natyka się czytelnik, jest: "Zaczęły się wakacje". Na prawie na każdej stronie znalazło się zdjęcie pani prezydent: w otoczeniu polskich wicemistrzów piłki ręcznej, wmurowującej kamień węgielny pod Muzeum Historii Żydów Polskich czy z autobusem w ręku na ogłoszeniu przetargu na II linię metra.

Folder, który przygotowało biuro promocji miasta, ma być też poradnikiem na przyszły rok. Dodatek kosztował 30 tys. zł.

- Z niego dowiedziałem się, że w letni upalny wieczór w Warszawie mogę wziąć koc lub leżak i pójść do parku. To fuszerka ociekająca wazeliną - ocenił Jan Artymowski, były lider młodzieżówki PO.

Inaczej widzi to Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza. - Idea była prosta: chcieliśmy pokazać, że w Warszawie przez ten rok dużo się działo. A przy okazji zaprosić mieszkańców stolicy na sylwestra - zapewnia.
Źródło: Dominika Olszewska, Skrytykowany folder prezydent Warszawy, Gazeta Wyborcza Stołeczna, link do strony.

15 gru 2007

Nielegalny handel uliczny? Sprzedać parasole i usankcjonować.

W marcu miasto zapowiedziało koniec akcji usuwania nielegalnego handlu z chodników. Przystąpiono do przygotowania zasad organizacji handlu na ulicach.

Ostatnia informacja, jaką otrzymałem od urzędu w tej sprawie w połowie października była taka, że "Prace nad wdrożeniem Polityki dotyczącej handlu obwoźnego na terenie m.st. Warszawy dobiegają końca."

Rzeczpospolita w artykule "Uliczny handel pod parasolem" zaprezentowała jeden z pomysłów osób odpowiedzialnych za przygotowanie nowych zasad na usunięcie z ulic nielegalnych sprzedawców:
Kremowe parasole z dużym logo miasta „Zakochaj się w Warszawie” mają stanąć w miejscach przeznaczonych do handlu naręcznego. Wyznaczą je rady dzielnic. To pomysł na usunięcie z ulic nielegalnych sprzedawców.

– Nie jest nowy – przyznaje wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak. – Takie miejskie parasole stoją we Wrocławiu i Krakowie.

O miejscu, gdzie się pojawią, zdecydują zarządy dzielnic. I to urzędnicy dzielnicowi będą pobierali opłaty targowe. W miejskim biurze działalności gospodarczej pozostanie tylko oddział do specjalnych poruczeń, który będzie bez zapowiedzi przeprowadzał kontrole na ulicach. Według jakich zasad dzielnice będą wyznaczać miejsca naręcznego handlu, nie wiadomo. – Są dwie metody. Można usankcjonować obecne skrzyżowania czy ciągi ulic, gdzie nielegalny handel kwitnie, ale można też spróbować uregulować sprawę odgórnie – podpowiada wiceprezydent.

Każdy, kto będzie chciał sprzedawać towar w wyznaczonym miejscu, będzie musiał kupić od miasta parasol: mały o średnicy 1 m lub duży o średnicy 2 m. Koszt parasola to ok. 100 – 120 zł. Po podpisaniu umowy handlujący dostanie identyfikator.

Czym będzie można handlować pod parasolem?– Właściwie wszystkim, na co zezwala sanepid – przypuszcza wiceprezydent. – Nie wyobrażam sobie na przykład sprzedawania artykułów spożywczych bez opakowania. Ale już zafoliowane, chyba tak.

Z wyliczeń ratusza, po konsultacji w dzielnicach, wynika, że w całym mieście mogłoby stanąć ok. 1 – 1,2 tys. takich parasoli.
Źródło: Monika Górecka-Czuryłło, Uliczny handel pod parasolem, Rzeczpospolita, link do strony.

Mamy już palmę, więc duże parasole plażowe wzdłuż reprezentacyjnych ulic są faktycznie idealne do kompletu.

"Można usankcjonować obecne skrzyżowania czy ciągi ulic"? I teraz wystarczy parasol, identyfikator, aby rozstawiać stragany z płytami DVD, butami, bielizną? Czy ktoś to przemyślał?

Zakochaj się w sukcesach Pani Prezydent. Natychmiast i bez słowa sprzeciwu.

Nie ma takiej rzeczy, do której nie posunąłby się Ratusz, aby promować Hannę Gronkiewicz Waltz i jej osiągnięcia. Nikt tam nie przejmuje się krytycznymi ocenami pierwszego roku, wystawionymi nawet przez media przychylne Pani Prezydent w trakcie kampanii wyborczej 2006.

Tym razem jako narzędzie wciskania nam propagandy sukcesu za nasze pieniądze posłużył dodatek promocyjny miasta st. Warszawy "Zakochaj się w Warszawie - Warszawa 2007 w skrócie", na który trafiłem we wczorajszym Dzienniku. Na szesnastu kolorowych stronach znalazły się zdjęcia z mijającego roku i słowo wstępne Pani Prezydent.

Opisywane wydarzenia są przeróżne. Od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, przez nocne metro i regulamin organizacyjny urzędu do Mistrzostw Warszawy w Breakdance. Śmiesznie wygląda notka o wpisaniu piwnic pod dawnym Pałacem Saskim do rejestru zabytków w momencie, kiedy to ta administracja sprzeciwiała się zachowania części fundamentów.

Na prawie co drugiej stronie znajduje się zdjęcie Pani Prezydent, abyśmy nie zapomnieli, komu zawdzięczamy to całe szczęście. Na przykład postanowiono po raz kolejny przypomnieć warszawiakom, że Pani Prezydent spotkała się z wicemistrzami świata w piłce ręcznej i wręczyła im złote odznaczenia z wizerunkami warszawskiej Syrenki. Zdjęcia z siatkarzami o dziwo zabrakło.

Kilka skanów:







Tak się bawi ekipa wyśmiewająca innych za propagandę sukcesu i pokazówki z pijarem. W poniedziałek urzędnicy znajdą w skrzynce mailowej pytanie o koszt publikacji tego dodatku promocyjnego.

14 gru 2007

O podglądaniu korków w systemie monitoringu mobilnego.

Wczoraj stojąc w korku przypomniałem sobie, że jeszcze nie pisałem na temat serwisu internetowego infoKorki, który został uruchomiony przez miasto prawie dwa tygodnie temu.

Na początek w ramach systemu monitoringu mobilnego zainstalowano kamery nad 6 skrzyżowaniami a informacje tekstowe z wybranych skrzyżowań są aktualizowane co godzinę od 7 do 18 i co dwie godziny w pozostałej części dnia.

Zapowiedzi przy okazji uruchomienia serwisu były zachęcające.

Pani Prezydent:
Mam nadzieję, że informacja jaką dostarcza kamery monitoringu mobilnego wszystkim ułatwi poruszanie się po stolicy.
Źródło: Link do strony.

Życie Warszawy w artykule "Warszawa stoi, ale może ruszyć":
Pojawiła się szansa na rozluźnienie korków w Warszawie. Teraz nie wychodząc z domu można sprawdzić przejezdność ulic. Stało się to za sprawą mobilnego systemu monitoringu. Specjalne kamery przesyłają do internetu obraz z sześciu skrzyżowań.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wyraziła nadzieję, że system poprawi komfort jazdy samochodem w stolicy. Kierowcy będą mogli sprawdzić, jakim objazdem ominąć na przykład remont. Pani prezydent dodała, że chce, aby system był przyjazny dla użytkownika, dlatego sytuację na drogach będzie można także sprawdzić korzystając z telefonu komórkowego.
Źródło: Link do strony.

Duży entuzjazm, biorąc pod uwagę, że ktoś pod jednym z artykułów napisał: "jak wychodzę z pracy to nic nie muszę sprawdzać w internecie, o 17 na bank wszędzie są korki!".

Faktycznie serwis jest elegancko wykonany i miły dla oka. Natomiast, jeżeli chodzi o ilość informacji dostępnych dla kierowców, ich aktualizacje i szczegóły to pewnie jeszcze dużo pracy pozostało do wykonania. Niech przykładem będzie porównanie, jaką ilość danych można podglądać np. na stronach londyńskiego Traffic News (serwis miejski) aktualizowanego 24/7 co 5 minut i w sekcji Live travel news.

Ekran z serwisu InfoKorki:



Ekrany z serwisu Traffic News:







Dla porównania warto rzucić okiem na londyński serwis. Więcej o systemie w TfL launches Traffic News, a real time interactive map to beat congestion.

No i podstawowe pytanie brzmi: Czy faktycznie ktoś korzysta z warszawskiego serwisu sprawdzając przed wyjazdem sytuację na ulicach? Mam wrażenie, że taki rozbudowany serwis najlepiej służyłby np. lokalnym stacjom radiowym, które podawałby zaktualizowane informacje kierowcom.

Zobaczymy za jakiś czas jak serwis infoKorki będzie się rozwijał.

Weekendowo.

"Miał przyjechać Donald, ale z Kancelarii Premiera wysłali tylko zastępstwo".


Zdjęcie ze strony miasta.

12 gru 2007

"Umowy o dzieło, zlecenia lub inne" raz jeszcze.

W artykule Dziennika "Pani Prezydent nie słucha już Ducha Świętego" znajduje się taka wypowiedź Hanny Gronkiewicz Waltz:
"Pisanie opinii prawnych i wykłady na dwóch uniwersytetach to dla mnie w tym wieku za mało. Talenty, jak mówi Biblia, powinno się mnożyć."
Źródło: Link do strony.

Odważne stwierdzenie pamiętając o obietnicach z kampanii wyborczej o "poświęceniu się dla Warszawy". Tylko, że później Pani Prezydent żali się w wywiadach, jak to nie była w kinie od miesięcy i że nie mogła pójść z wnukiem do opery. Jak widać nie wynika to z ilości obowiązków prezydenta Warszawy, ale z decyzji Pani Prezydent o "pomnażaniu talentów" a tak naprawdę pomnażaniu własnych dochodów (plus działalności partyjnej).

To kolejny prawie niedotknięty temat przez dociekliwe media. Dopiero ostatnio przy okazji podsumowań zwrócono na tą sprawę uwagę.

Kiedy przeczytałem o tych opiniach prawnych na których przygotowanie Pani Prezydent znajduje jeszcze czas w napiętym grafiku, przypomniałem sobie pismo od współpracowników Pani Prezydent, którzy odmówili udzielenia informacji o umowach (umowy o dzieło, zlecenia lub inne) realizowanych przez Panią Prezydent.

Pomiędzy oświadczeniem majątkowym z grudnia (oświadczenie początkowe) a oświadczeniem z kwietnia (oświadczenie coroczne) Pani Prezydent przybył dochód ponad 10 tys zł ze wspomnianej kategorii "umowy o dzieło, zlecenia lub inne".

Urząd zapytany o listę umów i podmioty, z jakimi te umowy były zawierane odpowiedział, że nie może udzielić tej informacji, ponieważ "informacja o dochodach uzyskiwanych przez Panią Hannę Gronkiewicz Waltz z innego tytułu niż sprawowanie funkcji Prezydenta m.st Warszawy jest informacją dotyczącą spraw prywatnych a nie informacją publiczną".

Całe pismo w To są prywatne sprawy Pani Prezydent.

Ponieważ teraz podobno nastała era przejrzystości wraz z przyjściem Julii Pitery do władzy, która tak chętnie lustruje wyciągi z kart kredytowych to może Ratusz powinien się dostosować i pokazać listę podmiotów, dla których Pani Prezydent w ostatnim roku pisała opinie prawne (zakładając, że o nie chodzi w oświadczeniu majątkowym).

Może któryś z dociekliwych dziennikarzy o tą sprawę zapyta? W ramach promocji przejrzystości.

Włodzimierz Paszyński, czyli czego nie boją się warszawskie władze.

Przy okazji uroczystego otwarcia "Hyde Parku" przed Pałacem Kultury wiceprezydent Paszyński powiedział:
Wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński powiedział, że otwarcie Forum Wolności Słowa ma charakter symboliczny.

"Władza warszawska nie boi się takich miejsc, w których można artykułować różne poglądy, które - jak sądzę - nie zawsze będą poglądami miłymi".
Źródło: ika, Polski "Hyde Park" przed Pałacem Kultury i Nauki, Rzeczpospolita, link do strony.

Czy Panowie Tomasz Andryszczak i Jarosław Jóźwiak z Gabinetu Pani Prezydent też podzielają te poglądy? Jakoś nie zauważyłem :)

"O sprawie doniósł użytkownik internetu".

Materiał z programu Wydarzenia w temacie wydatków na kancelarię prawną:


AKTUALIZACJA

Życie Warszawy
w sprawie 72 000 zł. Na miejscu gazety zamiast docinków w stronę portalu, zadałbym sobie pytanie, dlaczego jej dziennikarze nie zainteresowali się tak drażliwą dla Ratusza sprawą w połowie września:
Hanna Gronkiewicz-Waltz została wczoraj bohaterką starej-nowej afery. Tym razem powróciła sprawa jej walki o zachowanie fotela prezydenta Warszawy. Wczoraj na swoim blogu Jan Pospieszalski przypomniał artykuł sprzed paru miesięcy. Jego autor (pretm - ach ta maniera nie wspominania o źródle tej informacji) napisał, że Ratusz zapłacił z miejskiej kasy 72 tys. zł kancelarii prawniczej za reprezentowanie prezydent i miasta w sporze o wygaśnięcie mandatu.

Zaraz potem jeden z internautów przesłał e-mail do dużego serwisu sieciowego, w którym twierdził, że udało mu się „dotrzeć” do kompromitujących prezydent informacji. Dziennikarze serwisu puścili historię w obieg. Tymczasem... cała sprawa została wyjaśniona (pretm - nie została, bo nikt z Ratusza nie odpowiedział na najistotniejsze pytanie) jeszcze we wrześniu. Już wtedy Ratusz przyznał, że zapłacił za prawnika 72 tys. zł, i zapytał, ile na prawników wydał wojewoda, który chciał odwołać prezydent. Wojewoda stwierdził, że nic.
Źródło: Link do strony.

"Wojewoda stwierdził, że nic"? Nie do końca prawda, bo otrzymałem z urzędu wojewódzkiego informację, że większość czynności prawnych była przeprowadzana przez prawników z Wydziału Prawnego a na dodatkowe opinie wydano 7 800 zł. O tym też pisałem we wrześniu.

11 gru 2007

O "skulony ochroniarz bał się reagować".

Fragment z artykułu "Komunikacja strachu", który ukazał się w Życiu Warszawy kilka dni temu:
W nocnych autobusach wciąż jest niebezpiecznie. Mimo że w niektórych pojazdach jeżdżą ochroniarze i zamontowano monitoring, na niewiele się to zdało. W weekendowym wydaniu ŻW informowaliśmy o wielkiej bijatyce, do jakiej doszło w autobusie linii N35. Na trasie do Ursusa w nocy z czwartku na piątek doszło do regularnej bijatyki.

– W poprzedni weekend wracałam nocnym autobusem do Falenicy. Na tyle pojazdu grupa wyrostków w piwami w rękach rozkręcała imprezę – mówi Aleksandra Przemyk.– A z przodu siedział skulony ochroniarz i bał się reagować. Nawet mu się nie dziwię, sam przeciwko kilku nic by nie zdziałał. Ale dlaczego nie zadzwonił po cichu po policję?

Nie wiadomo, do ilu incydentów dochodzi w nocnych autobusach, bo policja nie prowadzi takich statystyk, a i kierowcy nie zawsze je zgłaszają. Może więc czas, by miasto i policja stworzyły system bezpieczeństwa z prawdziwego zdarzenia? Taki, przy którym warszawiacy nie będą bali się jeździć autobusami.
Źródło: Link do strony.

Tu naprawdę nie trzeba odkrywać Ameryki. Niech ludzie z Ratusza i ZTM pojeżdżą po świecie, zobaczą na żywo, zbiorą najlepsze praktyki i zaczną np. od zwiększenia inwestycji w monitoring (sama kamera w opisanych przypadkach nie pomoże, ale powinna działać odstraszająco) i specjalnych zespołów policjantów lub strażników miejskich (a nie ochroniarzy) dedykowanych do komunikacji miejskiej.

Jeżeli stać nas na wydanie ponad trzech milionów zł na kilka godzin zabawy sylwestrowej, to powinno nas też stać na inwestycje w bezpieczeństwo.

O monitoringu w transporcie miejskim pisałem w "Realizacja obietnic o bezpiecznej komunikacji z programu Pani Prezydent."

Przykładowo w Londynie (8 000 autobusów monitorowanych przez 60 000 kamer nagrywających) miesiąc temu przeprowadzono testy technologii pozwalającej na przesyłanie obrazu z kamer na żywo do centrum monitoringu. Na ten moment zaprzestano kolejny testów, aby jeszcze raz przeanalizować korzyści, które są możliwe do uzyskania i koszt. Ale ponieważ nie było problemów technicznych to brzmi zachęcająco na przyszłość.

Inne notki w tym temacie:

Obietnice o bezpiecznej komunikacji a 28 ochroniarzy,
PiS zadaje dobre pytania o bezpieczeństwo mieszkańców,
MZA i kamery w 50 miejskich autobusach.

News a dokładniej old news. Rzecznik tłumaczy się z wydatków na zewnętrznych prawników.

Wiadomość na onet.pl:


"Użytkownik Onet.pl dotarł do pisma". Wyjątkowo zabawne.

Znamy? Tak, bo o tym pisałem już 17 września w 72 000 złotych.

AKTUALIZACJA

Onet.pl postanowił zapytać o swój "news" rzecznika Ratusza. Tomasz Andryszczyk odpowiedział tak:
- Nie wolno kwestii kosztów ekspertyzy prawnej odrywać od politycznego kontekstu, w jakim ta sprawa się rozgrywała: obrony mandatu zdobytego w demokratycznych wyborach – powiedział w rozmowie z Onet.pl Tomasz Andryszczyk, rzecznik stołecznego Ratusza.

Andryszczyk powiedział, że zamawianie zewnętrznych ekspertyz prawnych, zwłaszcza w ważnych dla samorządu sprawach, nie jest niczym nietypowym. Rzecznik przypomniał, że również wojewoda korzystał z zewnętrznych opinii prawnych i ze walka o mandat Hanny Gronkiewicz-Waltz była "niemal walką o charakterze konstytucyjnym”

- To nie był tylko problem Warszawy, to był problem wielu miast i gmin w Polsce, które wybrały swoich prezydentów i burmistrzów i których mandaty zakwestionowano – mówi Andryszczyk, który dodaje – To nie prezydent Warszawy wywołała ten konflikt, to nie był spór o charakterze prywatnym, dlatego wydatek na zewnętrzną ekspertyzę prawna także nie był wydatkiem, który można poddać w wątpliwość.

Rzecznik stołecznego Ratusza powiedział także Onet.pl, że o ile na ekspertyzę w tej sprawie wydatkowano 72 tysiące złotych, to na nowe wybory (w przypadku gdyby mandat Hanny Gronkiewicz-Waltz, na którą głosowało ponad 300 tys. mieszkańców Warszawy, został zakwestionowany) wydano by prawie 3 miliony złotych.
Źródło: Wiadomości Onet.pl, 72 tys. zł za ekspertyzy ws. Gronkiewicz - Waltz, link do strony.

Kilka słów komentarza, odkładając na bok retorykę "walka o charakterze konstytucyjnym", bo wydaje mi się, że jest jakaś granica absurdu z którym należy dyskutować.

Sprawa nie dotyczy tylko ekspertyz (profesor Kulesza pisał skargę do WSA a nie ekspertyzę i reprezentował HGW przed sądem) to po pierwsze. Po drugie pytanie brzmi: Dlaczego nie skorzystano do wykonania czynności prawnych z pomocy miejskich prawników? Na to pytanie konsekwentnie nie ma odpowiedzi.

I na koniec: Kiedy wreszcie ludzie w Ratuszu zrozumieją, że to Pani Prezydent nie dopełniła obowiązku określonego w ustawie (a który mógł być wypełniony przez większość innych prezydentów i burmistrzów) i w momencie kiedy wojewoda wydał zarządzenie zastępcze o wygaszeniu jej mandatu ustawa nie była zakwestionowana przez TK.

10 gru 2007

"Ma być oznaka radości", czyli instrukcja jak spontanicznie witać Panią Prezydent.

Otrzymałem filmik (duże podziękowania dla autora, nie wiem czy życzyłby sobie imienne podziękowania, jeżeli tak to wtedy poprawię) sprzed rozpoczęcia sobotniej uroczystości na placu Zamkowym z udziałem Pani Prezydent.

Maciej Dowbor tłumaczy zgromadzonej publice, z jaką radością ma powitać na scenie Panią Hanię: "Słuchajcie, bo musi być tak, że normalnie jak Pani Prezydent się tu pojawi to my wszyscy mamy być szczęśliwi, że tu będzie Euro, że będzie metro, że będzie więcej dróg i wszystko."

Notatki podesłali chłopcy z wydziału prasowego Ratusza, czy to własna inicjatywa? Bo może wyjdzie efektywniej i efektowniej, jak polecenie służbowe dostaną miejscy urzędnicy i będą pojawiać się na uroczystościach z Panią Prezydent i wzbudzać entuzjazm?

A Maciej Dowbor niech następny razem uważa, bo mu od tej wazeliny mikrofon z łapki wypadnie.

Klip:

Łaskawcy.

Z dzisiejszego tekstu w dzienniku Polska o protestach przeciw targowisku przy ul. Marywilskiej:
- Nie musieliśmy pomagać kupcom, którzy dotychczas handlowali na Stadionie Dziesięciolecia, bo pracowali na terenie należącym do Skarbu Państwa. A jednak odpowiedzieliśmy na potrzeby kilku tysięcy osób - tłumaczył tę decyzję (wybranie lokalizacji przy Marywilskiej) wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak.
Źródło: Piotr Olechno, Bazar precz z Białołęki, Polska, link do strony.

To wyjątkowa wypowiedź, jeżeli pamiętamy relacje prasowe z kampanii wyborczej, kiedy kandydatka na prezydenta Hanna Gronkiewicz Waltz odwiedzała kupców na Stadionie X lecia i obiecywała im pomóc przy przeniesieniu do nowej lokalizacji:
Pytamy kandydatów: Co ze Stadionem Dziesięciolecia?

Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO): - Właścicielem terenu jest Skarb Państwa. Rolą miasta jest zapewnienie kupcom alternatywnej lokalizacji atrakcyjnej dla nich i dla kupujących. Zajmiemy się tym problemem, gdy zapadnie decyzja o likwidacji bazaru.
Źródło: Link do strony.

Życzę Panu wiceprezydentowi Jakubiakowi żeby kiedyś zrozumiał, że spełnianie obietnic wyborczych nie jest przejawem łaskawości władzy, tylko jest jej obowiązkiem. Trzeba było nie obiecywać.